Skip to main content

Chciałbym, żeby Hogwarts Legacy 2 było grą-usługą

Tak byłoby lepiej.

OPINIA | Niedawna wypowiedź szefa działu gier Warner Bros., w której wyraził chęć tworzenia większej liczby gier-usług, spotkała się z chłodną reakcją graczy. Nic dziwnego, skoro firma w przeszłości rozpieczała nas kapitalnymi, singlowymi produkcjami. Dla mnie to jednak dobra wiadomość, bo marzę o tym, by Hogwarts Legacy 2 było grą live-service.

Dziwnie czuję się, pisząc te słowa, bo zdecydowanie nie jestem miłośnikiem gier-usług. Lubię singlowe doświadczenie, wyrazistych bohaterów oraz angażujące, zamknięte historie - coś, czego produkcje długożyjące na ogół dać nie mogą. Jeśli oferują element fabularny, to zazwyczaj w postaci krótkiego wprowadzenia w świat gry, w której kolejne godziny spędzimy na zdobywaniu lootu, zbrojeniu się i wykonywaniu misji zespołowych. Dodawane później fragmenty opowieści są na ogół pretekstowe i mało inspirujące - stanowią jedynie tło dla zabawy.

Hogwarts Legacy dało mi sporo frajdy, ale po kilkudziesięciu godzinach nie mam, po co wracać - chociaż bardzo chcę

A jednak, mimo że jestem zapalonym potterheadem oraz miłośnikiem singlowego doświadczenia w grach, to Hogwarts Legacy dość silnie minie rozczarowało. Nie uważam, aby było złą produkcją - lubię otwarte światy wypełnione masą aktywności pobocznych opartych na walce oraz eksploracji. Uważam też, że - pomimo pewnych niedociągnięć wizualnych - twórcom udało się wykreować fantastyczną wizję Hogwartu i magicznego uniwersum. Historia nie dorównuje wprawdzie tej z kart powieści o Harrym Potterze, ale okazała się na tyle angażująca, bym śledził ją z uwagą do samego końca.

Od gry osadzonej w moim ukochanym, magicznym uniwersum oczekiwałem jednak innego doświadczenia. Chciałem, by świat gry współistniał z moim własnym trochę w taki sposób, w jaki świat czarodziejów współistniał ze światem mugoli. Marzyło mi się, że zawsze po ciężkim dniu pracy będę mógł chwycić za kontroler, zastukać nim w ceglany mur za Dziurawym Kotłem i przenieść się na ulicę Pokątną. By w magicznym świecie nieprzerwanie toczyło się życie, by ewoluował i zawsze przynosił coś nowego. Słowem, by istniał naprawdę, ze mną czy beze mnie. I chyba nic nie ucieszyłoby mnie bardziej, jak możliwość wyruszenia na przygodę z grupą innych czarodziejów.

Jedną z niewielu gier live-service, które lubię, jest… Fallout 76. Produkcja Bethesdy nie zyskała najlepszej sławy, ale ja spędziłem w niej ponad 1000 godzin.

Hogwarts Legacy nie dało mi tego uczucia i myślę, że nie zrobiło tego właśnie dlatego, że było grą skończoną, zamkniętą i istniejącą jedynie dzięki moim działaniom. Sprawy toczyły się tam tylko wtedy, gdy to ja nadawałem im pęd. I choć jest to coś, czego oczekuję od większości gier, to w tym przypadku wyjątkowo życzyłbym sobie, by działało to jak w długowiecznych grach-usługach. Trudno pogodzić mi się z faktem, że gdy wreszcie dostałem upragniony list z Hogwartu, po kilkudziesięciu godzinach zabawy wrota zamku znowu się przede mną zamknęły. To jak zabranie dziecku zabawki albo powiedzeniu mu, że Mikołaj nie istnieje.

Oczywiście nie wystarczy przekształcić „jedynkę” w grę-usługę, by Hogwarts Legacy 2 stało się hitem i spełniło oczekiwania graczy takich jak ja. Suicide Squad: Kill the Justice League jest przykładem tego, jak postawienie na „długie życie” tytułu może zniszczyć jedno z najwspanialszych uniwersów w historii gier wideo. Ale ryzyko wpisane jest w tworzenie każdego dzieła i nie jest również przesądzone, że kontynuacja Hogwarts Legacy - nawet jeśli pozostanie przy klasycznej, singlowej rozgrywce i zamkniętej historii - powtórzy sukces tytułu z 2023 roku.

Warner Bros. Games zapowiedziało również sportową grę Harry Potter: Quidditch Champions. Tytuł bez wątpienia ma potencjał na stanie się produkcją live-service.

Problemem nie są bowiem gry-usługi, lecz sposób, w jaki niektórzy deweloperzy podchodzą do ich tworzenia. Dobrze ujął to niedawno mój redakcyjny kolega, Przemek, który w tekście krytycznym wobec ślepego brnięcia w trend live-service napisał: „dobre gry-usługi są możliwe, ale wymagają nieco staroszkolnego, klasycznego podejścia, w którym rozgrywka jest na pierwszym miejscu, a przedłużanie życia gry to wspólna celebracja dobrej zabawy razem ze społecznością fanów”. Mam nadzieję, że taką produkcją okaże się właśnie Hogwarts Legacy 2.

Zobacz także