Chłodne przyjęcie bety Overwatch 2. Mało nowości i stare problemy
Bardziej aktualizacja niż sequel.
Pierwsze wrażenia graczy i dziennikarzy uczestniczących w zamkniętych testach Overwatch 2 sugerują, że mamy do czynienia raczej z rozbudowaną aktualizacją niż pełnoprawnym sequelem.
Jedną z największych innowacji jest zmniejszenie potyczek do rozmiaru „5 na 5”. Jednocześnie zachowano ustalony zestaw ról w zespole, co w przeszłości przekładało się na wysokie czasy wyszukiwania meczów dla DPS – bohaterów skupiających się na zadawaniu obrażeń. Takie osoby często wybierały więc role tanków lub healerów, by tylko wejść do gry.
Zachęcenie do wybierania tych archetypów brzmi jak sukces, lecz w praktyce przekładało się na licznych obrońców i lekarzy, którzy nie mieli zbytnio pojęcia, co robić, ponieważ zazwyczaj grali jako DPS.
Podobne problemy wracają ze zdwojoną siłą w Overwatch 2. W zespole jest już tylko jedno miejsce dla tanka – postaci chroniącej towarzyszów. Teraz także dedykowane „czołgi” muszą więc bardzo długo czekać na mecze, ponieważ potrzeba tylko jednego gracza tego typu.
Idąc dalej, fani narzekają, że zmniejszają się możliwości defensywne, przez co rozgrywka jest mniej strategiczna, a spada czas potrzebny na zabicie wroga.
Szybsze zabijanie także ma negatywne skutki, ponieważ oferuje mniej okazji do wykazania się postaciom leczącym, których rola staje się coraz mniej istotna.
Wszystko to pokazuje, jak przejście na format „5 na 5” przełożyło się na kaskadę problemów, które część graczy nazwała „CoDyfikacją”, czyli powolną zmianą w Call of Duty. Inni sugerują, że mamy przecież do czynienia z betą darmowego komponentu multiplayer, więc nie ma co na razie narzekać.