Chris Hemsworth o „Thor: Miłość i grom”: „Bawiliśmy się zbyt dobrze, wyszło zbyt głupio”
Mogło być lepiej.
Nie jest tajemnicą, że film „Thor: Miłość i grom” nie należy do grona najcieplej przyjętych produkcji Marvela. Chris Hemsworth - odtwórca roli tytułowego bohatera - postanowił podzielić się przemyśleniami w tym temacie.
W ramach krótkiego przypomnienia: widowisko trafiło do kin 8 lipca zeszłego roku i pomimo dobrych opinii przed premierą spotkało się z dosyć chłodnym przyjęciem widownii. Produkcji zarzucano zbyt lekki ton, nierówne tempo opowieści i przede wszystkim zmarnowanie potencjału antagonisty, granego przez Christiana Bale'a.
Chris Hemsworth postanowił rozważyć możliwe przyczyny nie do końca udanej premiery w rozmowie z portalem GQ. „Myślę, że zbyt dobrze się bawiliśmy. Po prostu wyszło zbyt głupio” - przyznał. „Ciężko jest mieć odpowiednią perspektywę będąc w centrum całej produkcji. Uwielbiam ten proces, to świetna zabawa, ale ostatecznie nigdy nie wiesz, jak zareagują widzowie”.
Nie oznacza to bynajmniej, że „Thor: Miłość i grom” sięgnęło poziomu najgorszych produkcji Marvela. Film zdobył średnią 63 punktów w serwisie Rotten Tomatoes i zarobił ponad 700 milionów dolarów w światowym box office. W recenzjach wciąż pojawiają się jednak te same zarzuty: „zbyt dużo miłości, za mało gromu”.
Nietrudno odnieść wrażenie, że reżyser Taika Waititi podjął się nieudanej próby oddania klimatu „Strażników Galaktyki”. Głupawy ton i wylewające się z ekranu dowcipy nie wpasowały się jednak w opowieść o starciu z Pożeraczem Bogów. Nie zabrakło oczywiście kilku udanych elementów. Jednym z nich był z pewnością występ Russella Crowe'a w roli Zeusa.