Skip to main content

Co się dzieje z GameStopem - wojna na miarę naszych czasów

Sklep z grami był na skraju bankructwa, dziś bryluje na Wall Street.

GameStop nie należy do korporacji, które mają przed sobą świetlaną przyszłość. Cyfrowa dystrybucja już dawno opanowała świat gier wideo, więc sieć „fizycznych” sklepów, sprzedających wydania pudełkowe i różne gadżety, ciągnęła w dół. Zamykano setki lokali, zwalniano tysiące pracowników, menedżerowie honorowo obcinali sobie pensje, a globalna pandemia tylko pogłębiła straty. Wszystko to sprawiło, że cena akcji firmy osiągała rekordowo niskie poziomy, poniżej 10 dolarów za sztukę. Do czasu.

Jeśli teraz odwiedzimy dowolny serwis zajmujący się finansami, zobaczymy, że na zamknięciu wczorajszej sesji giełdowej w Nowym Jorku kurs osiągnął cenę… 347 dolarów. Tylko w ostatnim miesiącu cena wzrosła o imponujące 1555 procent.

Memów nie brakuje. „Jest taka firma, nazywa się GameStop...” (Źródło: Twitter)

Tymczasem rynkowe perspektywy pozostały bez zmian. Można chyba powiedzieć, że są nawet gorsze - ze względu na braki nowych konsol. Co się więc dzieje na akcjach spółki? Odpowiedź jest dość interesująca. Mamy do czynienia z bitwą finansową na miarę naszych czasów, angażującą - po obu stronach konfliktu - użytkowników serwisu społecznościowego Reddit oraz ogromne firmy inwestorskie. O dziwo, wygrywają ci pierwsi.

Większość tajemnicy kryje się w pojęciu „krótkiej pozycji” na giełdzie. Wyobraźmy sobie firmę, której akcje kosztują 100 złotych. Osoba zajmująca „krótką pozycję” widzi czarne chmury i jest przekonana, że cena spadnie. „Pożycza” więc akcje od innej zainteresowanej osoby i natychmiast je sprzedaje, właśnie za 100 zł. W ramach umowy musi jednak w konkretnym terminie oddać te akcje w aktualnej cenie. Jeśli więc kurs faktycznie spadnie, do - powiedzmy - 70 złotych, „skracający” odda papiery wartościowe odkupione za tę kwotę, inkasując różnicę - 30 zł. Jeśli jednak cena akcji pójdzie w górę, należy odkupić akcję za więcej niż zapłacono - a więc tracimy pieniądze.

GameStop obok Tesli i Amazona po tym, jak użytkownicy serwisu Reddit sprawili, że firma znalazła się w grupie Fortune 500

Przypadek GameStopu zaczął się w kwietniu, gdy użytkownik serwisu Reddit o pseudonimie „Senior_Hedgehog” odkrył, że akcje tej korporacji są wyjątkowo chętnie „skracane” w ten sposób. Zaproponował więc, by przeprowadzić „wyciskanie krótkiej”. To także dość popularna taktyka w finansowym świecie, polegająca właśnie na podniesieniu ceny danej spółki, by „skracający” musieli je oddawać po wyższej cenie, co napędza spiralę i dalej podbija kurs.

W przeszłości mechanizmy tego typu były zarezerwowane głównie dla firm inwestorskich, banków oraz innych instytucji tego typu. W ostatnim okresie rynek giełdowy w Stanach Zjednoczonych zbliżył się jednak dużo bardziej „do ludu”, za sprawą różnych aplikacji i serwisów znacznie ułatwiających inwestowanie. W przypadku GameStopu mowa o aplikacji o wiele mówiącej nazwie Robinhood.

Reakcja Wall Street: Masz czelność używać moich czarów przeciwko mnie, Potter? (Źródło: Twitter)

To sprawiło, że słowa „Senior_Hedgehoga” nie były tylko interesującym spostrzeżeniem w sieci społecznościowej, lecz mogły stanowić podwaliny pod konkretne decyzje. Tak się właśnie stało, ale na spektakularne efekty trzeba było czekać do obecnego roku. Na początku stycznia Ryan Cohen - założyciel strony sprzedającej karmę dla zwierzaków - razem z dwoma kolegami ogłosił, że zamierza skupować akcje GameStopu i wejść do zarządu korporacji. Reddit uznał więc, że perspektywy na przyszłość dla firmy są nieco lepsze. Zaczęło się więc wielkie skupowanie, podkreślane dziesiątkami mobilizujących memów, publikowanych głównie w centrum całej inicjatywy - na kanale r/WallStreetBets na Reddicie.

Już 22 stycznia cena akcji wyniosła rekordowe 65 dolarów, lecz to był tylko początek. W ubiegły poniedziałek kurs wyskoczył do 77 dolarów - i nie zamierzał już zwalniać, ponieważ do podbijania kursu dołączyły firmy inwestycyjne, widząc perspektywę zysków. Jak można się domyślać, to nie spodobało się głównie podmiotom finansowym, które miały najwięcej pozycji krótkich: Melvin Capital oraz Citron Research. Te próbowały przeczekać sytuację w nadziei, że cena szybko spadnie - stało się odwrotnie.

Komentarz jest zbędny (Źródło: Twitter)

Citron Research przyznało teraz, że wycofuje się ze swojej pozycji, a więc kupuje akcje po aktualnej cenie i je „oddaje”, ponosząc - jak przyznała sama firma - „stuprocentową stratę”. Wielka sprzedaż po wysokiej cenie tylko podniosła kurs GameStopu. Melvin Capital stanęło w jeszcze gorszej sytuacji. Ta firma inwestycyjna ostatnio zaprzeczyła, że stanęło przed nią widmo bankructwa, lecz zdradziły ją inne działania. Jednocześnie Melvin przyjęło bowiem „inwestycję” w wysokości 2,75 miliarda dolarów od innych grup. W oczach użytkowników Reddita było to najlepsze potwierdzenie, że potyczka została wygrana.

Potyczka, ale nie wojna. Jak można się domyślać, finansowy establishment w USA dysponuje znacznie większą mocą przebicia niż grupa śmiałków ze społeczności na Reddicie. I choć zastosowano wyłącznie mechanizmy, z których wielkie firmy korzystają od lat, to już teraz pojawiają się głosy, że takie nagłe zrzeszenie inwestorów indywidualnych w celu zmanipulowania ceny akcji powinno być nielegalne. Nawet sztab prezydenta Joe Bidena zapewnił, że „monitoruje sytuację”, a jeden z analityków zasugerował, by sieci społecznościowe zabroniły nie dopuszczały w przyszłości do rozmów na takie tematy między użytkownikami.

W całej sprawie jest też polski akcent. Rejestr Krótkiej Sprzedaży prowadzony przez polską Komisję Nadzoru Finansowego pokazuje bowiem, że na giełdzie w Warszawie najchętniej „skracaną” spółką jest CD Projekt, a największy posiadaczem takich pozycji - dobrze znany Melvin Capital. Tymczasem już od kilku dni cena akcji polskiego studia dość szybko rośnie. Na kurs może mieć wpływ dalsza aktualizacja gry i dobre wiadomości o sprzedaży wersji cyfrowych, ale niektórzy analitycy spekulują, że teoretycznie możemy mieć do czynienia z podobną sytuacją do GameStopu.

Zobacz także