Skip to main content

Cobalt - Recenzja

Dzielny, mały robot.

Przyjemna produkcja, choć momentami nieco zbyt trudna. System walki sprawia jednak sporo frajdy.

Cobalt to ciekawy tytuł - gra zręcznościowa, w której twórcy z miejsca rzucają nas na głęboką wodę, zakładając, że zaraz po ukończeniu samouczka będziemy w stanie opanować wszystko, co przygotowali. Kiedy już uda nam się przebić przez tajemnice działania dziesiątek przedmiotów i poznać możliwości postaci, dalej czeka interesująca, solidnie zrealizowana produkcja, okraszona nawet odrobiną humoru.

Tytułowy bohater, Agent Cobalt, musi zbadać sprawę wezwania o pomoc, które nadeszło z ludzkiej kolonii, planety Trunkopia, kilka dekad wcześniej. Kiedy po latach podróży wśród gwiazd dociera na miejsce, odkrywa, że koloniści zostali wybici, a po całym globie szaleją należące do nich roboty, kontrolowane teraz przez potężną istotę znaną jako ETAC. W tej sytuacji nie pozostaje mu nic innego, jak tylko znaleźć winnego zbrodni i położyć kres jego działaniom.

Szybko uświadamiamy sobie, że fabuła ma raczej drugorzędne znaczenie. Po krótkim, wyjaśniającym zaledwie ułamek tego, co będziemy robić podczas gry samouczku, lądujemy w świecie po brzegi wypełnionym gadżetami i prostymi, choć ciekawie pomyślanymi zagadkami. Trudno przejmować się historią, szczególnie, że momentami ciężko zrozumieć, co dokładnie twórcy mieli na myśli.

Akcja toczy się w dwóch wymiarach, a nasz bohater przemierza plansze strzelając do wszystkiego co się rusza jak Mega Man, albo turlając się jak Sonic. Cobalt nie jest jednak tylko krzyżówką tych dwóch postaci - turlając się może odbijać kule czy rzucane w niego granaty, a dzięki gadżetom, takim jak plecak odrzutowy, ma dostęp do różnych specjalnych sztuczek.

Zobacz na YouTube

Walka jest szybka i widowiskowa, od początku wymaga od gracza sporo umiejętności. Bez wyczucia - kiedy poturlać się, by odbić nadlatującą salwę - ciężko jest przejść przez pierwsze poziomy, a z każdym kolejnym etapem robi się tylko trudniej.

Nie pomaga także system automatycznego celowania, sprawiający, że czasem trudno wyeliminować stacjonarny cel pozostając w ruchu. Paradoksalnie, zniszczenie strzelającej do nas wieżyczki okazuje się nie raz większym wyzwaniem niż przebicie się przez grupkę wrogów.

Spory wpływ na przebieg starć ma także dobór oręża. Cobalt ma do dyspozycji szeroką gamę broni palnej, kilka zabawek do walki wręcz oraz worek granatów o mocno zróżnicowanych właściwościach. Niektórymi z początku łatwiej zabić siebie niż wrogów, jednak z odrobiną wprawy, zaczynamy siać prawdziwe spustoszenie.

W przerwach między strzelaninami bohater włamuje się do komputerów, by pozyskać cenne informacje, otwiera sejfy i hakuje drzwi. Wszystkie działania tego typu rozwiązywane są przy pomocy prostych mini-gier, w których musimy przestawiać przełączniki, by odegrać konkretną melodię, w odpowiednim momencie zatrzymać poruszający się wskaźnik lub na podstawie wydawanych dźwięków ustalić kombinację do zabezpieczonej skrzynki. Wszystkie te drobiazgi pozwalają złapać oddech, a przy okazji położyć rękę na paru apteczkach czy amunicji.

Gra po brzegi wypełniona jest także losowo generowanymi łupami, po spieniężeniu których możemy ulepszyć nasze wyposażenie, a każda sztuczka, jaką wykonamy nagradza nas odblokowaniem jakiegoś elementu w innym trybie rozgrywki. W rezultacie ekran co chwila wypełniają napisy oznajmiające, że zrobiliśmy coś fajnego, sprawiając, że jest przyjemnie i zachęcając do brnięcia naprzód pomimo trudności.

Oprawa nie jest zbyt rewelacyjna, ale okazuje się przyjemna dla oka

Kiedy znudzi nam się kampania, możemy spróbować sił w trybie Arcade, rozwiązać kilka niezbyt wymagających łamigłówek, albo zagrać z innymi graczami w trybie kooperacji czy potyczki. Znalezienie gry w sieci nie może być trudne o niektórych porach dnia, jednak zazwyczaj trafimy na kilka meczów.

Owoc sześciu lat pracy studia Oxeye to złożona, wymagająca gra, która czasem może frustrować poziomem trudności zmuszającym do powtarzania tego samego etapu nawet kilkanaście razy. Mimo to, czas spędzony na walce z robotami trudno uznać za stracony, a Agent Cobalt to sympatyczny towarzysz podróży przez Trunkopię.

7 / 10

Zobacz także