Skip to main content

Concord tkwi w otchłani. Podobno reżyser porzucił stanowisko, a morale studia szorują po dnie

Nieciekawe doniesienia o Firewalk.

W wiadomości, w której studio Firewalk ogłosiło zamknięcie serwerów Condord i wycofanie gry ze sprzedaży, starano się nieco podbudować nastroje sugestiami, że strzelanka wróci do życia. Najwyraźniej jednak nawet deweloperzy nie są do tego całkiem przekonani.

Taki wniosek możemy wysnuć z najnowszych doniesień, które przekazała redakcja Kotaku po skontaktowaniu się z kilkoma osobami zaznajomionymi z sytuacją Firewalk. „Dla wielu osób w firmie wciąż nie jest do końca jasne, co będzie działo się dalej” - napisano w artykule.

Jak czytamy dalej, nastroje w zespole są co najmniej pesymistyczne, a wielu deweloperów sądzi, że Concord nigdy nie wróci do życia. Podobno niektórzy biorą nawet udział w specjalnych spotkaniach, by ustalić nowy cel poza Concordem. Nie brakuje podejrzeń, że Sony zamierza przydzielić część studia do pracy nad projektem first-party od innego zespołu.

Zobacz na YouTube

W poprawie nastroju z pewnością nie pomogła rzekoma rezygnacja Ryana Ellisa ze stanowiska reżysera. Źródła donoszą, że menedżer odebrał porażkę Concord bardzo osobiście, a nadmiar emocji odebrał mu mowę w trakcie spotkania po ogłoszeniu porażki.

Choć wiele elementów gry rezonowało z oczekiwaniami graczy, zdajemy sobie również sprawę, że inne aspekty gry i sama premiera nie wyszły tak jak się spodziewaliśmy” - pisał Ellis w komunikacie do graczy. Obecnie ma piastować niższe stanowisko w dziale wsparcie.

Nie brakuje też obaw, że porażka Concord skończy się zwolnieniami, a nawet i zamknięciem Firewalk Studios. Podkreślmy jednak, że wszystko to jak na razie podejrzenia pracowników - Sony nie podjęło jeszcze żadnej wiążącej decyzji (a przynajmniej takiej, o której byśmy wiedzieli) na temat przyszłości strzelanki.

Concord zadebiutowało na rynku 23 sierpnia. Serwery gry wyłączono dwa tygodnie później - 6 września.

Zobacz także