Counter-Strike 2 w końcu wydany. CS:GO znika ze Steama
Skiny nie przepadły.
Zgodnie z zapowiedziami, Counter-Strike 2 jest już dostępny na Steamie, zastępując CS:GO. Taki krok pozwala między innymi na bezproblemowe przeniesienie zgromadzonych ekwipunków i skinów.
Nowa strzelanka jest darmowa, a Valve obiecuje „największy technologiczny skok w historii serii”. Brzmi dobrze, choć prowadzone od marca testy nie do końca przypadły wszystkim do gustu. Zwłaszcza profesjonalni gracze - wyczuleni na najmniejsze zmiany - narzekają niekiedy, że tytuł nie jest gotowy na poważne rywalizowanie.
Mowa nie tylko o skróceniu oficjalnych meczów (zagramy do 12, a nie do 16), ale także o modyfikacjach właśnie w napędzającym potyczki silniku. Najważniejsza kwestia to tak zwany tickrate, a więc - w uproszczeniu - częstotliwość odświeżania informacji pomiędzy graczem i serwerem. Im większy tickrate, tym dokładniejsze wydarzenia na ekranie, ale także wyższe wymagania i koszty po stronie serwerów.
Valve zapewnia, że w CS2 gruntownie przeprojektowało ten aspekt, co powinno przełożyć się na idealną precyzję. Problem w tym, że nowa odsłona nadal stawia na 64 tick w przypadku niektórych elementów, a sama gra - zwłaszcza przemieszczanie się - wydaje się niekiedy „cięższe” niż w CS:GO.
Dwie pozostałe, kluczowe nowości to nowy wygląd granatów dymnych oraz gruntowne odświeżenie map, którą są teraz dużo jaśniejsze i przejrzyste.
Premierowa aktualizacja gry jest dość spora, resetując na przykład rangi z testów (te zdobywamy teraz osobno na poszczególnych mapach). Poprawiono kolizje postacie, a także animacje wychylania się i skakania, co może być próbą odpowiedzi na wspomniane zarzuty o „ociężałość”. Użytkownikom wręczono też okolicznościowe monety.
Wszystkie narzekania można zapewne podsumować wpisem profesjonalnego gracza Danny‘ego „zonica⁠” Sørensena w serwisie X. Ten napisał, że „nie ma absolutnie żadnych szans, że CS2 będzie popularniejsze niż CS:GO”. To nawiązanie do podobnego wpisu, jaki zamieścił przy przejściu z CS 1.6 na CS:GO. Historia pokazała, jak bardzo się pomylił i pozostaje mieć nadzieje, że podobnie będzie teraz.