Skip to main content

Czego oczekujemy po The Elder Scrolls 6?

Więcej realizmu w świecie fantasy, ale nie tylko.

Nadejście The Elder Scrolls 6 stało się faktem - teaser zaprezentowany na tegorocznych targach E3 rozwiał wątpliwości każdego fana serii. Wkrótce minie siedem lat od premiery The Elder Scrolls V: Skyrim, a społeczność fanowska już od dawna zastanawiała się, jak będzie wyglądać szósta część z serii.

Choć wiemy niewiele na temat nadchodzącej produkcji, to warto teraz się zastanowić, jakie powinna spełniać oczekiwania. Z pewnością niektóre wątpliwości - choćby związane z możliwościami silnika - może rozwiać listopadowa premiera Fallout 76. Czekamy również na pojawienie się zupełnie nowej produkcji Bethesdy pod tytułem Starfield oraz nadejście nowej generacji konsol.

Nie zapominamy również o wciąż aktywnym The Elder Scrolls Online. Wszystkie te czynniki zapewne zaważą nad finalnym kształtem następcy Skyrima. Tymczasem chcielibyśmy podzielić się z wami naszymi przemyśleniami na temat niektórych oczekiwań od The Elder Scrolls 6.


Nowy silnik, nowe możliwości

Mając na uwadze enigmatyczne wypowiedzi Todda Howarda z Bethesdy zakładamy, że nowa część serii pojawi się wraz z nadejściem kolejnej generacji konsol. Teoretycznie jest to więc idealna okazja, żeby pożegnać się ze starym silnikiem. Nie w tym przypadku - wypowiedzi przedstawiciela Bethesdy świadczą o tym, że „serce” gry wciąż będzie bazować na dotychczasowych rozwiązaniach, ale z uwzględnieniem technicznych nowości.

Przy tak rozbudowanych światach, które oferuje seria, nie trudno o problemy. Tutaj chcielibyśmy wierzyć, że deweloperzy będą stosunkowo szybko reagować na zauważone defekty. Oprócz tego mamy nadzieję, że nie zmieni się polityka twórców w stosunku do społeczności modderskiej, dzięki której nawet starsze tytuły mają „drugie życie”.

W przerwie między polowaniami na smoki

Bez względu na to, jak bardzo zmieni się silnik gry, mamy nadzieję, że umożliwi przynajmniej ponowną legalizację Lewitacji w świecie Tamriel, wyeliminuje ekrany ładowania po przekroczeniu bram większej lokacji oraz zaoferuje piękną grafikę bez wrażenia bycia przestarzałą w dniu premiery. Gdziekolwiek będzie toczyć się akcja, liczymy na interaktywny, szczegółowy świat gry, który jest czymś więcej niż makietą.


Większa interakcja ze światem i gildiami

Wraz z kolejnymi odsłonami serii mieliśmy do czynienia z coraz większą interakcją ze światem. Naszym zdaniem możliwość założenia rodziny i budowy domu powinna być dostępna od początku, bez potrzeby kupowania dodatków tak jak w przypadku Skyrima i rozszerzenia Hearthfire. W zależności od naszych preferencji powinniśmy móc kupić meble lub samodzielnie je wytwarzać, bazując na instrukcjach odnajdywanych w trakcie eksploracji.

Spełnieniem marzeń byłby realistyczny model zniszczeń, a gdyby okazały się kompletne, to moglibyśmy mówić o rewolucji. Gdyby tak do tego dodać jeszcze więcej interakcji z napotykanymi postaciami, na przykład obrażanie, niezależne od misji werbowanie do pomocy czy wyzywanie na pojedynek? Łącząc ten mechanizm wraz z reputacją i zaawansowanym systemem kar moglibyśmy czuć realne konsekwencje naszych działań.

Willa Green Hjaalmarch VIP już wkrótce dostępna w ofercie!

Docenilibyśmy z pewnością również próbę bardziej zaawansowanego sportretowania społeczeństwa, gdzie konflikty są widoczne na ulicach, a nie tylko w dialogach i w trakcie przerywników zadań. Przydałby się również rozwinięty system zarządzania gildiami, dostępny oczywiście po uzyskaniu odpowiedniej rangi. W zależności od naszej pozycji moglibyśmy przykładowo rekrutować nowych członków, zlecać zadania lub opiekować się majątkiem danej frakcji.


Konsekwencje wyborów i reputacja

Bardziej zaawansowany system konsekwencji wyborów oraz powrót reputacji mógłby odświeżyć i utrudnić rozgrywkę. Musielibyśmy dłużej zastanawiać się nad naszymi wyborami, ale - co jest oczywiście kontrowersyjne - takie rozwiązanie ograniczyłoby naszą wolność w grze. Z łatką członka Gildii Złodziei moglibyśmy mieć na przykład trudności w realizowaniu misji, bo nasi rozmówcy nie byliby ufni. Oczywiście mieliśmy już do czynienia z tym mechanizmem w Morrowind czy w Skyrim, ale nie w zaawansowanym stopniu.

Powrót reputacji mógłby doprowadzić niejednego gracza do białej gorączki, ale z pewnością zmuszałby do bardziej przemyślanego działania w świecie. Zastanówmy się - dlaczego wysokiej rangi urzędnik miałby zlecać zadanie komuś, kogo nie zna? Parę przysług powinno załatwić sprawę, a my mielibyśmy poczucie, że zapracowaliśmy na swoje dobre imię. Zwłaszcza wtedy, gdy nasza postać ma coś „za uszami”.

Pozdrowienia z Kvatch!

System reputacji mógłby być niezależny od mechanizmu nagrody za głowę. Jeżeli w ramach uprzykrzania komuś życia pozbawiliśmy go - przykładowo - stada kur, to zapłacenie kary nie powinno kończyć tematu. Przyłapanie na kradzieży powinno na jakiś czas sprawić, że lokalna społeczność byłaby do nas wrogo nastawiona i od czasu do czasu uprzykrzałaby nam życie komentarzami o lepkich rękach.

Oczywiście mechanizm reputacji musiałby być odpowiednio skonstruowany. Mając za sobą kilka zadań z wątku głównego w Oblivionie mogliśmy czuć się jak heros, a przecież nie mieliśmy za sobą półmetka historii - wszystko dlatego, że po wykonaniu jednej z misji nazywano nas „Bohaterem Kvatch”, nawet na drugim krańcu Cyrodiil. Gorzej, gdy podkradaliśmy jakiemuś parobkowi sałatę z pola i pewien obywatel przydybał nas w krzakach słowami „To Ty! Bohater Kvatch!”.


Szczegółowość świata i fantasy survival dla chętnych

Zaawansowanie świata w grze to wdzięczny temat do dywagacji. Pamiętacie mieszkańców miast w Skyrim? Wewnątrz tawern rozgrzani miodem pitnym Nordowie, a na stołach lokalne jadło. Od razu nasuwa się myśl, że garstka gospodarstw dookoła nie dałaby radę wykarmić tylu mieszczan. Jest to może niewielka nieścisłość, ale świat z pewnością wydawałby się bardziej żywy i realny, gdyby było więcej farm.

W każdej części serii misje poboczne potrafiły stanowić ekscytujący dodatek do eksploracji świata. Mamy nadzieję, że twórcy pamiętają pojedynek na mocniejszą wątrobę w Skyrim albo walkę z namalowanymi trollami w Cyrodiil oraz podejdą kreatywnie do nieco bardziej schematycznych zadań. Zawsze jest przyjemniej, gdy za nawiedzoną ruiną stoi ciekawa historia, a nie kolejny gang znudzonych bandytów .

Lepszy hostel w Cesarskim mieście, niż posadzka w jego kanałach

Co jeśli, gdyby sukces naszej walki zależał od tego czy zjedliśmy pożywne śniadanie albo wyspaliśmy się w łóżku? Ubarwieniem (a na pewno utrudnieniem) rozgrywki byłoby wprowadzenie potrzeb życiowych. Oczywiście takie rozwiązanie powinno być przeznaczone tylko dla chętnych, którzy mogliby zamienić grę w symulatora „fantasy survivalu” i przekonać się czy zjedzona rzodkiewka może zmienić dzieje jednej z prowincji.


Umiejscowienie akcji gry i wątek główny

Po opublikowaniu informacji o rejestracji znaku towarowego Redfall przez ZeniMax, fani serii zaczęli snuć teorie, gdzie będzie toczyć się akcja The Elder Scrolls 6. Wiemy, że Tamriel w Czwartej Erze próbuje otrząsnąć się po wojnach. Konflikty wewnętrzne oraz dewastacja w co drugiej prowincji skłaniają do katastroficznego myślenia o końcu świata.

Teorie na temat umiejscowienia gry dotyczą głównie dwóch prowincji, Wysokiej Skały i Hammerfell, co miałaby sugerować nazwa Redfall - od nazwy rasy Redgardów z Hammerfell oraz Daggerfall, miasta w Wysokiej Skale. Co ciekawe, w Skyrim spotykamy tak zwanych Dotkniętych, na których Daedryczny Książe, Peryite, zesłał chorobę. Pierwsze ogniska tej zarazy znajdowały się właśnie w Wysokiej Skale, a zdaniem użytkowników Reddita, nazwa Redfall może mieć związek z tą chorobą.

To wiemy na pewno: będą góry, morze i słoneczna pogoda. Czasem.

Bez względu na to, czego będzie dotyczyć wątek główny, liczymy na nieschematyczną historię, bez podawania na tacy głównego antagonisty, ze znacznie rozszerzoną możliwością podejmowania decyzji. Nienaganną akcję Bethesda zaserwowała nam chociażby w dodatku Summerset do The Elder Scrolls Online. Mieliśmy tutaj do czynienia z nieoczywistym przeciwnikiem, zwrotami akcji i niecodziennymi sojuszami. Jeżeli twórcy utrzymaliby ten poziom w przypadku nowej części, z pewnością nie mieliby powodów do wstydu.

Zobacz także