Czy Diablo 4 popłynie ze skinami tak jak CoD? Wierzę, że nie
Blizzard trzyma się nieźle.
OPINIA | Jako gracz, który przywiązuje dużą wagę do wyglądu moich postaci, już w becie Diablo 4 doceniłem świetny wygląd strojów w grze oraz dostępność transmogu, czyli systemu, który pozwala zmienić wygląd wyposażenia przy zachowaniu jego statystyk. Jesteśmy już miesiąc po premierze i Blizzard wciąż twardo trzyma się skinów, które są mroczne i pasują do świata Sanktuarium. Mam nadzieję, że taki stan rzeczy się utrzyma.
Inni producenci gier nie mają takiej silnej woli, a ich największym kusicielem są oczywiście pieniądze, które można uzyskać od graczy pragnących się „wyróżnić”. Call of Duty: Modern Warfare 1 i 2 (te nowe) też zaczynały z militarnymi skinami, ale wydawało się, że tylko na chwilę spuściliśmy wzrok z Activision, a po mapach biegały już goryle, psy czy… laleczka Billy z serii „Piła”- wszystko oczywiście w wewnętrznym sklepie gry, za opłatą. Grzechowi niedorzecznych skinów uległ nawet Ubisoft - Eivor jako ognisty mściciel z czeluści Muspelheimu? Proszę bardzo!
Diablo 4 też ma sklep ze strojami, ale dotychczas jego oferta była zaskakująco stonowana. Nie przepadam co prawda za krzykliwą modą na hełmy w kształcie czaszek, ale doceniam, że nie ma tutaj np. stroju banana, bo jestem pewny, że gdyby tylko się pojawił, stałby się hitem, szczególnie wśród młodszych graczy.
Jakże wspaniała okazja na niedorzecznego skina była w ramach promocji sieci KFC! Kupując wybrany zestaw, otrzymujemy voucher na darmowy przedmiot kosmetyczny. O dziwo nie są to elementy wyposażenia, które składają się na strój kurczaka, a wpasowujące się do świata, „normalne” przedmioty. Można było przecież rozwiązać to łagodniej, np. przyozdabiając totem białymi piórami, ale twórcy powstrzymali się nawet od tego. Fakt, że Blizzard oparł się tej pokusie naprawdę dobrze wróży modzie Sanktuarium w kolejnych miesiącach.
Mam jednak wrażenie, że w przyszłości może nie być tak różowo. Diablo 4 to absolutny hit i Blizzard nie musi na razie wdrażać żadnych środków przeciwdziałających odpływowi graczy. Gdy wykresy zanotują wyraźny spadek, być może twórcy zdecydują się w końcu narobić nieco szumu. Najpierw delikatnego, jakiś jeden niewinny skin nawiązujący do popkultury, np. zbroja dla barbarzyńcy lekko przypominająca Hulka. Gdy emocje opadną i Blizzard orzeknie, że krytyka nie była wcale szczególnie dotkliwa, wprowadzą kolejne skiny odpływające od realiów świata Diablo 4.
„Nie chcesz, nie kupuj” to sztandarowy argument graczy broniących różnych płatnych niedorzeczności w grach. Zgadzam się z nim. Problem jednak w tym, że Diablo 4 nie jest grą single-player, nawet jeśli gra się w nią jak w single-player. Zawsze spotykamy i widzimy inne postacie, szczególnie w miastach. A gdy Blizzard przekroczy magiczną granicę między realizmem a niedorzecznością, i wokół mojej czarodziejki będą biegać banany czy inne Hulki, o immersji będę mógł zapomnieć.
Wierzę jednak, że tak się nie stanie i uważam, że Blizzardowi należy się pochwała. Diablo 4 to mroczna gra fantasy i właśnie w takim świecie rodem z klasycznych RPG pozwala mi żyć. Na pochwałach więc kończę, żeby przypadkiem nie podsunąć twórcom więcej głupich pomysłów.