Skip to main content

Czy Rockstar w ogóle potrzebuje GTA 6?

Pieniądze to nie wszystko.

OPINIA | W październiku Grant Theft Auto 5 będzie obchodzić swoje dziesiąte urodziny. Będzie to również jubileusz GTA Online, które debiutowało jako tryb multiplayer w „piątce”, a od marca 2022 roku funkcjonuje już jako pełnoprawny, osobny tytuł. Ludzie z Rockstara i Take-Two nie mogliby sobie wymarzyć lepszej dekady - obie gry zarobiły grube miliardy dolarów i mimo upływu lat nadal przynoszą twórcom astronomiczne dochody. Po co im w takim razie GTA 6?

Bo że doczekamy się kontynuacji gangsterskiej serii, to już nie jest żadną tajemnicą. Mimo że media od lat donoszą o rychłej premierze, to wszyscy czujemy w kościach, że tym razem coś naprawdę się dzieje. Może nie w tym miesiącu, może nawet nie w tym roku, ale gra powstaje. Najwyższa pora, bo wbrew temu, co można prognozować na podstawie przychodów i niemalejącej popularności GTA, pozycja marki wcale nie jest tak mocna, jak mogłoby się wydawać.

Ostatnia część GTA to nadal jedna z moich ulubionych gier

Konkurencja nie śpi

Przez dziesięć lat istnienia GTA 5 i Online nie doczekały się bezpośredniej konkurencji, która mogłaby zaszkodzić ich pozycji - no, może z wyjątkiem Red Dead Redemption 2, ale z tym przeciwnikiem Rockstar rozprawił się na tyle skutecznie, że gracze urządzili mu pogrzeb. Yakuza jest serią skierowaną na inny rynek, Saints Row jest raczej parodią gangsterskiego hitu, a Watch Dogs mogłoby być dużo lepszym miejskim openworldem, gdyby nie gargantuiczne podejście Ubisoftu do projektowania otwartych światów.

Ale to, że pogromca GTA jeszcze się nie pojawił, to nie znaczy, że nie pojawi się w kolejnych latach. Biorąc natomiast pod uwagę, ile może trwać tworzenie tak dużej gry, to szanse na to rosną wykładniczo. A gdy już zostanie wydana, zagrozi pozycji GTA dużo bardziej, niż jeszcze kilka lat temu. Gangsterski cykl, mimo że nadal jest niezwykle grywalny i wygląda dobrze, to wyraźnie zestarzał się i zaczyna odstawać od obecnych standardów. Rockstar musi zatem przenieść markę na wyższy poziom, by zapewnić sobie bezpieczną pozycję na kolejną dekadę.

Mówi się, że z hitem Rockstara powalczyć może tajemnicza gra MindsEye, która powstaje pod przywództwem... twórcy Grand Theft Auto. Leslie Benzies rozstał się z własnym studiem w 2016 roku i, jak widać, nie próżnował.

Złe dobrego początki

GTA Online już w dniu premiery potrafiło przytłoczyć swoimi rozmiarami, a przez kolejnych dziesięć lat Rockstar regularnie rozbudowywał tryb o nowe treści, misje i aktywności. Ale choć trudno mieć o to pretensje, to jednak rozmach twórców może być dla początkujących graczy barierą nie do pokonania. Jeśli ktoś dopiero planuje zacząć swoją przygodę w Los Santos, to musi liczyć się z tym, że będzie musiał poświęcić wiele godzin i wykazać się wyjątkową cierpliwością, by wkręcić się w rozgrywkę.

Nie pomaga to, że społeczność GTA Online jest, delikatnie mówiąc, nieszczególnie pomocna. Tzw. griefing, czyli nękanie i psucie innym zabawy to codzienność w Los Santos, a wyjątkowo podli gracze lubią brać sobie za cel właśnie „świeżaków”. Mimo prób ukrócenia tych praktyk, różnice między początkującymi a starymi wyjadaczami są wyjątkowo bolesne dla tych pierwszych. GTA 6 oraz nowa wersja Online może to nareszcie zmienić, dając szansę na rozwinięcie skrzydeł tym, którzy znajdują się na samym dole gangsterskiej hierarchii.

13 czerwca ukazał się kolejny, ogromny dodatek do GTA Online o tytule San Andreas Mercenaries

Tanio już było

Nikt - w tym i gracze - nie lubi podwyżek cen. Hajs musi się jednak zgadzać i nie ma mowy, by inflacja, której doświadcza cała światowa gospodarka, nie wpłynęła na opłaty za abonament GTA+ oraz inne mikropłatności dostępne w grze. A premiera nowej odsłony to najlepszy sposób, by przeprowadzić taką operację, ponieważ zmiany można - całkiem zresztą słusznie - usprawiedliwić zupełnie nową zawartością. Zwłaszcza że gdy świat będzie zachwycał się kolejną odsłoną GTA, to euforyczne reakcje zagłuszą rozżalone głosy części starych wyjadaczy. A ostatecznie i oni skuszą się pewnie na „szóstkę” oraz nowy tryb online - nawet jeśli będą musieli zapłacić więcej.

Obecnie za członkostwo w GTA+ trzeba zapłacić 26,99 zł. Dzięki abonamentowi otrzymujemy m.in. dostęp do wyjątkowych aut oraz nieruchomości, a także zasilamy portfel wirtualną walutą.

Potrzeba serca

O wielkich korporacjach nie zwykło się mówić w ciepłych słowach. Mamy zresztą prawo być rozżaleni, gdy na kierunek prac nad grami wpływ mają inwestorzy i księgowi, a zyski biorą górę nad kreatywnością i artyzmem. Jak jednak wygląda faktycznie rzeczywistość twórców GTA nie wiemy, ja natomiast szczerze wierzę, że w ekipie Rockstara nie brakuje ludzi o wielkim talencie i ambicjach, którzy walczą o swoje pomysły. Z całą pewnością pragną, by ich dzieło zostało docenione i zapisało się w historii jako tytuł wyjątkowy. Nie mam złudzeń, że „szóstka” nie zostałaby wydana, gdyby nie finansowe potrzeby Take-Two, ale nie powstawałaby też, gdyby nie pasja oraz ambicja projektantów, pisarzy i programistów.

Zobacz także