Czy rzeki w Skyrim działają realistycznie? YouTuber postanowił to sprawdzić
Mają więcej sensu, niż mogłoby się wydawać.
Wydawać by się mogło, że w ciągu kilkunastu lat od premiery gracze wycisnęli ze Skyrima wszystko, co tylko się dało. Nic bardziej mylnego. Po obliczaniu stopy bezrobocia w Białej Grani przyszła pora na sprawdzenie, czy rzeki w grze działają zgodnie z prawami fizyki.
Jak bowiem dobrze wiadomo, obecność w krainie fantasy smoków, magii i wampirów nie zwalnia twórców z odpowiedzialności za sensownie zbudowany świat. YouTuber Any Austin przyjrzał się więc, jak Bethesda poradziła sobie z zaprojektowaniem największej rzeki przepływającej przez krainę Skyrim.
Śledztwo rozpoczął w ulubionym mieście każdego gracza - Rzecznej Puszczy. Stamtąd udał się wzdłuż Białej Rzeki, po drodze zahaczając o Białą Grań. Jak się okazało, mały strumień dopływający do głównej rzeki to nic innego jak ścieki pochodzące z miejscowości obok.
Ku miłemu zaskoczeniu, Biała Rzeka dzielnie trzyma się wszystkich praw fizyki w kolejnych etapach swojej podróży - w żadnym momencie nie stawia czoła grawitacji i spokojnie spływa w stronę Wichrowego Tronu oraz Morza Upiorów.
Twórcy pokusili się jednak o małe oszustwo w przypadku jednego z jej dopływów. Podążając w poprzek strumienia wypływającego z miasta Ivarstead odkryjemy, że w pewnym punkcie rzeka zderza się z niewidzialna ścianą i zaczyna płynąć w przeciwne strony - zarówno do morza, jak i jeziora Hodrich położonego nad Pękniną.
W ostatnich minutach materiału Any wrócił do Rzecznej Puszczy i potwierdził, że Biała Rzeka ma swój początek w wielkim jeziorze Ilinalta. Hydrologiczny eksperyment można więc uznać za udany, choć nie objął on każdej rzeki. Tę wypływającą z Markrathu trzeba już sprawdzić osobiście, oczywiście po drodze uważając na największą grozę każdego podróżnika - kraby rzeczne.