Skip to main content

Dajmy Ciri szansę. Skreślanie Wiedźmina 4 już na tym etapie jest bez sensu

Idzie nowe, ale czy to znaczy, że gorsze?

OPINIA | Oglądanie trailera Wiedźmina 4 na żywo było dziwnym doświadczeniem. Po pierwsze dlatego, że mowa o moje ulubionej serii gier, więc to wielkie emocje po wielu latach oczekiwania. Po drugie dlatego, że Ciri jest… inna, niż ją zapamiętaliśmy. Początkowo wywołało to u mnie szok, ale powoli zaczynam kupować postać, którą CD Projekt stara się nam sprzedać. Musimy się po prostu oswoić z nową Ciri.

Moja pierwsza myśl po obejrzeniu zwiastuna Wiedźmina 4? Ciri nie jest sobą. Wygląda inaczej, a poza tym ze współczującej, mimo wszystko dość delikatnej dziewczyny przeistoczyła się w zabójczynię potworów. Wydzierającą się na wieśniaków, straszącą skwaszoną miną kalkę Geralta. Jest zbyt twarda, jakby udawała kogoś, kim nie jest. Wymieniłem opinię z chłopakami z redakcji i okazało się, że mają podobne zdanie. Zapewne wielu graczy podskórnie czuje, że coś jest w jej zachowaniu nie tak, nawet jeśli nie potrafią tego nazwać.

Ale może wcale nie jest tak, że to zachowanie do niej nie pasuje. Z każdym kolejnym odtworzeniem zwiastuna coraz bardziej oswajam się z myślą, że może to właśnie jest nowa Ciri. To trochę tak, jakbyśmy przez dłuższy czas nie widzieli znajomej, która w tym czasie przeszła poważną zmianę.

Ten trailer miał wywołać szok, i z pewnością się to CD Projektowi udało. Wynika to jednak z faktu, że ostatnio widzieliśmy Ciri w zupełnie innym stanie. Pamiętamy ją jako potulną, uśmiechniętą i… niezmutowaną. Zmiany są drastyczne, bo widzimy tylko efekt - nie mieliśmy jeszcze okazji uczestniczyć w procesie, który przeobraził ją w wiedźminkę. Nie znamy powodów, dla których zdecydowała się na ten krok. To jednak nie oznacza, że ten proces nie będzie w grze naturalny.

Ktoś powie: „Co mnie to obchodzi? To CD Projekt Red ma mnie przekonać do postaci, a nie ja sam”. I po części będzie miał rację. Wydaje mi się, że studio nie do końca przewidziało skali szoku (i kontrowersji), jaki ten trailer wywoła u fanów (chyba że właśnie na to liczono). Dziwię się jednak, że tak wielu graczy przekreśliło Ciri już na starcie, nie dając jej szansy pokazać się dłużej niż przez 6 minut.

Ciri to nie Geralt. Ta jedna scena z trailera pokazuje to najlepiej

Uwielbiam Geralta. CD Projekt w sposób mistrzowski przeniósł do gier jego pragmatyzm i wyważenie z domieszką typowo ludzkich emocji, które odróżniały go od opisu łowcy potworów w „Monstrum, albo wiedźmina opisanie”. Jacek Rozenek uzupełnił tę postać fenomenalnym głosem, stając się jednością z Białym Wilkiem, jakby wcale nie odgrywał roli, tylko był sobą. To bohater, którego darzę tak wielką sympatią i sentymentem, że kiedy po latach usłyszałem Geralta w nowej misji W cieniu Wiecznego Ognia, zwyczajnie się wzruszyłem. Ale… być może czas na nowe podejście?

Choć początkowo Ciri rzeczywiście wydawała mi się kalką Geralta, to z każdym kolejnym odtworzeniem zwiastuna dostrzegałem więcej różnic między Jaskółką a jej mentorem. Mój ulubiony moment to ujęcie, w którym widzimy zbliżenie na twarz Ciri klęczącej przy umierającej Mioni. Ciri wcale nie patrzy na dziewczynę. Ucieka wzrokiem w pustkę. Zastanawia się, czy mogła zapobiec tej sytuacji. Jej rówieśniczka zginęła, bo nie udało się podjąć dobrej decyzji.

Geralt zareagowałby na to na swój sposób. Nie wiem, czy lepszy. Geralt nie uśmiechnąłby się delikatnie z ulgą po trudnej walce, tak jak zrobiła to Ciri po uporaniu się z Baukiem. Ale podoba mi się, że Wiedźmin 4 podchodzi do fachu zabijania potworów od innej strony. Te kilka sekund wyraża masę emocji, które u Geralta w Wiedźminie 3 zwyczajnie nie występowały, może oprócz sceny, w której Biały Wilk odnalazł swoją przybraną córkę na Wyspie Mgieł. Rozumiem, że wiedźmin - czy raczej wiedźminka - kierująca się sercem i dająca się ponieść emocjom nie jest koncepcją, którą każdy przyjmie z otwartymi ramionami, tym bardziej że wydaje się naginać lore, ale mnie ona powoli kupuje. Bo jest czymś nowym.

Własna postać? To nie po wiedźmińsku

Wybrzmiewający zawód części graczy ma też inny wymiar - wielu z nich liczyło na możliwość wykreowania własnej postaci w Wiedźminie 4 i jestem tym nieco zdziwiony. Seria Wiedźmin to gry silnie oparte na cudzej historii, prozie Andrzeja Sapkowskiego. Tam zawarte są fundamenty świata i postaci, na których CD Projekt może budować. Od własnych bohaterów mamy Cyberpunk, który powstał przecież na bazie papierowego systemu RPG, więc tworzenie postaci ma wpisane w swoją naturę.

Coś za coś - albo wolność w tworzeniu postaci, albo głęboka osobowość

Własna postać kompletnie nie pasuje mi do serii Wiedźmin. Ten cykl potrzebuje bohaterów z krwi i kości, rozpisanych od A do Z, z wyrazistą osobowością i określoną przeszłością. A to jest możliwe tylko przy postawieniu na konkretną postać o konkretnym wyglądzie i wachlarzu cech. Czy nikt nie pamięta już narzekań po premierze Cyberpunk 2077, że V jest „płaską” i nudną postacią, którą trudno polubić? Wynikało to właśnie z porównań V do Geralta. Chyba nie chcielibyśmy, żeby to samo wydarzyło się w Wiedźminie? Ta seria nie jest miejscem na protagonistę, który u każdego gracza jest kimś innym. Bo jeśli może być każdym, to jednocześnie jest nikim konkretnym.

Czy biorąc to pod uwagę były mimo wszystko jakieś alternatywne rozwiązania? Zapewne tak, ale żadna nie brzmi interesująco. Ani Vesemir, ani Eskel, ani Lambert nie są na tyle ciekawymi i rozpoznawalnymi wiedźminami, aby oprzeć na nich całą sagę, czyli aż trzy odsłony serii. To nie są postaci o takiej „skali” i znaczeniu jak Geralt czy Ciri i nie zdziwiłbym się, jakby CD Projekt nawet nie brał ich pod uwagę.

Naginanie reguł, czyli mnóstwo pytań i wątpliwości

Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że CD Projekt nagina panujące tym światem reguły i lore pod własną narrację, żeby łatwiej było im tę postać stworzyć i przekazać jej pałeczkę protagonistki. Jakie by nie było wytłumaczenie dla faktu, że Ciri poddała się (i do tego przeżyła) Próbę Traw, i że w ogóle ktoś ten proces w tych czasach przeprowadził, będzie to zapewne potraktowane zaledwie jako wymówka. Choć chciałbym wierzyć, że w grze pojawią się mocne argumenty, a historia Ciri będzie wiarygodna.

Przed CD Projektem gigantyczne wyzwanie próby odpowiedzi na liczne pytania i wątpliwości fanów. Przede wszystkim czemu dziecko Starszej Krwi, pani czasu i przestrzeni, postanowiła „osłabić” się do poziomu mutantki? CD Projekt twierdzi, że wciąż jest Źródłem, więc czemu nie dysponuje uprzednimi mocami?

Moja teoria jest taka, że Ciri była zmuszona zostać wiedźminką, bo w wyniku jakiegoś wydarzenia straciła swoje „przesadzone” moce. Potworów w świecie nie ubyło - a być może jest ich jeszcze więcej - więc założono nowy cech zabójców potworów, szkołę Rysia. Może Geralt pełni w niej rolę Vesemira, a Ciri - Geralta? To by tłumaczyło, kto uczy rekrutów posługiwania się łańcuchem (to narzędzie jest nawiązaniem do pierwszego trailera Wiedźmina 1, a CD Projekt potwierdził już, że łańcuch jest charakterystycznym wyposażeniem uczniów szkoły Rysia).

Mieszanka wiedźmińskiego szkolenia i magicznych zdolności wynikających z bycia Źródłem (przy jednoczesnej rezygnacji ze Znaków) z pewnością otwiera spore możliwości gameplayowe i potencjalnie oznacza ciekawsze buildy postaci, ale w kontekście lore jest jak stąpanie po cienkim lodzie.

Ciri jest brzydka? Dajcie spokój

Niektórzy wydają się skreślać Ciri z powodu wyglądu. Dziewczyna wygląda inaczej, to nie ulega wątpliwości. I o ile konstruktywna krytyka jest w porządku, bo gry są tworzone dla nas, graczy, to byłbym ostrożny w wyrażaniu ostrych opinii, a powodów jest kilka.

Wiem, że większość osób, która mówi, że Ciri jest „brzydka”, wcale nie chce, by bohaterka wyglądała jak na tym obrazku Smugglera (a przynajmniej chciałbym w to wierzyć), bo to absurdalna skrajność, ale zabawne, jak niektórzy uczepili się tego jednego ujęcia z trailera, na którym Ciri faktycznie wypada dość niekorzystnie.


Źródło: Smuggler na Facebooku

Ciekawy zbieg okoliczności

Sęk w tym, że Ciri wygląda inaczej właściwie w każdej scenie. W jednej ma „wielką szczękę”, w innej jej twarz jest wręcz dziwnie pociągła. W grę wchodzi między innymi światło, perspektywa i rodzaj użytej wirtualnej soczewki. Jest przecież tyle ujęć, na których wygląda znacznie lepiej, jak te poniżej. One już nie pasują do narracji, więc nie lądują w krytycznych postach i filmikach w sieci.

Jest jeszcze inna kwestia: do postaci w zwiastunach (a w szczególności tych pierwszych) raczej nie ma się co przywiązywać. Przypominam, że kiedyś tak wyglądał Geralt z Wiedźmina 2 i Yennefer z Wiedźmina 3:

Wiedźmin 3 stał zadaniami pobocznymi i mam nadzieję, że tu będzie podobnie

Uwielbiam Wiedźmina 3 szczególnie za to, jak CD Projekt podszedł do kwestii zadań pobocznych. Nie licząc odhaczania gniazd potworów czy kontrabandy na mapie, zawsze były to pamiętne opowieści. Głębokie, osobiste, często poruszające. Wątek Krwawego Barona, Mysia Wieża, Jaskinia Snów, Ostatnie życzenie… Przykładów jest sporo.

W czasach, gdy aktywności opcjonalne traktowało się po macoszemu, Wiedźmin 3 wjechał jak rycerz na białym koniu i odcisnął trwałe piętno na grach RPG z otwartym światem. Każdy duży wydawca chciał przynajmniej po części odtworzyć takie podejście. Cyberpunk 2077 może nieco pod tym względem kulał, ale w ramach fenomenalnego Widma wolności CD Projekt zdał się wrócić na właściwe tory. Marzę więc, żeby Redom udało się to powtórzyć i w ramach Wiedźmina 4 Ciri uczestniczyła w tak samo angażujących i wiarygodnych historiach, jak wcześniej Geralt.

Na pożegnanie z Geraltem przyjdzie jeszcze czas - spotkamy go w Wiedźminie 4

Wielkość świata i liczba zadań pobocznych jest podobno porównywalna do „trójki”, więc CD Projekt mierzy siły na zamiary i nie chce przesadzić. Pierwszy zwiastun sugeruje, że można oczekiwać mocnego zaangażowania się w questy opcjonalne, bo pokazuje on historię z czegoś, co twórcy nazywają „epickim polowaniem na potwora”. Będzie ich więcej i niewykluczone, że każde zaoferuje wybory i konsekwencje, często nieprzewidziane.

Saga o Geralcie, a szczególnie Wiedźmin 3, jest skarbem wśród gier RPG. To fenomenalna przygoda, do której pewnie jeszcze wielokrotnie wrócę. Ale w ramach Wiedźmina 4 mamy szansę na doświadczenie czegoś zupełnie innego. Na spojrzenie na wiedźmiński fach ze strony nieznanej Geraltowi i innym zabójcom potworów. Obawy o niezgodność z lore są zapewne uzasadnione, ale prawda jest taka, że z każdym kolejnym odtworzeniem trailera czekam na tę grę jeszcze bardziej. Muszę - i chyba wszyscy musimy - po prostu oswoić się z nową Ciri.

Zobacz także