Dark Souls 3 - DLC Ashes of Ariandel zachęca do powrotu
Wrażenia z dema oraz gameplay.
Studio FromSoftware nie od dzisiaj zbiera krytykę za ciągłe powracanie do tych samym tematów i lokacji - od DLC do Dark Souls, sequelu i dodatkach do tej kontynuacji, o Bloodborne nie wspominając. Dark Souls 3 to wspaniale prezentująca się produkcja, ale ile można zwiedzać zamki i walczyć z rycerzami i smokami, zanim wyjdzie nam to bokiem?
Czas spędzony przy nadchodzącym DLC do Dark Souls 3 - Ashes of Ariandel - ujawnia, że deweloperzy ponownie przedkładają nostalgię przed oryginalność, ale przygotowane lokacje są tak bogate w detale, że sprawiają wrażenia całkiem nowych.
Na pierwszy rzut oka Ashes of Ariandel to ponowne odwiedziny w Painted World of Ariamis z Dark Souls. Akcja toczy się więc w - niekoniecznie oryginalnym - mroźnym świecie, wykreowanym przez „ożywienie” obrazu. Podobne okolice widzieliśmy już w dodatku Crown of the Ivory King do Dark Souls 2 czy w Forsaken Castle Cainhurst w Bloodborne, lecz deweloperom udało się ponowie wykreować niezapomnianą atmosferę.
Poniżej znaleźć można pewne spoilery - nie na temat fabuły, ale dotyczące wrogów, których spotkamy. To samo można powidzieć o materiale wideo.
Akcja dema Ashes of Ariandel, dostępnego dla grupy dziennikarzy w siedzibie Bandai Namco, zaczyna się w jaskini, otwierającej się na większy płaskowyż. Po okolicy maszerują samotni rycerze, chwilami zasłaniani wirującymi płatkami śniegu. Jeszcze bardziej niepokojące są drzewa w kształcie krzyczących kobiet, z włosami przypominającymi gałęzie. Jak się szybko okazuje, nie wszystkie „rośliny” tego typu są tylko dekoracją tła i szybko musimy turlać się w unikach przed strumieniami lodu i kul ognistych.
Mniej magiczne, a równie niebezpieczne, są grupy wilków - być może alarmowane właśnie przez krzyki kobiet-drzew. Wkrótce dołączają do nich jeszcze obrzydliwsze, ogromne samice. Zgodnie ze stylem FromSoftware, potwory te zręcznie wkomponowano w strukturę poziomów, ze zwiastunem ciężkiej potyczki podczas przechodzenia przez lodową rozpadlinę.
Do tego tereny pokryte krwistoczerwoną „masą” oraz - nieopodal - insekty-szkielety o rozmiarach człowieka. Nieco dalej znajdziemy sporo ptasich maszkar, w stylu najbardziej kreatywnych filmów Davida Cronenberga.
Podsumowaniem dema jest starcie z bossem - dwufazowa potyczka z tajemniczym rycerzem o imieniu Champion's Gravetender. Walkę umieszczono na zamarzniętym polu przyozdobionym lawendą. Przeciwnik rozmiarami przypomina człowieka, co zwiastuje problemy. Tajemniczy wróg nosi kolczugę i maskę, ale bez spodni czy butów, otoczony jest trzema wilkami.
Zwierzaki nie będą raczej problemem dla weteranów serii, a sam Gravetender wydaje się chyba być nieco zbyt prosty, jak na wymagającego bossa (demo zapewniało postać na 100 poziomie). FromSoftware lubi jednak komplikować sytuację, więc w połowie walki na arenie pojawia się wielki wilk - Greatwolf Gravetender. Futrzasta bestia to ukłon w stronę walki z Great Grey Wolf Sif w Dark Souls, jednej z najbardziej chwalonych potyczek w serii.
Jak to często bywa, duet pokonać można na kilka sposobów. Jeden z obecnych na pokazie graczy postawił na czar podpalający dzierżony oręż, kto inny wolał ciężki miecz dwuręczny. My, po kilku nieudanych eksperymentach, odnieśliśmy sukces przy pomocy klasycznego połączenia miecza z tarczą. Udało się, ale po około siedmiu próbach.
Po niemal godzinie spędzonej z Ashes of Ariandel można przyznać, że to jedne z najlepszych rejonów Dark Souls 3. Na pierwszy rzut oka dobrze znane widoki może nie inspirują, ale już sama eksploracja mroźnych pustkowi przywołuje wszystko, co najlepsze w starszych odsłonach serii. Pierwsze wrażenia są więc pozytywne i choć postawiono na nostalgię, to na pewno nie mamy do czynienia z prostym skokiem na portfele graczy.
Dark Souls 3: Ashes of Ariandel zadebiutuje w październiku na PC, PS4 i Xbox One. Drugi dodatek zaplanowano na początek przyszłego roku.