Deadpool - Recenzja
Pyskaty najemnik i jego kloaczne żarty.
Gra wideo o nieśmiertelnym, rozgadanym schizofreniku nie należy do przesadnie interesujących, lecz osobowość głównego bohatera i związana z jego umiejętnościami rozgrywka, zapewniają nieco pozytywnej zabawy.
Wade Wilson, najemnik o ciętym języku, przyłącza się do projektu Weapon X i zyskuje zdolności regeneracyjne Wolverine'a. Efektem ubocznym okazała się deformacja skóry całego ciała, wywołana nowotworem, który namnożył się po eksperymencie. Drugim negatywnym skutkiem - głównie dla współtowarzyszy - jest fakt, że Deadpool kompletnie ześwirował.
Utrata piątej klepki doprowadziła nawet do symbolicznego zburzenia „czwartej ściany", która zawsze oddzielała fikcyjny świat od rzeczywistości. Deadpool zdaje więc sobie sprawę, że jest bohaterem komiksów, a to z kolei pozwala mu na zupełnie nowe, pastiszowe spojrzenie na uniwersum Marvela. Rozgadany bohater szybko zyskał ogromną rzeszę miłośników i mniej więcej tak samo liczną grupę przeciwników.
Studio High Moon, znane m.in. ze wskrzeszenia gier o Transformersach, podjęło się więc niełatwej próby stworzenia pokręconych, zabawnych przygód, a w roli głównej obsadziło aktora, który od lat uznawany jest za „faktyczny głos" Deadpoola - Nolana Northa. Był to oczywiście strzał w dziesiątkę, ponieważ Nolan jest w tej roli doskonały. Zresztą, na początku zabawy Wade dzwoni do niego z prośbą, by podkładał głos w grze, która właśnie powstaje. „Przecież brzmisz bardzo podobnie do mnie" - mówi Nolanowi Deadpool.
Różnego rodzaju żarty zaczynają się w grze od samego początku i trwają aż do napisów końcowych. Deadpool wyśmiewa typową mechanikę gier komputerowych i komentuje decyzje, które podejmujemy w trakcie rozgrywki.
„Deadpool wyśmiewa typową mechanikę gier komputerowych i komentuje decyzje, które podejmujemy w trakcie rozgrywki.”
Poza tysiącem dowcipów jest również nieco miejsca na fabułę, którą na bieżąco zmienia główny bohater, gdy tylko uzna, że coś jest nudne, za mało widowiskowe, albo gdy brakuje piersiastych panienek. W skrócie: Deadpool znudzony siedzeniem w swoim apartamencie zgrabnie „nakłania" Petera - jednego z producentów z High Moon Studios - by jego firma zrobiła o nim grę.
Pani kurier, o ogromnym biuście, dostarcza do rąk Wade'a scenariusz, który ten nieco modyfikuje, kreśląc fragmenty czerwoną kredką i wydzierając kartki z nudniejszymi wstawkami. Od tego momentu rozpoczynamy szaloną przygodę. Poszczególne wątki bardzo szybko prowadzą nas do miejsc, których nie spodziewalibyśmy się odwiedzić. Od bogatych drapaczy chmur i brudnych kanałów pod miastem, do zniszczonej stolicy mutantów Genoshy. W prologu możemy również zwiedzić mieszkanie Wade'a, co naturalnie owocuje kilkoma, zabawnymi scenkami.
Spotkamy tuzin bohaterów, znanych z kart komiksów Marvela - Wolverine'a, Rogue, Psylocke, Domino, Cable'a, a nawet Mister Sinistera. Nie obędzie się bez kilku niespodzianek. Niemniej, opowieść jest banalna. To bardziej wariacja na temat schematu gry niż faktyczna, intrygująca historia. Tak samo jak w komiksowych eskapadach Deadpoola, wątki nie mają wspólnego mianownika i napisane są z lekkim przymrużeniem oka.
Ostatecznie, to zawartość komiksowo-komediowa stanowi największą zaletę gry. Po ponad połowie kampanii można już odczuwać lekkie znużenie tym samym poziomem żartów, choć nie jest to aż tak męczące, jak choćby w Duke Nukem Forever.
Rozgrywka nieźle łączy elementy typowe dla strzelanek z perspektywy trzeciej osoby, z hack'n'slashem. Wade gromadzi doświadczenie za każdego pokonanego przeciwnika, a stosowanie kombinacji ciosów proporcjonalnie je zwiększa. Za zebrane punkty możemy wykupić całkiem pokaźną liczbę nowych umiejętności, które z naszego wariata tworzą jeszcze sprawniejszą maszynkę do mielenia mięsa. Pojawiają się również elementy zręcznościowe, które nie frustrują, a skakanie po ramkach komiksowych kwestii nawet potrafi rozbawić.
Mechanika gry nie jest znacząco innowacyjna, ale za to nie posiada dużej liczby błędów. Zdarza się, że bohater utknie w teksturze albo praca kamery utrudni płynne przejście w środku potyczki. Największy problem sprawia nieprzemyślany przycisk uniku, który spełnia również funkcję kontrataku. Czasami, w ferworze walki zamiast uniknąć niebezpiecznych ciosów, uruchamiamy kontrę, a po niej nasz bohater pada trupem.
Od czasu do czasu Deadpool może się troszkę poskradać, lecz nie jest to najmocniejszy punkt tej produkcji. Strażnicy są ślepi i głusi na kroki oraz skoki Wade'a, więc przy odpowiednim szczęściu możemy zasztyletować wszystkich wokół. Całość uzupełnia przeciętna oprawa audiowizualna.
Deadpoola można ukończyć w osiem godzin. To dostatecznie dużo czasu, by ciągłe bieganie, szlachtowanie podobnych przeciwników oraz te same żarty zaczęły nużyć. Całkiem zabawna gra, choć mocno przewidywalna.