Dean Hall opuści studio Bohemia Interactive i stanowisko producenta DayZ
Wraca do Nowej Zelandii założyć nowe studio.
Popularny Dean „Rocket” Hall najprawdopodobniej jeszcze przed końcem tego roku opuści studio Bohemia Interactive i odda stery nad produkcją DayZ. Deweloper planuje powrócić do rodzimej Nowej Zelandii i założyć własne studio, planując rozwój innych sieciowych projektów.
- Jestem jak granat. Mam określone zastosowanie. Całe życie byłem dobry w podejmowaniu ryzyka i zachęcaniu do tego samego innych - wyjaśnia producent w rozmowie z Eurogamerem. - Może mam dar przekonywania, mogę coś wyjaśnić, skłonić ludzi do skoku w przepaść.
- To właśnie zrobiłem z DayZ, już dwa razy [mod oraz samodzielna wersja - dop. red.], oddzielnie zrobiły to dwa zespoły programistów.
- Ale w ostatecznym rozrachunku obecność takiej osoby nie jest korzystna. W pewnym momencie nie potrzeba już zachęty do skoku w przepaść, a takie podejście może być dla projektu katastrofą, przynajmniej w przypadku liderów.
- Nigdy też nie zakładałem, że tu zostanę - dodaje, wspominając swój pierwotny plan, według którego miał opuścić nowozelandzką armię tylko na kilka miesięcy, a nie na ponad dwa lata. - To trochę takie gotowanie w czyjejś kuchni. Nie chcę ciągle mówić Bohemii, jak i co należy robić.
Hall zapewnia, że zostanie przy projekcie tak długo, jak będzie to potrzebne, aż do premiery pełnej wersji gry. Ostateczna data może więc ulec jeszcze zmianie.
- Muszę zostać przy projekcie tak długo, jak będzie to istotne. Jako lider lub jako twórca bardziej kreatywny... Ale w pewnym momencie korzyści będzie coraz mniej.
- Ale jeśli zostaję przy projekcie, to będę walczył z każdym, byleby tylko całość była dobra. Zatem do końca roku nigdzie się nie ruszam. Nie będę tylko siedział - nieważne, czy mam już tylko posprzątać, czy prowadzić projekt - wyjaśnia Hall. - Zamierzam dalej krzyczeć na Marka [Spanela, szefa studia - dop. red.] w jego biurze. Jestem z tego znany.
„Nie wiem nawet, jak działa ten kraj, prawa pracownicze i inne takie. No i tęsknię za domem.”
Deweloper dodaje, że w pewnym stopniu na zawsze będzie związany z DayZ i Bohemią. Jednak wieści o jego odejściu zapewne i tak będą ciosem dla fanów.
- Tak, ludzie mogą dostać fioła. Widziałem, co stało się z Notchem - dodaje, wspominając informacje o rezygnacji Markusa „Notcha” Perssona z roli głównego dewelopera Minecrafta. - Dlatego też lepiej powiedzieć o tym wprost. Jest to też sprawiedliwe dla Bohemii, lepsze niż odwrócenie się na pięcie i wyjście za drzwi. To nie jest mój dom. Jestem też w innej sytuacji niż Notch - on założył własne studio, ja nie.
- Nie mogę - i nie powinienem - mówić, co mają robić. Nie wiem nawet, jak działa ten kraj, prawa pracownicze i inne takie. No i tęsknię za domem.
Hall wraca więc do Nowej Zelandii, założyć własne studio. Proces ten może jednak zająć całe „lata”.
- Większość pewnie nic by nie powiedziała, ale chcę uniknąć sytuacji, w której był Notch, by wszyscy - łącznie z wydawcami - wiedzieli, że pewnego dnia zapukam do ich drzwi. Ale nie będzie to na tradycyjnych warunkach, będzie inaczej.
Studio Bohamia przyznało dziś rano, że zdaje sobie sprawę z planów Halla, lecz studio odmówiło komentarza.
Sam deweloper przyznaje, że na papierze ma już jeden pomysł oraz dwa następne do oszlifowania, wszystkie podobne do DayZ.
- Wydaje mi się, że DayZ to koncept zasadniczo niedoskonały - wyjaśnia. - I zawsze zdawałem sobie z tego sprawę. To nie jest perfekcyjna gra, nie jest doświadczeniem sieciowym z iskrą, której oczekuję. I nigdy nie będzie.
Perfekcyjne doświadczenie sieciowe? „Dążę do tego” - kończy Hall.