Dema mogą ponownie stać się normą
Wielki powrót.
Sony ma wymagać od twórców - produkujących gry wycenione na więcej niż 50 euro - przygotowywania wersji demonstracyjnych. To na razie nieoficjalne informacje, ale mam nadzieję, że się potwierdzą.
Dema są świetne, a kiedyś były normą. Później odeszły w zapomnienie na wiele lat i zdaje się, że nadchodzi wielki powrót możliwości testowania gier przed zakupem.
Propozycja Sony nie jest idealna, bo zakłada, że wersje demo trafią tylko do abonentów najdroższego poziomu PlayStation Plus. Byłoby chyba lepiej, by każdy mógł sprawdzić grę, która go zainteresuje - szczególnie, że dotyczy to produkcji wycenianych na ponad 200 zł.
Nintendo od jakiegoś czasu oferuje próbki swoich exclusive'ów, a w niektórych przypadkach możemy nawet przenieść postępy z dema do pełnej wersji po zakupie - tak było choćby w przypadku taktycznego Triangle Strategy. To idealny scenariusz.
Być może Microsoft - chcąc zareagować na ruch Sony - także zacznie oferować wersje demonstracyjne. Byłby to mile widziany bonus dla abonentów usługi Game Pass, by uczynić ją jeszcze bardziej atrakcyjną.
Najlepszym przykładem tego, że dema mają duże znaczenie, jest chyba Steam Next Fest. Te specjalne wydarzenia organizowane przez Valve oferują do przetestowania setki różnych produkcji - do tego stopnia, że całość jest lekko przytłaczająca.
Liczby jednak nie kłamią. Valve poinformowało pod koniec 2021 roku, że po „festiwalach” zauważono znacznie większą sprzedaż gier - tych, które doczekały się dem - w stosunku do tego, ile osób dodawało je do swoich list zakupowych.
W zasadzie każdy Steam Next Fest owocuje też dyskusjami w mediach społecznościowych i dzieleniem się wrażeniami z różnych tytułów. To w zasadzie dodatkowa forma marketingu. Ponadto, udostępniane dema często są już gotowe wcześniej, ponieważ twórcy przygotowują je na różne targi i pokazy dla mediów. Nie wymagają więc znacznego nakładu pracy.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że inni wydawcy będą brać z Valve przykład. Trudno oczekiwać równie imponujących ofert na konsolach, choć w zasadzie sam fakt, że coraz częściej słyszymy w ogóle o wersjach demonstracyjnych, nastraja pozytywnie.