Denuvo ponownie stało się zaporą nie do przejścia dla piratów
Ale na jak długo?
Trwa odwieczny konflikt na linii piraci - twórcy zabezpieczeń. Pod koniec ubiegłego roku wydawało się, że aplikacja Denuvo została pokonana na dobre, lecz pogłoski o śmierci programu były zdecydowanie przesadzone - nowa wersja opiera się złamaniu od kilku miesięcy.
Pojawienie się w sieci nielegalnych kopii FIFA 18, Śródziemie: Cień wojny, Wolfenstein 2: The New Colossus, South Park: The Fractured But Whole czy Total War: Warhammer 2 było kwestią godzin i niektórzy obserwatorzy wieszczyli już koniec epoki Denuvo.
Tak się jednak nie stało. Jedną z pierwszych gier korzystających z nowej wersji DRM - oznaczonej numerem 4.8 - było Assassin's Creed Origins, które do dzisiaj opiera się atakom piratów.
Ubisoft dodał kolejną warstwę ochronną na PC, czyli program VMProtect. Ten nie zajmuje się jednak obroną plików gry przez modyfikowaniem, lecz upewnia się, że nieuprawnione osoby nie mogą ingerować w samo Denuvo.
Można więc powiedzieć, że w ten sposób twórcy zabezpieczają własne zabezpieczenia. Kluczowe jest jednak nie tylko zastosowanie podwójnego DRM, ale właśnie całkiem nowej wersji Denuvo, z którą piraci jeszcze sobie nie poradzili.
Zobacz: Assassin's Creed Origins - Poradnik, Solucja
Odświeżone rozwiązanie wprowadzono wkrótce także w innych nowych grach, takich jak Sonic Forces, Injustice 2, Need for Speed Payback, Star Wars Battlefront 2 i Football Manager 2018. Co mają wspólnego te tytuły? Ich zabezpieczenia nie zostały jeszcze złamane.
Okres zaraz po debiucie jest kluczowy z punktu widzenia sprzedaży każdej wysokobudżetowej produkcji „AAA”, więc wydawcy tych gier mogą pochwalić się sporym sukcesem.
Jednocześnie produkcje te nie wykazują problemów z wydajnością, które krytykowano w Assassin's Creed Origins, zrzucając winę właśnie na DRM. Wygląda więc na to, że VMProtect nie jest potrzebne, ponieważ samo Denuvo trzyma się obecnie bardzo mocno.