Skip to main content

Destiny 2: dlaczego łatanie prostych błędów w grze trwa tak długo?

Tłumaczą twórcy z Bungie.

Po opublikowanym wczoraj komunikacie na temat przyszłości Destiny 2, gdzie zajęto się między innymi kwestią celowego zmniejszania przyrostu punktów doświadczenia, przedstawiciele Bungie opublikowali także specjalny podcast, w którym oferują dodatkowe wyjaśnienia.

Najciekawszy jest zapewne fragment opisujący proces łatania błędów w grze. Dlaczego usuwanie prostych elementów - jak jednego elementu pancerza czy pojedynczej animacji - zajmuje niekiedy całe tygodnie?

Słynny Biurokratyczny Chód

- Na czym polega aktualizowanie gry? - zaczął szef projektu, Mark Noseworthy. - Często widzę w sieci rozważania na temat tego, dlaczego naprawiliśmy jeden element, ale nie inny. Za każdym razem, gdy pojawia się błąd, musimy najpierw go ocenić. Zadajemy sobie trzy pytania: jak poważny jest bug, jak szybko możemy go załatać i kiedy możemy przeprowadzić testy i opublikować zmiany.

- Niektóre elementy można naprawić bardzo szybko. Niekiedy są po stronie serwera, jak wyszukiwanie meczów czy problemy z doświadczeniem z ubiegłego tygodnia. Wystarczy zmienić jedną cyfrę. Kwestie, takie jak migracja hosta czy walka z Calusem [bossem - dop. red.] tak nie działają, są po stronie klienta gry. W takim przypadku nawet prosta zmiana obrażeń broni wymaga łatki, ponieważ dane znajdują się na konsoli gracza.

Noseworthy jako przykład podał kwestię Biurokratycznego Chodu. Animacja pozwalała przechodzić przez ściany, co - jak można się domyślać - było sporym problemem w niemal wszystkich trybach rozgrywki. Usunięcie elementu zajęło jednak twórcom sporo czasu.

Twórcy odpowiedzieli więc na trzy wspominane pytania, związane z tą konkretną usterką: wysoki priorytet, kwestia łatwa do naprawienia i tylko „średnio” trudna do realizacji, ponieważ wystarczyło usunąć animację.

Zobacz: Destiny 2 - Poradnik, Solucja

- Ale nawet po wypełnieniu tych trzech punktów pozostawała kwestia publikacji. To był okres zaraz przed premierą wersji PC, więc staraliśmy się już nic nie zmieniać. Gdy przygotowujemy się do zaoferowania gry milionom odbiorców, wolimy się upewnić, że wszystko działa. Wkraczaliśmy więc w okres blokady treści na kilka tygodni, może dziesięć dni, gdy nie mogliśmy łatać produkcji, jeśli nie była to kwestia absolutnie krytyczna.

Na zmiany trzeba poczekać

Deweloper poruszył także temat systemu automatycznego zmniejszania przyrostu punktów doświadczenia, który wywołał spore kontrowersje. Nadal nie dowiedzieliśmy się jednak, po co takie rozwiązanie w ogóle pojawiło się w grze.

- W terminologii PR to „włamywanie się do więzienia” - wyjaśnił. - To oznacza, że jeśli poruszymy temat, to wygeneruje nagłówki w mediach i ludzie zaczną dyskutować, co może nie być zgodne ze strategią biznesową [śmiech]. Ale pewnie warto o tym mówić, ponieważ cisza sprawi, że gracze zaczną wierzyć, że system wprowadzono po to, by ich wykorzystać, że jesteśmy chciwymi dupkami.

- Przeprowadziliśmy spotkanie, na którym ustaliliśmy, że system nie działa poprawnie, nie takie są jego założenia. Widzieliśmy, że nikt w to nie uwierzy, ale jak to wyłączyć? Ktoś powiedział, że wystarczy jedna opcja na serwerze, lecz nie wiedzieliśmy, co się stanie, jeśli wyłączymy funkcję.

- Wiele osób powie, że mówimy tak tylko dlatego, bo przyłapano nas na gorącym uczynku - dodał Noseworthy. - Akceptuję to. Czyny mówią więcej niż słowa i to naszym zadaniem jest sprawienie, by gracz czuł się odpowiednio nagradzany, że nie marnuje czasu. Tak będzie i nie trzeba mi wierzyć, czyny przemówią same za siebie.

Zobacz także