Deweloper Blizzarda twierdzi, że stracił pracę za stworzenie postaci chciwego goblina
Chyba komuś zabrakło dystansu do siebie.
Były pracownik Blizzarda twierdzi, że stracił pracę z powodu napisania na potrzeby World of Warcraft postaci goblina wyśmiewającej korporacyjną chciwość. Najwyraźniej żartobliwe dialogi nie przypadły do gustu przełożonym. | PLOTKA
Choć gobliny skarbnicy kojarzą się głównie z Diablo, to znajdziemy je też w World of Warcraft, zwłaszcza od czasu wprowadzenia dodatku Dragonflight, choć i wczesniej zdarzało im się nawiedzać Azeroth przy okazji różnej maści wydarzeń. Stworki charakteryzują się wielkim przywiązaniem do złota i kosztowności, więc napisanie postaci odnoszącej się do materializmu goblinów nie powinno być niczym naciąganym.
To samo pomyślał jeden ze scenarzystów pracujących w zespole World of Warcraft, Eric Covington. Wpadł on na pomysł, by napisać dla goblina Venture Company teksty nawiązujące do słów, jakie najwyraźniej często padały w jego miejscu pracy. „Kolejny rekordowy kwartał pod względem przychodów”, „żadnego podziału zysków!”, „pora wracać do pracy” czy „to wygląda jak mój kolejny jacht” to tylko kilka przykładów. Resztę Covington zamieścił na Twitterze.
Jak twierdzi Eric Covington, z pozoru nieszkodliwe teksty kosztowały go posadę. „Straciłem pracę, ponieważ ktoś spojrzał na niewinne żarty i zobaczył w nich swoje odbicie. Bardzo się spieszyli, by usunąć mnie przed końcem miesiąca, w pełnej świadomości, że stracę przez to dostęp do pakietów benefitów dla pracowników” - przekazał Covington.
Co ciekawe, prześmiewcze dialogi napisane przez Covingtona chętnie wykorzystywane były przez zespół marketingowy, ale najwyraźniej do jego zwolnienia przyczynił się ktoś znacznie wyżej postawiony na szczeblach korporacyjnej drabiny. Twórca nie miał nawet okazji zmienić lub poprawić swojej pracy, ponieważ - jak twierdzi - odmówiono mu takiej możliwości.
Były pracownik Blizzarda nie daje jednak za wygraną i wnioskuje o ponowne rozpatrzenie swojej sprawy w świetle przedstawionych przez niego dowodów na to, że do zwolnienia mogło dojść z osobistych pobudek jednego z przełożonych. Być może to, że sprawę podłapały branżowe media, pomoże mu odzyskać posadę.