Skip to main content

Digital Foundry kontra Cuphead: retro w nowoczesnym wydaniu

Ogromne osiągnięcie twórców.

Rozgrywka w stylu retro i oprawa stylizowana na dawne kreskówki to w naszej opinii idealny przepis na świetną grę. Takie właśnie jest Cuphead, oferujące styl i błyskotliwość, jakich jeszcze nie widzieliśmy. Twórcom udało się połączyć wszystkie te elementy w spójny pakiet. Poziom trudności wywołuje kontrowersje, lecz po tygodniu zabawy jesteśmy już całkowicie przekonani: w obliczu dziesiątek identycznych gier, Cuphead niesłychanie się wyróżnia. Przetestowaliśmy tytuł na Xbox One i PC. W tym drugim przypadku wersja Windows Store ma spore problemy, ale odsłonę Steam możemy w pełni polecić.

Prace nad produkcją rozpoczęto jeszcze w 2010 roku, zaczynając od trójki deweloperów, kończąc natomiast na dwudziestu. Inspiracje są oczywiste - charakterystyczne amerykańskie kreskówki z lat 30. ubiegłego wieku. Odtwarzanie takiego stylu na komputerze nie sprawdzało się, więc twórcy animowali całość na papierze, a potem skanowali na dyski twarde, jedynie koloryzując na ekranie monitora. Przesuwające się tła to już ręcznie malowane akwarele, a całość oprawy jest spójna, bogata i wyjątkowa.

Analiza Cuphead na Xbox One oraz PC (wersje Steam i Windows Store)Zobacz na YouTube

Biorąc pod uwagę fantastyczny projekt, dziwić może zastosowana technologia - Unity. Wydaje się, że twórcy na dobre zadają kłam tezie, że zastosowany silnik określa styl gry. Jeszcze w 2014 roku twórcy Cuphead pracowali jednak XNA Framework, czyli narzędziach przystosowanych raczej do konwersji gier z X360 na PC. Na początku 2014 roku postawiono właśnie na Unity, mając na myśli multiplatformowość. Wtedy też, po licznych pochwałach zbieranych po pokazach i konferencjach, deweloperzy zdecydowali się rozszerzyć skalę tytułu. Pierwotne osiem bossów zamieniono na niemal trzydziestu, plus sześć poziomów platformowych.

Patrząc na oprawę, jakość - i ilość - teł i ilustracji po prostu przytłacza, a Cuphead nie da się raczej analizować w tradycyjny dla Digital Foundry sposób. Co ciekawe, po włączeniu wersji PC gra stawia domyślnie na rozdzielczość 720p, skalowaną do rozmiaru monitra. Jeśli włączymy wyższą liczbę pikseli, nie zobaczymy żadnej różnicy. Nie wiemy, do jakiego rozmiaru masterowano ilustracje, ale ostatecznie nie ma to znaczenia, skoro efekt końcowy jest tak imponujący.

Podstawowe obrazy i tła są następnie traktowane efektami post-processingu, z zadaniem przekształcenia całości w autentyczną animację z lat 30., z zabrudzeniami kliszy czy problemami projektora: kurz, inne drobinki, włosy, rozdzielanie się kolorów, niska jakość soczewki i inne. To jeden z niewielu tytułów, w których sens ma zastosowanie chromatycznej aberracji. Poziom „symulacji” można dostosować w menu.

Mamy dowody na jakąś formę dynamicznego oświetlenia. W tej scenie dotarliśmy do tego samego momentu po innym czasie, z inną pozycją słońca.

Jak można oczekiwać, pomiędzy wersjami PC i Xbox One nie ma żadnych różnic w oprawie i podobnie będzie zapewne na Xbox One X. Zabawa na komputerze osobistym znacznie skraca jednak czasy ładowania, które na konsoli Microsoftu mogą nieco irytować, choć przynajmniej ponawianie próby po śmierci jest szybkie - a z tej opcji korzystamy bardzo często.

Wydajność jest wysoka. Animacje zostały zaprojektowane tak, by symulować niższą płynność wyświetlenia, lecz rozgrywka działa w pełnym i płynnym 60 FPS, z bardzo małymi spadkami na Xbox One. Na Steamie jest równie solidnie, choć część graczy zgłasza problemy z zacinaniem i automatycznym wybieraniem błędnej częstotliwości odświeżania - warto na to uważać. My obserwowaliśmy pełne 60 klatek na sekundę. Zarówno na laptopie Dell XPS 13 z zintegrowaną kartą graficzną i oszczędnym Core i5 5200U (choć przy drobnym zacinaniu po odłączeniu od prądu).

Większe i zaskakujące problemy sprawiła nam wersja z Windows Store. Uniwersalna Platforma Windows ponownie obfituje w zacinanie - regularne przerwy o długości 180 ms. Nawet na Core i7 5820K z Titan Xp. Włączenie trybu wyświetlania w oknie minimalizuje kłopoty, ale kto chciałby oglądać tak fantastyczną oprawę w oknie? Próby grania na komputerze z kilkoma monitorami to jeszcze większe problemy, na które pomógł dopiero reset.

Odsłony Xbox One i Steam wypadają płynnie, ale już wersja z Windows Store to nieprzyjemne zacinanie

Podsumowując, bez względu na subiektywne odczucia na temat poziomu trudności, Cuphead oferuje przepiękną oprawę i solidną rozgrywkę. Szczególnie zwolennicy zabawy w stylu retro - zwłaszcza strzelanek w stylu Contry - będą się czuli jak w domu i przyznają być może, że jest nawet zbyt łatwo. Tymczasem wszyscy inni gracze po prostu powinni zapoznać się z czymś tak unikatowym.

Odpowiedzialne za prace Studio MHDR potwierdziło już, że gra nie trafi na PS4. Rozumiemy założenia biznesowe, choć w naszej opinii to ogromna szkoda. Wersja wydana na Steamie działa świetnie już na słabiutkim laptopie, więc skalowanie na inne platformy na pewno nie byłoby problemem - mamy na myśli głównie Nintendo Switch. Pozostaje liczyć na sequel.

Zobacz także