Digital Foundry testuje Skyrim na Nintendo Switch
Pierwsze wrażenia.
Nintendo na targach Gamescom oferuje małą niespodziankę - trzy stanowiska ze Skyrimem na Switch, w konfiguracji przenośnej. Odwiedzający mają piętnaście minut na eksplorację świata fantasy w dowolnym kierunku. Po odstaniu dłuższego czasu w kolejce możemy potwierdzić, że nawet ta mobilna wersja oferuje wysoce dopracowaną rozgrywkę.
Rozdzielczość wyglądała na 720p. Trudno obecnie o dokładne porównania z innymi platformami, lecz Skyrim na Switch zapewnia dobre wrażenia. Najbardziej imponuje stała płynność działania, zwłaszcza w porównaniu z konsolami poprzedniej generacji. Sprzęt Nintendo nie ma żadnych problemów z liczbą klatek na sekundę podczas eksploracji czy walki.
Układ graficzny Switch - zwłaszcza w trybie przenośnym - nie może dorównać PS4 czy Xbox One, ale system ma więcej pamięci niż PS3 i X360, a do tego szybszy dostęp do danych z kart flash. Nie wiemy jeszcze, w jakim stopniu Bethesda wykorzysta możliwości nietypowej platformy, choć już teraz działa na przykład sterowanie ruchowe za pomocą Joyconów - jeśli zechcemy skorzystać.
Całość prezentuje się więc obiecująco, choć jest kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, choć przenośne egzemplarze Switch wyglądały jak te ze sklepów, to były połączone za pomocą grubego kabla do czarnego pudła w oddali, a deweloperzy mówili nam w przeszłości, że zestawy deweloperskie mogą osiągać wyśsze taktowanie GPU po wyjęciu urządzenia ze stacji dokującej. Również tabletowy ekran jest stosunkowo mały, więc pomaga w ukrywaniu cięć i kompromisów.
Nie dane nam było jeszcze zobaczyć zadokowanego Skyrima na Switch, ale jeśli to, co widzieliśmy, to rzeczywiście jakość, jakiej możemy się spodziewać, to konwersja zapowiada się na wartościową pozycję. Próbowaliśmy kiedyś włączyć tytuł na tablecie z procesorem Intela i wrażenia były dużo gorsze, więc można chyba oczekiwać pierwszej wartościowej wersji przenośnej.