Divinity: Grzech Pierworodny - Recenzja
Świetne RPG na początek wakacji.
Gra Divinity: Grzech Pierworodny (ang. Original Sin) nie odniosła być może na Kickstarterze takiego sukcesu, jak Project Eternity czy Torment, bez wątpienia zasługuje jednak na uwagę. Poza dowcipnymi dialogami i ciekawą fabułą, oferuje poziom interakcji z otoczeniem i tryb współpracy, jakiego w grach RPG jeszcze nie było.
Opowieść skupia się na dwójce bohaterów - członków grupy nazywanej Łowcami Źródła - którzy zostają wysłani do nękanego przez nieumarłych i hordy orków miasteczka, by rozwiązać sprawę pewnego morderstwa. Grając samotnie kierujemy poczynaniami obu postaci, podczas gdy w trybie kooperacji każdy z graczy prowadzi jedną z nich.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po lądowaniu na plaży nieopodal Cyseal, jest liczba interaktywnych elementów, czekających tylko, by je dotknąć, podnieść lub przesunąć. Znaleziona nieopodal miejsca startu łopata pozwala szukać skarbów i rozkopywać groby, a niemal wszystko, co jest dostatecznie lekkie, by dało się podnieść, możemy przesunąć w inne miejsce.
Od początku zbieramy też surowce używane w kilku gałęziach rzemiosła, takich jak gotowanie czy kowalstwo, przez co plecaki bohaterów szybko zapełniają się muszlami, czaszkami czy kłodami drewna, gromadzonymi tylko po to, by kiedyś coś z nich zbudować. Wiele ze znalezisk możemy zjeść lub użyć na postaci, choć rezultaty eksperymentów tego typu nie zawsze są pozytywne.
Twórcy na kilka sposobów nagradzają nas za badanie otoczenia. Poza punktami doświadczenia zdobywanymi, gdy dotrzemy do odległego zakątka mapy lub znajdziemy ukryte drzwi, często mamy także okazję przedyskutować znalezisko między dwoma bohaterami. Rozmowy tego typu kształtują osobowość postaci - jeśli chcemy, możemy sprawić, że jedna z nich będzie romantycznym lekkoduchem, a druga twardo stąpającym po ziemi pragmatykiem.
„Bohaterowie śmieją się z niewidzialnych ścian i niemożliwych do pokonania przeszkód, a na każdym kroku napotykamy nawiązania do popkultury.”
Cechy charakteru zdobywane podczas dyskusji mają wpływ na umiejętności i atrybuty. Jeśli wykreujemy jedną z postaci na silnego przywódcę, będzie zwiększał skuteczność w walce swoich sojuszników, podczas gdy jego towarzysz próbujący pomagać potrzebującym, będzie w stanie lepiej zrozumieć zamiary i potrzeby innych. Co ważne, korzyści z posiadania poszczególnych cech nie znamy dopóki ich nie odblokujemy, więc eksperymentowanie z różnymi opcjami dialogowymi może przynieść naprawdę ciekawe rezultaty.
Jeśli nie chcemy, by nasze postacie podchodziły do każdego problemu jednomyślnie, możemy rozpocząć między nimi spór, który rozstrzygamy prostą grą w papier-nożyce-kamień. Po wybraniu opcji dialogowych dla obu bohaterów, musimy stawić czoła komputerowi i zebrać odpowiednią liczbę punktów, by wygrać spór. O tym, ile punktów potrzebujemy do zwycięstwa decyduje poziom cechy, powiązanej z wybranym przez nas argumentem. System ten sprawdza się całkiem nieźle, jednak z czasem decyzje sztucznej inteligencji stają się przewidywalne, przez co możemy decydować, kiedy chcemy przegrać kłótnię.
Mimo że gromadzenie punktów doświadczenia przebiega dość mozolnie, a postacie awansują na nowy poziom średnio co kilkadziesiąt minut, dzięki zdobywaniu nowych cech charakteru cały czas mamy poczucie, że bohaterowie rozwijają się i zmieniają, a historia posuwa naprzód.
Wszechobecny jest tu humor. Mag, który opiekuje się Cyseal woli być kotem niż człowiekiem, bohaterowie śmieją się z niewidzialnych ścian i niemożliwych do pokonania przeszkód, a na każdym kroku napotykamy nawiązania do popkultury. W zabawny sposób rozwiązano kwestię skradania - ukrywający się bohater zmienia się w krzak, kamień lub beczkę. Co ważne, w żadnym momencie nie mamy wrażenia, że żarty są wymuszone, a opowiadana przez twórców historia pozostaje klimatyczna i ciekawa.
Poza głównym wątkiem fabularnym czeka cała masa misji pobocznych, które zazwyczaj możemy rozwiązać na kilka sposobów - w zależności od tego, jakimi umiejętnościami i wyposażeniem dysponujemy. Jeśli, na przykład, nie chce nam się szukać klucza do skrzyni czy drzwi, możemy spróbować podpalić je lub pociąć na kawałki, choć wymaga to zazwyczaj sporo cierpliwości i umiejętności naprawy broni. Niezwykle przydatna okazuje się także zdolność rozmowy ze zwierzętami, poza przekazywaniem cennych informacji, mogą one bowiem mieć dla nas dodatkowe zadania.
Do duetu głównych bohaterów możemy także dołączyć do dwóch towarzyszy, którzy z chęcią komentują podejmowane przez nas decyzje i często posiadają dość radykalne poglądy na problemy, jakim stawiamy czoła. Każda z postaci niezależnych posiada własną historię, odkrywaną wraz z postępami w grze.
Całkiem sprawnie rozwiązano system cech i ekwipunku postaci, szczególnie że ten ostatni możemy sortować według kilku kryteriów. Dzięki temu znalezienie kluczowych przedmiotów czy surowców potrzebnych do produkcji wyposażenia nie stanowi problemu, chociaż łatwo się czasem pogubić w tym, które książki z recepturami zdążyliśmy już przeczytać.
W trybie kooperacji mamy dość dużą swobodę, jeśli chodzi o zakres tego, czym zajmować się będą poszczególni gracze. Jeśli nie chcemy trzymać się razem, nic nie stoi na przeszkodzie, by jeden z głównych bohaterów wziął się za gotowanie czy wykuwanie ekwipunku, a jego towarzysz wyruszył na poszukiwanie skarbów czy zapolował na potwory. Jeśli jedna z postaci rozpocznie walkę, druga może przybiec jej na pomoc, a jeśli znajdzie się w poważnych opałach także uciec z pola bitwy, zostawiając kompana na pastwę wrogów.
Starcia rozgrywane są w systemie turowym, jeśli jednak w potyczce uczestniczy tylko część postaci, pozostałe mogą swobodnie poruszać się po okolicy. Włączając się do walki z opóźnieniem bohater dodawany jest do kolejki inicjatywy i może zacząć działać, gdy tylko przyjdzie jego kolej.
Olbrzymie znaczenie dla przebiegu starć ma położenie bohaterów oraz otoczenie, w jakim się znajdują. Przeciwników stojących po kolana w wodzie możemy sparaliżować jedną precyzyjnie wymierzoną błyskawicą, a rzucając pod nogi płonącego już przeciwnika plamę oleju, zadajemy dodatkowe obrażenia. Wiele tego typu kombinacji uzyskujemy bez pomocy magii, jednak zaklęcia bojowe potrafią całkowicie zmienić przebieg bitwy, przez co warto inwestować w naukę czarów.
Wykorzystując otoczenie jesteśmy często w stanie pokonać silniejszych lub bardziej licznych przeciwników, jednak przy bardzo dużej różnicy poziomów nawet najlepsza kombinacja żywiołów nie uratuje nas przed śmiercią. Wielu przeciwników, do których dotrzeć możemy od samego początku gry jest zdecydowanie zbyt silnych dla początkujących bohaterów - twórcy unikają jednak tworzenia sztucznych ścian, sugerując jedynie, od których obszarów powinniśmy rozpocząć zwiedzanie świata.
Nowa produkcja studia Larian wraca do korzeni serii - zamiast widoku z perspektywy trzeciej osoby, wydarzenia oglądamy w rzucie izometrycznym, możemy jednak obracać kamerę, oglądając otoczenie pod różnymi kątami. Jest to szczególnie przydatne podczas walk, w których bez zmiany perspektywy trudno czasem wybrać pojedynczy cel ze skupiska wrogów.
Oprawa graficzna robi duże wrażenie liczbą detali, a sprytne zastosowanie filtrów sprawia, że obszar gry możemy bez zgrzytów oglądać nawet ze sporej odległości. Warto zwrócić także uwagę na tło muzyczne, które świetnie buduje klimat, dopasowując się do wydarzeń na ekranie.
W Divinity: Grzech Pierworodny widać pasję twórców i radość, jaką czerpali w trakcie tworzenia gry. Wiele ciekawych rozwiązań sprawdza się najlepiej, gdy dzielimy kontrolę nad głównymi bohaterami z innym graczem w trybie kooperacji. Jednak w żadnym momencie nie czujemy się karani, jeśli zdecydujemy się odkrywać fabułę samodzielnie. Wobec swobody, jaką oferuje gra, jest to spore osiągnięcie.