Divinity: Original Sin 2 to imponujący sequel
Graliśmy w kontynuację Grzechu Pierworodnego.
Podczas targów Gamescom mieliśmy okazję obejrzeć fragmenty Divinity: Original Sin 2, a także zagrać w nowy tytuł belgijskiego studia Larian. Produkcja znacznie rozbudowuje to, co widzieliśmy w poprzedniej części. Do premiery pozostało jeszcze ponad pół roku, ale gra już teraz prezentuje się imponująco.
Nowe Divinity pozwoli stworzyć dowolnego bohatera, otrzymamy sporo możliwości spersonalizowania naszej postaci. Możemy być nie tylko człowiekiem - twórcy przygotowali chociażby elfy, które zjadając ciała zmarłych mogą się komunikować z duchami. Są też humanoidalne jaszczurki znające sekrety pieśni kontrolujących niewolników.
Na początku określamy też klasę, wybieramy początkowe umiejętności oraz słowa klucze opisujące w pewnym stopniu nasz charakter. Grę zaczynamy z dwoma takimi atrybutami, jednak niektóre decyzje podczas zabawy mogą zostać nagrodzone kolejnymi. Każde słowo klucz nie tylko odblokowuje nowe opcje dialogowe, ale także zmienia sposób postrzegania nas przez innych.
Wisienką na torcie procesu tworzenia postaci jest możliwość dobrania motywu muzycznego dla bohatera. Wybrany instrument będzie przygrywał w ważnych momentach, lub gdy uda nam się zrobić coś godnego uwagi. Ten drobny dodatek ma wzmocnić w graczu poczucie, że pcha fabułę do przodu i odnosi sukcesy. Choć widzieliśmy go w akcji zaledwie dwa razy, wydaje się sprawdzać całkiem nieźle.
Deweloperzy szykują szereg gotowych postaci, posiadających własne tło fabularne i indywidualne wątki, które będziemy rozwijać przez całą grę. Co ciekawe, bohaterów, których nie wybierzemy, spotkamy podczas zabawy i będziemy mogli włączyć ich do drużyny jako towarzyszy, choć już bez dodatkowej historii. Niestety, nie dane nam było zobaczyć napisanej przez Chrisa Avellone'a postaci nieumarłego.
Niektórzy z przygotowanych przez Larian bohaterów od początku będą do siebie wrogo nastawieni, a ich konflikty będą tylko eskalować z biegiem czasu. Swen Vincke, prezes studia, opowiadał podczas pokazu, że zestawiając ze sobą różne postaci, możemy spodziewać się, że prędzej czy później skoczą sobie do gardeł. Niestety, nie chciał zdradzić, czy możemy się spodziewać bitew między skłóconymi kompanami, tak jak miało to miejsce choćby w pierwszym Baldur's Gate.
W Divinity: Original Sin 2 zagramy maksymalnie w cztery osoby. Podobnie jak w poprzedniej części będziemy mogli ze sobą współpracować, czasem zdarzy się jednak, że cele indywidualnych bohaterów (szczególnie tych z gotową historią) nie będą pokrywać się z zamiarami drużyny - nie będziemy tu od początku ściśle powiązani fabułą.
Konflikty i szukanie sposobów na ich rozwiązanie to kluczowy element rozgrywki. Twórcy chwalą się, że każda sytuacja ma co najmniej parę rozwiązań, a opuszczenie więziennej wyspy, na której toczy się pierwszy akt gry, możliwe będzie na jedenaście sposobów - w tym poprzez porzucenie drużyny i samodzielną ewakuację, co może porządnie namieszać w trybie kooperacji.
Zmianom w porównaniu z pierwszą częścią uległ system wykorzystania otoczenia. Element łączenia ze sobą żywiołów, by tworzyć potężniejsze efekty podczas walki, został rozbudowany. Rzucając odpowiednie zaklęcia na kałużę krwi możemy ją zmienić w leczącą sadzawkę lub basen plugawej trucizny.
Na znaczeniu zyskuje także położenie bohatera - stojąc na wzniesieniu albo kładce, mamy większy zasięg strzału czy rzutu magicznym granatem. Mapy stały się nieco bardziej trójwymiarowe ze względu na nowy tryb rozgrywki, czyli potyczki graczy na arenach.
Pole bitwy, które mogliśmy oglądać, wypełnione było beczkami z truciznami i materiałami wybuchowymi, czekającymi tylko, by zalać część lokacji niebezpiecznymi substancjami. Choć nie mogliśmy spędzić zbyt dużo czasu w tym wariancie gry, wygląda on na ciekawy sposób na oderwanie się od przekopywania Rivellon w poszukiwaniu sekretów i zaginionych skarbów.
Vincke zapewnia, że w każdej lokacji znajdziemy sekrety. Mogą to być cenne przedmioty, spotkania z ciekawymi przeciwnikami, albo elementy, które pozwolą ukończyć dany etap fabularny w inny sposób. Liczyć się będą nawet drobiazgi - jedna z nagród za dotarcie do finału pierwszego aktu powiązana jest z losem pewnej przybłędy spotkanej na wyspie.
Divinity: Original Sin 2 to to przede wszystkim więcej swobody. „Dwójka” pozwoli na większą interakcję ze światem, rozbuduje kooperację, pozwoli pojedynkować się ze znajomymi. Wygląda na to, że Larian tworzy jednego z najsilniejszych kandydatów do tytułu najlepszego RPG przyszłego roku.