Skip to main content

Dla takich gier istnieje VR. Polecam świetne Saints & Sinners 2 na PS VR2

Nie tylko dla fanów The Walking Dead.

OPINIA | 21 marca na PS VR2 i PCVR zadebiutowało The Walking Dead: Saints & Sinners - Chapter 2: Retribution. Po dość długim - i całkiem przerażającym - czasie spędzonym w tym tytule mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że to jedna z najlepszych gier dostępnych na nowych goglach Sony.

Spośród wszystkich produkcji, które ograłem na PS VR2, Saints & Sinners 2 najbardziej przypomina „klasyczne” gry z konsol i pecetów. Naprawdę niewiele jest tytułów VR tak wielowymiarowych i oferujących tak złożoną mechanikę. Jest tu wszystko, co dobrze znamy z gier akcji na PC, PlayStation czy Xbox: eksploracja, zbieranie surowców, wspinaczka, crafting, walka wręcz i na dystans, skradanie, dialogi, system ulepszania przedmiotów czy zarządzanie ekwipunkiem. Wirtualna rzeczywistość robi jednak ogromną różnicę, gdy nawet najprostsze czynności musimy zrobić własnoręcznie.

W grze widać całe ramiona postaci, a nie tylko fruwające dłonie, co jest rzadkością w grach VR. Być może nie brzmi to imponująco, ale uwierzcie, że pozwala wczuć się w postać znacznie bardziej

Mamy tu duże poziomy, które przemierzamy w poszukiwaniu surowców i w ramach zadań zleconych przez NPC. Sęk w tym, że każdą szufladę trzeba otworzyć samemu, każdy wartościowy przedmiot trzeba chwycić i włożyć do plecaka, a każdą głowę zombie… trzeba przestrzelić lub przebić jakimś ostrym przedmiotem trzymanym we własnych dłoniach. Nawet elementy, które zazwyczaj są częścią interfejsu, tutaj stanowią „fizyczne” przedmioty. Aby zajrzeć do ekwipunku, trzeba zdjąć z ramion plecak i przeglądać przedmioty w specjalnych slotach. Z kolei po dziennik z misjami i mapą sięgamy z kieszeni na piersi.

Twórcom udało się w niezwykle sprytny sposób przenieść do VR ciężar pewnych przedmiotów lub trud wykonywania pewnych czynności. Masywna siekiera chybocze się w dłoni, dopóki nie chwycimy jej oburącz, a żeby przebić się przez czaszkę zombie, naprawdę trzeba zrobić żwawy, zamaszysty ruch. Jeśli będzie w nim zbyt mało mocy, nasz tasak czy inna broń zwyczajnie… ześlizgnie się z głowy przeciwnika! Po udanym ataku ostrze jest zaklinowane w głowie umarlaka i równie dynamicznym ruchem trzeba go wydobyć z bezwładnego ciała. I jakkolwiek makabrycznie to brzmi, sprawia to niesamowitą frajdę. Jest tu też całkiem sporo strzelanin z ludźmi, podczas których trzeba umiejętnie korzystać z osłon.

Jedną z nowości w „dwójce” jest piła łańcuchowa, którą dosłownie kroimy zombie
Tak z kolei wygląda przeglądanie ekwipunku. Prosta rzecz, a cieszy

Jak sugeruje tytuł, Saints & Sinners 2 to druga część serii. W „jedynkę” grałem na pierwszym PS VR, ale nie dokończyłem jej ze względu na problemy gogli ze śledzeniem ruchów. Być może już wiecie, że PS VR2 wyeliminowało te kłopoty, więc rozgrywka to sama przyjemność. Przyznam jednak, że nie ukończywszy pierwszej części, miałem problem ze zrozumieniem, o czym wszyscy NPC wokół mnie mówią. Poza tym „dwójka” jest nieco trudniejsza od pierwowzoru przez większą ilość zombie na ulicach, więc z tych dwóch powodów warto jednak rozpocząć od Saints & Sinners 1.

Okazja ku temu jest niezła, bo pierwsze Saints & Sinners jest teraz dostępne również w wersji natywnej dla PS VR2 - lekko zremasterowanej, bo z ładniejszą grafiką i mniejszą mgłą. Gry można kupić osobno, ale nabywając The Walking Dead Saints & Sinners - Chapter 2 Retribution Payback Edition (ach, te nazwy gier) otrzymamy też w pakiecie „jedynkę”. Szkoda, że darmowy upgrade pierwszej części obejmuje tylko nabywców tzw. Payback Edition, bo dawniej twórcy komunikowali, że aktualizację otrzyma każdy. W rzeczywistości upgrade bazowej wersji Saints & Sinners do PS VR2 kosztuje 45 zł.

Obie części Saints & Sinners mają niestety dwa elementy, za którymi w grach nie przepadam: limit czasowy w misjach i wytrzymałość przedmiotów (które się rozpadają, gdy pasek skurczy się do zera). Wychodząc na misję, musimy wyrobić się z ucieczką przed włączeniem alarmu w postaci dzwonów na wieży miejskiej (które zwabiają ogromną hordę zombie), co ogranicza czas na eksplorację do ok. 25 minut. Wolałbym zwiedzać w swoim tempie, ale z pewnością zapewnia to duży zastrzyk adrenaliny - i niejednokrotnie niezłą panikę.

Widoczny po lewej stronie autobus z radiem to nasza baza wypadowa. Natomiast nawet system craftingu rozwiązano w grze kreatywnie - chwytamy w dłoń kartkę z ulepszeniem bądź przedmiotem i naciskamy na niej przycisk

Co ciekawe, nawet gdyby Saints & Sinners 2 przerobić na klasyczną grę, byłaby ona trudniejsza niż większość mainstreamowych tytułów. Nie ma tu znaczników misji czy podpowiedzi kierujących nas jak po sznurku do punktu docelowego. Korzystając z dość ogólnych wskazówek w dzienniku oraz mapy sami musimy znaleźć cel. Jeśli dziennik mówi, że mamy znaleźć pokój 202 w hotelu, to trzeba najpierw skorzystać z mapy, by zlokalizować ten hotel, samemu odszukać drogę, a potem w środku korzystać ze oznaczeń na ścianach, by dotrzeć do korytarza z pomieszczeniem o wskazanym numerze.

Saints & Sinners 2 jest aktualnie dla PS VR2 tym, czym dla gogli obsługujących SteamVR jest Half-Life: Alyx. Jeśli szukacie czegoś na VR z poziomem złożoności „klasycznych” gier, koniecznie dajcie szansę temu tytułowi. Warto jednak rozpocząć od „jedynki”.


Dlaczego warto sięgnąć po „Legendy gier wideo”?

Dzięki książce poznasz największych twórców gier wideo w historii, a przy okazji dowiesz się, jak wielki był ich wpływ na wszystkie kolejne gry, również dzisiejsze hity, w które grasz na co dzień.

Pobierz darmowy fragment i zamów książkę „Legendy gier wideo” w przedsprzedaży »

Kto pierwszy poruszył postacią na ekranie, jak narodziły się komputerowe RPG-i, dlaczego grom tak blisko do filmów, kto wymyślił otwarte światy, jak narodziły się strzelanki czy wreszcie, który znany twórca poleciał w kosmos jako drugi cywil w historii.

Dowiedz się więcej teraz »

Zobacz także