Dlaczego gracze potrzebują gier na wyłączność
Kwestia prestiżu.
Jeśli zapytamy dowolnego gracza, jaką konsolę planuje kupić, to można być pewnym, że w odpowiedzi usłyszymy: „Tę, która ma lepsze gry”. Kupowanie konsol dla konkretnych produkcji na wyłączność danej platformy wydaje się oczywistością i czymś powszechnym.
Gry na wyłączność budzą właściwie same pozytywne emocje i dobrze się kojarzą. Do tego stopnia, że wielu osobom kontrowersyjne wydać się może stwierdzenie, że przecież obiektywnie rzecz ujmując, exclusive'y nie są dla graczy dobre ze względu ograniczoną dostępność - tylko w ramach jednej rodziny konsol.
Czy nie byłoby lepiej, gdyby Demon's Souls ukazało się na wszystkich platformach? Popularność tego typu rozgrywki na pewno wzrosłaby w takim wypadku szybciej - a stało się to dopiero po premierze multiplatformowego Dark Souls. Czy jakość nowego God of War ucierpiałaby, gdyby gra trafiła też na Xbox One X i PC? Oczywiście, że nie. Odbiorcy otrzymaliby po prostu więcej opcji dostępu do świetnego tytułu.
To tylko teoria, rzecz jasna. Producenci konsol potrzebują przecież czegoś, co mocno przykuje uwagę graczy. Xbox potrzebuje nowej Forzy Horizon czy Halo, Nintendo potrzebuje Mario czy Metroida, a PlayStation przyciąga wzrok dzięki markom takim jak Horizon, Bloodborne i Spider-Man.
Dla nas oznacza to podejmowanie wyboru nie przez pryzmat możliwości sprzętu, a głównie na podstawie dostępnych gier. Załóżmy jednak dla przykładu, że wszystkie gry są multiplatformowe. Co w takim wypadku? Zapewne kupowalibyśmy konsole lub PC tylko ze względu na oferowaną przez platformę funkcjonalność, specyfikację, wygląd lub po prostu przywiązanie do marki.
W takim - czysto fantazyjnym - scenariuszu, moim wyborem numer jeden wśród konsol byłby Switch. Bardzo cenię sobie jego przenośną naturę połączoną z możliwościami konsoli stacjonarnej, a gdyby dostępne były na nim wszystkie gry (dla uproszczenia w przykładzie tym pomińmy ograniczenia technologiczne), zmieniłby się w platformę po prostu idealną.
Gdyby zabrakło gier na wyłączność, moglibyśmy też zauważyć, jak podobne są konsole Sony i Microsoftu. Być może to sprzęt firmy z Redmond byłby w takim przypadku nieco bardziej interesujący - ze względu na abonament Game Pass czy system Play Anywhere z przenoszeniem stanu gry między konsolą a komputerem.
Dostrzeglibyśmy jednak, że ani PS4, ani Xbox nie mają jednej, głównej cechy wyróżniającej jako urządzenia - takiej, jaką ma wspomniany wcześniej Switch. I trzeba przyznać, że jest to trochę przykre, przynajmniej dla graczy ceniących nietypowe, intrygujące rozwiązania. Dwóch z trzech największych graczy podchodzi jednak do projektu konsol bardzo konserwatywnie.
Ale i na to jest sposób. W teorii Sony mogłoby pomyśleć na przykład o stworzeniu PlayStation z towarzyszącą mu konsolką przenośną, między którymi swobodnie można byłoby przenosić rozgrywkę. Xbox mógłby zaoferować wymienialne podzespoły. To oczywiście tylko losowe przykłady tego, jak poszczególne platformy mogłyby się od siebie różnić nieco bardziej niż obecnie.
Wszystkie te scenariusze pozostają jednak fantazją. Exclusive'y mają się świetnie, chociaż zarówno Microsoft, jak i Sony zaczynają oferować do nich szerszy dostęp. W gry Xbox One gramy na PC, tak samo zresztą jak w niektóre tytuły z PS4 poprzez PS Now. Możliwe też, że Dreams i Horizon Zero Dawn zostaną wydane na Steamie. Tylko Nintendo wciąż trzyma wszystkie swoje najważniejsze gry na jednej platformie.
Gry na wyłączność nie znikną, ponieważ budują wizerunek platformy w oczach wielu odbiorców. Patrzymy na swoje PlayStation 3 i wspominamy The Last of Us czy God of War 3. Xbox budzi skojarzenia z Halo i Gearsami. „Exy” pozwalają poczuć się częścią grupy. Częścią klubu, który ma dostęp do czegoś, co nie każdy posiada. Chodzi o prestiż.
Jedynym możliwym wyjściem może być większy nacisk na usługi związane ze streamowaniem. Jeśli Sony poszerzyłoby na poważnie ofertę PlayStation Now, gry z PS4 czy PS5 mogłyby też być uruchamiane na innych urządzeniach - pozostając jednak w ekosystemie PlayStation. Microsoft szykuje już xCloud, a tylko Nintendo nie ma chyba zamiaru oferować własnej alternatywy.
Jakkolwiek zmieni się rynek i podejście do tworzenia gier, wydaje się, że bez tytułów na wyłączność konsole mogłyby stracić swoją tożsamość, która dla wielu wciąż pozostaje najważniejszym czynnikiem, wpływającym na wybór urządzenia do gier.