DLC i transakcje cyfrowe to już ponad połowa rynku gier w USA
Trend postępuje.
DLC, transakcje cyfrowe i subskrypcje to już niemal 60 procent rynku gier wideo w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, nie licząc produkcji mobilnych, gdzie takie elementy są standardem.
Dane podał analityk Mat Piscatella, dyrektor w firmie badawczej NPD Group. Jak dodał na Twitterze, jeszcze w 2016 roku liczba wynosił mniej niż 50 proc., więc przez sześć lat zanotowano wzrost o około 10 proc.
„Można oczekiwać, że deweloperzy i wydawcy dostosują się zmieniających trendów na rynku” - dodał. Firmy z całą pewnością nie próżnują już teraz. Dla przykładu, Sony ogłosiło niedawno, że w ciągu czterech lat chce wydać dziesięć gier-usług, w tym nową markę Bungie.
Jak można się domyślać, pod wypowiedzią Piscatelli pojawiło się sporo narzekań graczy, którym nie podoba się taki stan rzeczy. „Nie mówię, że każda gra potrzebuje DLC czy transakcji cyfrowych lub subskrypcji. Nie gniewajcie się na mnie z powodu liczb” - zaapelował.
Jak jednak dodał, opisywane rezultaty nie oznaczają od razu, że produkcje pozbawione takich elementów sprzedają się obecnie gorzej niż kiedyś.
„Rynek ogólnie robi się coraz większy, ale rozwój segmentu DLC/transakcji/subskrypcji wyprzedza gry premium. To nie znaczy jednak, że te tytuły premium radzą sobie słabo” - zauważył.