Dodatki do gier, które okazały się lepsze od „podstawek”
Mafia 3, GTA 4, Fallout 4…
Na początek GTA IV. Gra opowiada tragiczną historię jugosłowiańskiego imigranta, który - za namową kuzyna - wyrusza do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Poprzednie produkcje Rockstara przyzwyczaiły do luźniejszych, mniej zobowiązujących historii, dlatego „czwórka” wydawała się projektem cokolwiek ryzykownym.
Na szczęście gra została świetnie przyjęta przez krytyków oraz graczy. A jeszcze lepszych ocen doczekały się fabularne dodatki, znane jako Episodes from Liberty City. Pierwszy z nich, The Lost and Damned, opowiadał historię gangu motocyklowego, z kolei w The Ballad of Gay Tony jako Luis Lopez pomagamy swojemu szefowi w mafijnych porachunkach. Choć dodatki rzeczywiście wprowadziły do gry sporo świeżych rozwiązań, to niekoniecznie to zdecydowało o ich wyższych ocenach. Rozszerzenia ukazały się, gdy Rockstar wyeliminował już początkowe błędy techniczne, które mogły wpłynąć na słabszy odbiór „podstawki”, ale dodatki były też bardziej przebojowe, błyskotliwe niż oryginalna historia Nico Bellica.
Inaczej było w przypadku Mafii 3. Tutaj, pomimo wyjątkowego klimatu Ameryki lat 60-tych i fenomenalnie napisanych postaci, podstawowa wersja gry spotkała się z bolesną krytyką. Produkcja cierpiała z powodu niewybaczalnych problemów technicznych, a otwarty świat okazał się zbyt rozległy, by wypełnić go ciekawą i wartościową treścią. Gra wymagała od graczy męczącej powtarzalności i sztucznie wydłużała fabułę.
Jednak wielu może nie wiedzieć, że Mafia 3 doczekała się aż trzech świetnych dodatków fabularnych, które trudno dodatkami nazywać. Grając w nie, ma się wrażenie, że powinny być po prostu częścią gry od samego początku. Dopiero dzięki nim w mieście naprawdę mamy co robić, a nowe historie doskonale uzupełniają główny wątek (szczególnie mroczny, narkotyczny dodatek Sign of the Times, w którym badamy sprawę pewnej niebezpiecznej sekty). Jeśli jeszcze nie odwiedzaliście New Bordeaux, polecam zainstalować tytuł w wersji „definitywnej”.
Podobne odczucia miałem, grając w The Outer Worlds. RPG akcji od studia Obsidian również wydaje się być okrojony z podstawowej zawartości. Sugeruje to mapa układu planetarnego, zawierająca kilka nieaktywnych lokacji – widzimy je, lecz nie możemy się na nie udać. Opcję odblokowujemy dopiero po zakupie dodatków Peril on Gorgon i Murder on Eridanos.
O ile pierwszy z nich nie przyniósł ciekawych nowości, drugi zaoferował wciągający wątek kryminalny i klimat rodem z filmu noir. Pod względem „RPG-owej swobody” nadal nie mamy tu do czynienia z dziełem, którego moglibyśmy oczekiwać od studia tej klasy, jednak dodatek nieznacznie poprawił ocenę całości.
Z kolei Fallout 4 podreperował swą nienajlepszą reputację dzięki dodatkowi Far Harbor. Fabularne DLC przenosi graczy do spowitego mgłą, ponurego portu, który mógłby być tłem dla niejednego opowiadania Lovecrafta. Mimo że podstawowe założenie rozgrywki nie zmieniają się, w rozszerzeniu nasze decyzje wreszcie mają realny wpływ na przebieg wydarzeń i losy zwaśnionych stronnictw. Napawa optymizmem fakt, że twórcy posłuchali krytyki i naprawili błędy podstawki. Oby nie popełnili ich również w kolejnej odsłonie serii.
O ile wydanie dodatków do GTA IV i Fallouta 4 nie budzą wątpliwości, to w przypadku The Outer Worlds i Mafii 3 gracze mogą czuć się pozbawieni czegoś, co zostało im obiecane. Gry te w swoich premierowych odsłonach zdają się być produktami „okrojonymi”, co może sugerować, że dodatki były pierwotnie częścią podstawowych gier, jednak zostały wydane osobno, aby skłonić graczy do dodatkowych zakupów w przyszłości. Na ten temat możemy dziś jednak tylko spekulować.