Skip to main content

Doom Eternal jest piekielnie dobry. Już graliśmy

Świetna zabawa pomimo braku rewolucyjnych zmian.

Podczas QuakeCon 2019 w Londynie mieliśmy okazję przetestować Doom Eternal. Gra spodobała nam się tak bardzo, że postaraliśmy się przejść całe demo dwukrotnie. I zrobilibyśmy to jeszcze więcej razy, gdyby tylko nadarzyła się ku temu okazja. Produkcja angażuje piekielnie mocno.

Przygodę rozpoczęliśmy - po krótkim tutorialu - na stacji badawczej na księżycu Phobos. Po starciach z hordami demonów, bohater dostał się na Marsa w sposób, który doskonale oddaje ducha całej gry. Wystrzelił się z ogromnego działa międzyplanetarnego. Eksterminator demonów nie stracił nawet krzty swojego specyficznego charakteru. Jest nawet bardziej zdeterminowany.

Pierwszą rzeczą, którą można odczuć, jest większa swoboda. O wiele rzadziej jesteśmy w Eternal zamykani w małych pomieszczeniach, by rozprawić się z nacierającymi potworami. Walka toczy się w nieco bardziej rozległych wnętrzach albo na otwartej przestrzeni. Ma to wielkie znaczenie, bo nic nie zaburza płynnego, dynamicznego tańca śmierci.

Demony wykonano z jeszcze większą dbałością o detale

Podstawę rozgrywki nadal stanowi bowiem nieustanne poruszanie się, skakanie i wykańczanie po drodze wrogów bez zatrzymywania się nawet na moment. Każdej broni towarzyszy równie satysfakcjonujące poczucie mocy, co w oryginale - a dodatkowo otrzymujemy różne nowe ulepszenia naszych pukawek. Najbardziej imponujący, przydatny i związany ze wspomnianą już swobodą jest hak na łańcuchu od dwururki, którym możemy przyciągać się do wrogów.

Nie opanowaliśmy jeszcze tego sprzętu perfekcyjnie, ale błyskawiczne zbliżenie się dzięki temu łańcuchowi do wiszącego w powietrzu demona, wykończenie go, a następnie podwójny skok nad przepaścią i egzekucja po opadnięciu na innego przeciwnika to doprawdy fantastyczne doświadczenie. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak będzie wyglądać zabawa, gdy nauczymy się korzystać z łańcucha perfekcyjnie.

Inne nowości to między innymi wyrzutnia granatów i miotacz płomieni wmontowane w zbroję Slayera. Szczególnie ten drugi element okazuje się kluczowy. Nie jest to źródło dużych obrażeń, ale tym razem z podpalonych wrogów wypadają zielone fragmenty pancerza. Trzeba więc myśleć taktycznie i używać miotacza w odpowiednim momencie.

Zobacz na YouTube

Podobnie ma się sprawa z piłą mechaniczną - zabicie nią demona to gwarancja, że dookoła rozsypie się zapas amunicji. Z kolei egzekucje, jak w oryginale, skutkują regeneracją zdrowia. Wszystko to zmusza nas do stałego przemieszania się i szukania słabszych przeciwników, których możemy w mgnieniu oka wykończyć i wzmocnić się w ten sposób, by kontynuować walkę z potężniejszymi oponentami.

Warto też podkreślić, że rozgrywka wydaje się trudniejsza na normalnym poziomie. Po części poprzez obecność nowych typów demonów. Szczególnie jeden jest wyjątkowo niebezpieczny - chudy, kościsty stwór potrafi teleportować się na krótkie dystanse, a do tego jest niezwykle szybki i silny. Atakuje też często od tyłu, pojawiając się za plecami bohatera, więc trzeba się cały czas rozglądać.

Odnieśliśmy również wrażenie, że właściwie przy okazji każdej większej walki na arenie pojawia się chociaż jeden wyjątkowo potężny oponent, swego rodzaju mini-boss. Naprawdę trzeba się pilnować i ostrożnie planować, w jakiej kolejności zbierzemy konkretne pomoce porozrzucane po mapie. Jeśli niechcący weźmiemy dużą apteczkę mając jeszcze sporo zdrowia, potem możemy ten błąd przypłacić życiem.

Świetnym dodatkiem jest również system „destrukcji demonów”. W Eternal możemy celować w konkretne części większych potworów, by osłabiać ich możliwości ofensywne. Niszczymy w ten sposób działka i wyrzutnie czy też po prostu różne czułe punkty piekielnych pomiotów. Wprowadza to poczucie konieczności nieco większego skupienia na rozgrywce.

Atak piłą jest teraz przypisany do jednego przycisku

Poziom audiowizualny jest zbliżony do tego, co otrzymaliśmy w poprzedniej części - jest więc świetnie. Szczególnie muzyka Micka Gordona ponownie idealnie pasuje do chaotycznej walki. W oprawie graficznej naszą uwagę zwrócił tylko inny, jakby zbyt jasny odcień rozlewającej się wszędzie krwi demonów. To jednak tylko drobnostka.

Doom Eternal zapowiada się na sequel w tradycyjnym stylu, czyli kontynuację, która nie wprowadza większych zmian, a tylko podrasowuje formułę oryginału. Sprawdza się to doskonale. Doom nie potrzebował rewolucji, ale zaledwie kilku usprawnień - i wydaje się, że id Software trafiło w dziesiątkę.

Gra zadebiutuje 22 listopada na PC, PS4, Xbox One, Switcha i Google Stadia.

Zobacz także