Drugi sezon „The Last of Us” wywoła burzę? Twórcy są na to gotowi
Nie zabraknie kontrowersji.
Choć do premiery drugiego sezonu „The Last of Us” zostało jeszcze sporo czasu, Craig Mazin - współproducent serialu - przygotowuje się już mentalnie na reakcje widzów. Showrunner nie wątpi, że produkcja wywoła wylew skrajnych emocji.
„Czy będzie burza? Zapewne tak” - przyznał otwarcie Mazin w rozmowie z serwisem Entertainment Weekly. „Z reguły to zaczyna się już na etapie castingu” - mówił dalej, nawiązując do negatywnych komentarzy wywołanych wyborem Belli Ramsey do roli Ellie. „Nie działamy w taki sposób, by uszczęśliwiać ludzi lub unikać denerwowania ich w mediach społecznościowych. Robimy to, co uważamy za słuszne, mając nadzieję, że widzowie będą się tym cieszyć”.
Nie jest tajemnicą, że niektórzy aktorzy związani z produkcjami Naughty Dog musieli mierzyć się z bardzo nieprzyjemnymi sytuacjami. Zarówno Laura Bailley jak i Jocelyn Mettler - a więc kolejno głos i twarz Abby z The Last of Us 2 - otrzymywały wiadomości z groźbami śmierci jeszcze przez długi czas po premierze gry.
Mazin nie ukrywa jednak, że nie tylko wybory castingowe rozbudzą w widzach spore pokłady emocji. Kontrowersyjnymi mogą okazać się bowiem zmiany w porównaniu do opowieści, którą poznaliśmy w The Last of Us 2.
„Nie będę zdradzał, czy w serialu pojawią sie wydarzenia, które miały miejsce w grze. Nigdy nie wiesz, co ostatecznie zrobimy. Powiem tylko, że najważniejszym punktem jest podróż i przygoda. Pojawią się rzeczy, które były w grze, ale i elementy, których w grze nie było. I to jest w porządku” - mówił.
Twórcy serialu już wcześniej zapewniali, że nie czują się ograniczeni materiałem źródłowym, co pozwala sądzić, że na weteranów serii gier mogą czekać pewne niespodzianki. Najpewniej przekonamy się o tym dopiero w 2025 roku, gdy drugi sezon „The Last of Us” trafi do katalogu HBO Max. Przypomnijmy bowiem, że prace zostały wstrzymane przez trwający od dłuższego czasu strajk scenarzystów.