DualSense do PS5 otwiera nową generację
Prawdziwy krok naprzód.
Jednym z pierwszych tytułów, który mogliśmy przetestować na PlayStation 5 jest Astro's Playroom. Ta przyjemna, niepozorna platformówka jest w istocie prezentacją możliwości nowego kontrolera konsoli. DualSense jest pod każdym względem fascynującym urządzeniem i przynosi właściwą ekscytację oraz poczucie nadejścia nowej generacji.
Jednym z etapów Astro's Playroom są Chłodzące Źródła. Bohater przemierza proste poziomy, a my w tym czasie poznajemy dwie najważniejsze nowości pada PS5 - adaptacyjne triggery oraz haptyczny feedback.
Zacznijmy od tego drugiego. Haptyczny oznacza oczywiście interakcję związaną z dotykiem. Powszechne już wibracje kontrolera nie są niczym nowym, a wielu z nas potrafi nawet je wyłączyć, gdy stają się irytujące.
DualSense proponuje jednak coś kompletnie nowego, co nie jest łatwo opisać słowami. Chodzi o wibracje rozłożone na całej płaszczyźnie pada, niejako w trójwymiarowej przestrzeni, z możliwością bardzo precyzyjnego wzbudzenia. Odczuwamy więc na rękach każdy kroczek małego Astro, muśnięcia trawy, uderzenia wiatru, podskoki i inne elementy otoczenia. Gdy zaś potrzeba, wibracje mogą być oczywiście bardzo mocne.
Istotne jest przy tym połączenie haptycznego feedbacku z dźwiękami, wydobywającymi się bezpośrednio z głośnika kontrolera. Razem tworzy to spójne doświadczenie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy.
Zaskakująca jest przy tym naturalność i subtelność tej technologii. Szybko adaptujemy i akceptujemy nowe, charakterystyczne wibracje - do tego stopnia, że po przejściu z Astro's Playroom do innego tytułu wręcz zaczyna nam czegoś brakować. Fenomenalna sprawa, jak w nowy sposób - poprzez zmysł dotyku - mogą nas w nadchodzącej generacji zaskoczyć twórcy gier.
Równie fantastycznie w akcji prezentują się adaptacyjne triggery lub - jak kto woli - spusty. W jednym z fragmentów Astro wskakuje w uniform skaczącej „sprężyny” i od tego momentu, za pomocą triggerów oraz wahań pada kierujemy postacią, by wskakiwać na platformy. Spusty stawiają autentyczny opór, a od siły wcisku zależy moc wybicia „sprężyny”.
Co ciekawe, w tej konkretnej grze wykorzystano adaptację w ten sposób, że lekko naciskamy do pewnego momentu, a opór przychodzi mniej więcej w środku, by po „pokonaniu” siły oporu, nacisnąć spust głębiej. Całość przypomina każdy innych system „force feedback”, który możemy spotkać choćby w kierownicach.
Trudno nie puścić wodzy fantazji i już teraz wyobrazić sobie wszechstronność wykorzystania tego rodzaju triggerów. Samochodówki to pierwsze, co przychodzi nam na myśli, ale w kolejce są chociażby wszelkie maści gry, w których dzierżymy broń w ręku: twórcy mogą zaprojektować siłę uderzenia toporem czy mieczem, albo odpowiednio wyważyć nacisk spustu broni palnej. Innowacyjna wspinaczka w Uncharted 5? Czemu nie!
DualSense do PS5 to bezsprzecznie niezwykłe i zachwycające urządzenie. Pad jest nieco większy i cięższy od poprzednika, a jednocześnie świetnie wyważony. Duże spusty i przyciski L1/L2, chropowaty podchwyt, lekko chropowate, a przy tym wygodne analogi - wszystko to dopełnia obraz naprawdę solidnego pada.
Jednak prawdziwym odkryciem są opisane powyżej technologie. Haptyczny feedback i adaptacyjne triggery to przełom, który - jesteśmy przekonani - za jakiś czas stanie się po prostu standardem. Jeśli więc mowa o nowej generacji, odkładając na bok komentowaną na długo przed premierą kwestię 4K i 60 FPS, to właśnie DualSense jest na ten moment największym objawieniem. Nie możemy się doczekać, by zobaczyć, jak w najbliższej i nieco dłuższej perspektywie wszystkie te nowości wykorzystają studia wewnętrzne Sony w nadchodzących grach ekskluzywnych.