Skip to main content

Duke Nukem 3D - Retrospektywa

Tylko Duke, zabójcze giwery i cała masa kosmitów do zabicia - Książę jest wieczny!

Kosmici zaatakowali Ziemię, a jedynym obrońcą okazuje się być narcystyczny mięśniak ze spluwą i głową pełną niepowtarzalnych tekstów. Brzmi ciekawie? Bo właśnie taki jest Duke Nukem 3D. Strzelanina studia 3D Realms przeszła do historii gier wideo. Ale 16 lat po premierze to tytuł, przy którym wciąż będziecie się świetnie bawić!

Kiedy na początku gry zaczyna rozbrzmiewać słynny motyw muzyczny, skomponowany przez Lee Jacksona i przerobiony przez grupę Megadeth, od razu wstępuje w nas energia. Szybko odpalamy pierwszy poziom i... coś jest nie tak ze sterowaniem. Domyślne ustawienie klawiatury i myszki odbiega od dzisiejszych standardów, i jest mało intuicyjne. Opcji tych nie można zmienić w menu głównym, tylko w tak zwanym „setupie” uruchamianym przed grą. Yeah! Gdy tylko wszystko sobie ustawimy, przepadniemy dla świata na długie godziny.

Duke Nukem wciąga od samego początku. Tempo gry jest oszałamiające. Nie ma przydługich wprowadzeń, poznawania bohatera i tym podobnych elementów. Tylko Duke, zabójcze giwery i cała masa kosmitów do zabicia. Jak za starych, dobrych czasów po prostu biegniemy przed siebie i strzelamy we wszystko, co wejdzie nam pod lufę. Tutaj liczy się przede wszystkim refleks oraz umiejętne schodzenie z linii ognia przeciwników, a nie statyczne i nudne ostrzeliwanie się zza osłon.

Pojedynki sprawiają dużo radości, również z powodu oryginalnego arsenału. Początkowo Duke dysponuje tylko kopnięciem i niezbyt potężnym pistoletem, jednak z czasem zdobywamy wyrzutnie rakiet czy zamrażacz. Najciekawszą bronią jest tak zwany Shrinker, który zmniejsza przeciwników, umożliwiając ich zdeptanie. Rewelacyjnie wykonano udźwiękowienie broni. Podczas strzelania z pistoletu lub strzelby, aż czuć ich moc. Bohater znajduje też różne gadżety - na przykład przyspieszające poruszanie się sterydy czy przydatne do nurkowania butle z tlenem.

„Tempo gry jest oszałamiające. Nie ma przydługich wprowadzeń, poznawania bohatera i tym podobnych elementów. Tylko Duke, zabójcze giwery i cała masa kosmitów do zabicia.”

Pig Cop to najbardziej znany przeciwnik w grze

Równie duże urozmaicenie panuje wśród przeciwników. Tu spotkamy humanoidalne świniaki ze strzelbami, latające mózgi czy uzbrojone w szybkostrzelne działka bestie. Ze względu na różnice występujące w ich wyposażeniu, wytrzymałości i szybkości, walka jest różnorodna i przyjemna. Nie odczuwa się nawet miernego wykonania sztucznej inteligencji, która jedynie pcha wrogów wprost pod celownik Duke'a. Na końcu każdego epizodu pojawiają się bossowie. Podczas starć z nimi nie trzeba się wysilać na oryginalne strategie, ale kiedy w końcu legną u naszych stóp, to radość jest ogromna.

W Duke Nukem 3D znajdują się cztery, dobrze zbalansowane stopnie trudności. Na pierwszych dwóch poziomach przeciwników jest stosunkowo niewielu i na ogół są to słabsze jednostki. Na trzecim mapy są już wypełnione wrogami, wśród których nie brakuje potężnych rywali. Prawdziwym wyzwaniem jest natomiast najwyższy poziom, gdzie zabici przeciwnicy się odradzają. Chyba że zniszczymy ich ciała bronią wybuchową. Jak przystało na grę sprzed ponad 15 lat, nie uświadczymy samoregenerującego się zdrowia - ratują nas tylko porozrzucane po mapach apteczki.

Pokój uciech w całej krasie

Cztery dostępne w grze kampanie toczą się między innymi na ulicach, w komisariacie, rzeźni, wojskowych bazach i na statku kosmicznym. Najfajniejsze jest jednak ich zaprojektowanie. Skaczemy, pływamy, kucamy, przechodzimy przez ciasne szyby i rozwiązujemy proste łamigłówki. Nie brakuje też nieodzownych „kluczy” w postaci poukrywanych kart magnetycznych, dzięki którym możemy otwierać ważne przejścia. Dla wytrwałych poszukiwaczy przygotowano mnóstwo tajnych miejsc. Z reguły trudno je znaleźć i do nich dostać, ale warto się potrudzić, ponieważ można znaleźć wiele cennych przedmiotów i broni.

Duke Nukem 3D zyskał na sławie głównie dzięki charakterystycznemu i niepowtarzalnemu klimatowi, który nie stracił nic po wielu latach od premiery. Kultowe kwestie Duke'a wypowiadane głosem Jona St. Johna nadal nie mają konkurencji. Kilka chwil z grą i człowiek sam zaczyna mamrotać pod nosem odzywki w stylu „Damn... I'm looking good!” czy „Hail to the King Baby!”.

W grze nie brakuje wulgarnych odzywek, kobiecych piersi i niecodziennych dla gier, ale zwyczajnych w życiu czynności - choćby korzystanie z toalety. Ciekawe, że kiedyś tytuł szokował tymi „nowinkami”. Dziś nie wzbudzają już żadnych emocji.

„Rzucający świetnymi tekstami Książę bije na głowę większość dzisiejszych bohaterów.”

Niekorzystnemu wpływowi czasu uległa niestety oprawa wizualna. W dobie potężnych kart graficznych pikselowate tekstury nałożone na elementy otoczenia i przeciwników nie wyglądają zbyt dobrze. Co tu dużo mówić, oprawa wizualna nie powala. Ale za to ma swój niepowtarzalny urok.

Pomimo upływu lat Duke Nukem 3D wciąż dostarcza multum zabawy. Rzucający świetnymi tekstami Książę bije na głowę większość dzisiejszych, „wielowymiarowych” bohaterów. Utrzymana w starym stylu rozgrywka daje z kolei odetchnąć od obecnych standardów. Warto!

Zobacz także