Dying Light na Switchu - mobilny cud? Analiza Digital Foundry
Premiera już jutro.
Dying Light debiutuje na Nintendo Switch już 19 października. Nasi koledzy z Digital Foundry spędzili już z tą wersją kilka dni i przygotowali obszerną analizę techniczną.
Efekt prac Techlandu robi duże wrażenie. Widać oczywiście „kompromisy”, na które musieli pójść deweloperzy, ale „wydajność jest zadowalająca, jakość obrazu lepsza niż się spodziewaliśmy, a granie w trybie przenośnym to wyjątkowa frajda” - mówi John Linnemann.
Twórcy zastosowali między innymi zupełnie nowy rodzaj anty-aliasingu, by zyskać większą płynność rozgrywki. Rozdzielczość nie przekracza 1080p w trybie stacjonarnym i 720p przy grze handheldowej, choć wartość ta spada nawet niżej. Udało się jednak uniknąć podobnego poziomu rozmazania obrazu, co w wielu innych portach gier wysokobudżetowych.
Wśród elementów, które musiano ograniczyć lub poświęcić, by wersja na Switcha była w ogóle możliwa, znalazły się między innymi rozdzielczość cieni czy liczba zombie na ulicach - w obu przypadkach zmniejszono wartości w porównaniu z wersją na PS4.
Linneman zaznacza, że pod niektórymi względami port jest interesujący. Wskazuje chociażby na loadingi, które czasem na na Nintendo Switch są krótsze niż w oryginalnej wersji na konsoli od Sony.
„To naprawdę inteligentnie zaprojektowana konwersja” - podsumowuje autor.