Dziewięć godzin czekania w miejscu pozwala ukończyć grę Tacoma
Ciekawe zakończenie.
Przygodowy „symulator chodzenia” Tacoma zadebiutował we wtorek i zebrał świetne oceny, a teraz okazuje się, że twórcy ze studia Fullbright - autorzy Gone Home - ukryli w tytule interesujący „sekret”. Produkcję można bowiem ukończyć, nie robiąc niemal nic.
Wcielamy się w Amy Ferrier, która przybywa na tytułową stację kosmiczną, by zbadać sygnał o pomoc oraz - jak się okazuje - zaginięcie całej załogi.
Głównym zadaniem jest uruchomienie transmisji danych zebranych przez sztuczną inteligencję. Proces ten zajmuje jednak sporo czasu, który gracz „powinien” wykorzystać na eksplorację, ponieważ odnajdywanie hologramów przyśpiesza postępy.
Jak się jednak okazuje, nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu poczekać na ukończenie transferu - pasek w końcu się wypełni, cel zostanie wypełniony, możemy wracać do domu.
Jak wyjaśnia na Twitterze projektant i scenarzysta Steve Gaynor, takie podejście zajmie około dziewięciu godzin - po trzy dla każdego transferu.
Dodaje, że twórcy rozważali nawet dodanie specjalnego osiągnięcia za taki styl przejścia gry, lecz z pomysłu ostatecznie zrezygnowano, ponieważ proszenie graczy o stanie w miejscu przez 9 godzin wydało się być mało atrakcyjne.
Pomysł przypomina nieco Far Cry 4, gdzie także ukryto nietypowe zakończenie. W pierwszej misji, Pagan Min - główny przeciwnik - prosi gracza o zaczekanie na niego. Domyślną akcją jest ucieczka od szaleńca, lecz możemy po prostu posłuchać i poczekać.
Po kilkunastu minutach Pagan Min powraca i zabiera postać do kapliczki, gdzie możemy złożyć urnę z prochami matki - co jest ogólnym celem kampanii. Cięcie i napisy końcowe.