Dziwne demo Final Fantasy 15
To tylko ciekawy sen.
Idealna wersja demonstracyjna powinna pozwolić zapoznać się z podstawą rozgrywki - z tym, co zajmie nam najwięcej czasu w pełnej wersji gry. Przedstawienie innych elementów to kwestia drugorzędna. Twórcy Final Fantasy 15 podeszli do tematu nieco inaczej.
Udostępnione demo - zatytułowane Platinum - skupia się na krótkiej przygodzie głównego bohatera w jego własnym śnie. Jako dziecko musi przejść przez parę lokacji, by w ten sposób w końcu się obudzić.
Senna otoczka pozwoliła projektantom na sporo szaleństwa. W pewnym momencie zostajemy zmniejszeni i możemy zwiedzać ogromny pokój, czujemy się jak Alicja z Krainy Czarów. Wszystkie etapy są też diametralnie różne, w żaden sposób niepołączone - co byłoby trudne do uzasadnienia w „realnym” świecie.
Nie oszukujmy się jednak, demo nowego Final Fantasy to przede wszystkim pokaz technologii, co tylko potwierdza obecność przycisków umieszczonych na ziemi, które - przykładowo - przyspieszają upływ czasu lub zmieniają warunki pogodowe. Wszystko po to, byśmy mogli przyjrzeć się oprawie.
Otoczka wizualna jest imponująca, nie da się ukryć. Choć krawędzie włosów postaci są zbyt poszarpane, a płynność nie jest idealna, to oświetlenie i efekty cząsteczkowe robią wrażenie. Otoczenie też wygląda świetnie - pod względem artystycznym projekty lokacji są tu lepsze niż w całej trylogii „trzynastki”.
Demo nie spełnia jednak w pełni swojego podstawowego zadania i nie prezentuje dobrze mechaniki, która czeka na nas we właściwej grze. Jasne, fani serii już z pewnością wiedzą czego się spodziewać. Jeżeli jednak próbną wersję pobierze ktoś mniej zaznajomiony z cyklem, na każdym kroku będzie się tylko dziwić.
W pełnej grze walczyć będziemy głównie w grupie, z trójką towarzyszy, to istotny element. Struktura misji będzie inna, nie natkniemy się na zapadnie wpływające na czas czy pogodę. Dla twórców - i fanów - jest to oczywiste, ale nie dla pozostałych.
Platinum nie przedstawia też nawet minimalnego zarysu głównego wątku fabularnego. To ponownie udowadnia, że deweloperzy chcieli przede wszystkim pochwalić się technologią.
Wydaje się, że zdecydowanie lepszą decyzją byłoby poprawienie i zmodyfikowanie poprzedniej wersji demonstracyjnej - tym bardziej, że mogli zagrać w nią tylko nabywcy Final Fantasy Type-0 HD. Tam twórcy pozwolili sprawdzić potyczki z udziałem kompanów, a zwiedzić mogliśmy jedną z właściwych lokacji, które znajdą się w grze.
Nowe demo także daje okazję do przetestowania walki, ale tylko z udziałem jednego bohatera. Trochę szkoda. System starć nie jest skomplikowany, wystarczy, że trzymamy przycisk ataku, by Noctis bez przerwy uderzał wyposażoną bronią. W każdym momencie możemy jednak zmienić oręż, bez zaburzania płynności serii ciosów.
Walka z podstawowymi przeciwnikami wydaje się banalnie prosta i nie jest szczególnie wciągająca. Na szczęście potyczka z bossem jest ciekawsza, ponieważ zmusza do opanowania do perfekcji mechaniki uników. Mimo że w tym przypadku także wystarczy trzymać jeden przycisk, by postać automatycznie uchylała się przed atakiem, to niektóre ciosy i tak zadają obrażenia, ważna jest więc odpowiednia pozycja.
System magii działa na zasadzie granatów z innych gier. Wciskając przycisk wybieramy miejsce docelowe wybranego efektu magicznego, a puszczając, rzucamy - choćby kulę ognia - w dany punkt. Ciekawe czy wszystkie czary w finalnej wersji będą funkcjonować podobnie. Wpłynęłoby to negatywnie na różnorodność magii.
Demo źle tłumaczy także jedną z najważniejszych nowości i sztuczek do wykorzystania w boju, czyli mechanikę teleportacji. Bohater może dzięki błyskawicznym ruchom wbijać się ostrzem nawet z daleka prosto w przeciwnika, a także w niektóre elementy otoczenia, co z kolei stwarza okazję do kolejnych ataków. To świetny dodatek, który urozmaica walkę.
Udostępniona próbka przypomina także, że ścieżka dźwiękowa gry jest wspaniała. Muzyka to największa zaleta wersji demonstracyjnej, gdyż jest tu jedynym elementem, do której nie można mieć żadnych zastrzeżeń.
Square Enix przygotowało demo dla fanów, którzy czekają na Final Fantasy XV, a nie dla wszystkich graczy. Być może twórcy nie mieli czasu, by przygotować coś większego. Byłoby idealnie, gdyby po prostu ulepszono i dopracowano wydany w ubiegłym roku Episode Duscae. Otrzymalibyśmy wycinek właściwej gry, a nie tylko interesujący i ładny sen.