Skip to main content

Dziwny przypadek Shadow of the Eternals

Denis Dyack, Kickstarter i pedofilia w tle. Co stało się w studiu Precursor Games?

Historia Shadow of the Eternals zaczyna się 3 maja 2013 roku, gdy projekt „duchowego następcy” Eternal Darkness zapowiedziano w serwisie IGN, gdzie został opublikowany pierwszy teaser.

Dowiedzieliśmy się wówczas, że za grę odpowiada studio Precursor Games, a wkrótce rozpocznie się publiczna zbiórka 1,5 mln dolarów na produkcję. Wśród platform docelowych wymieniono PC i Wii U. Na tamtym etapie twórcy nie informowali jeszcze, w jaki sposób zdecydują się pozyskać pieniądze.

W ciągu następnych kilku miesięcy przed niezależnym projektem piętrzyły się problemy - tak związane z finansami, ujawnieniem kulis powstania firmy, jak i wreszcie pracownikiem, posądzonym o dziecięcą pornografię. Ostatecznie, w miniony weekend, prace zostały zawieszone.

*

Pierwszy teaser gry

Jest wspomniany już maj, 2013 roku. Pierwsze szczegóły na temat Shadow of the Eternals mówią o podzieleniu gry na 12 epizodów. Poznajemy też zarys fabuły, która nie uległa już później żadnym zmianom - detektyw Paul Becker z Luizjany zostaje uwikłany w konflikt dwóch tajemniczych kultów. Akcja obejmie 2500 lat: od Egiptu, przez Węgry, aż do Stanów Zjednoczonych.

Trzy dni później, w poniedziałek 6 maja, Precursor Games rozpoczyna zbiórkę pieniędzy, na przygotowanej do tego celu stronie internetowej. „Wszystkie wpłaty zostaną przekazane bezpośrednio na tworzenie gry” - obiecują twórcy w informacji prasowej, ale rezygnacja z kampanii na bezpieczniejszym Kickstarterze budzi wątpliwości.

Warto w tym momencie przyjrzeć się kontrowersyjnej postaci producenta gry - Denisa Dyacka. W 1992 roku twórca zakładał studio Silicon Knights, odpowiedzialne właśnie za Eternal Darkness: Sanity's Requiem, ale także za Blood Omen: Legacy of Kain czy Too Human. Jak się później okaże, to właśnie z Silicon Knights pochodzi większość pracowników, a nawet sprzętu wykorzystywanego podczas prac nad Shadow of the Eternals.

Dlaczego więc projekt powstaje pod egidą Precursor Games? Studio Silicon Knights, którego szefem był właśnie Dyack, wdało się w spór prawny z Epic Games, korzystając z silnika Unreal Engine bez uiszczenia stosownych opłat. Sprawa zakończyła się w sądzie w listopadzie 2012 roku. Według wyroku, Silicon musiało zniszczyć wszystkie niesprzedane kopie gier wykonanych na tym silniku i zapłacić ok. 9 mln dol. odszkodowania. Wszystko wskazuje na to, że deweloperzy nie chcieli rozpoczynać nowego projektu z takim obciążeniem finansowym - stąd nowe studio i „czyste konto”.

„Przez te żałosne konfrontacje udowodniłeś, że jesteś deweloperskim potworem, bólem dla całej branży i marnujesz tylko czas swoich pracowników” - administrator NeoGAF o Dyacku

Denis Dyack

Poza mało honorowym zakończeniem działalności Silicon Knights, Dyack „wsławił” się także zakładami z użytkownikami forum NeoGAF. Gracze mieli przed premierą wyrazić opinie na temat Too Human - za lub przeciw. Jeśli tytuł zostanie ciepło przyjęty, wszyscy negatywnie nastawieni użytkownicy otrzymają niepochlebną sygnaturę na forum. Akcja zakończyła się zbanowaniem Dyacka.

„Przez te żałosne konfrontacje udowodniłeś, że jesteś deweloperskim potworem, bólem dla całej branży i marnujesz tylko czas swoich pracowników” - napisał niezbyt przychylnie administrator NeoGAF. Dyack - poza swoim „społecznościowym eksperymentem” - zdołał także kilka razy nawoływać do zamknięcia strony i nazwał ją „najgorszym” forum na świecie.

Aby ostudzić nieco nadchodzące emocje, przedstawiciele Precursor Games od początku zapewniali, że Dyack zajmuje się jedynie obowiązkami kreatywnymi przy Shadow of the Eternals i nie jest odpowiedzialny za decyzje menedżerskie.

Trzy dni po rozpoczęciu zbiórki serwis Wired doniósł, że nowy projekt studia ponownie powstaje na Unreal Engine 3, a część elementów graficznych odkupiono od Silicon Knights. Okazuje się, że prawa do Eternal Darkness i części mechaniki gry posiada Nintendo, ale twórcy zapewniali, że podobne rozwiązania można wprowadzić do innej gry, bez łamania prawa.

Pomimo zapewnień, że projekt nie ma żadnego związku z Silicon Knights, tego samego dnia - 9 maja - serwis Polygon poinformował, że biura studia w Ontario w Kanadzie są puste. To kolejne argumenty na potwierdzenie, że borykające się z problemami prawnymi i wizją dużych odszkodowań Silicon Knights to teraz po prostu Precursor Games.

Odpowiedzialny za finanse w Silicon Knights, Mike Mays przyznał tylko, że jego firma jest „bardzo zajęta” i na pewno „żyje”.

Tego samego dnia otrzymujemy także pierwszy fragment rozgrywki z Shadow of the Eternals. Tymczasem na 27 dni przed zakończeniem kampanii zebrano jedynie 134 tys. dol. z planowanych 1,5 mln.

Shadow of the Eternals - film z rozgrywki

Kilka dni później, 13 maja, Precursor Games uruchamia kampanię na Kickstarterze, równocześnie zbierając pieniądze na własnej stronie internetowej. Jako cel ustalono 1,35 mln. dolarów. Pierwszy epizod przygodówki ma ukazać się w III kwartale 2014 roku, a w celach rozszerzonych pojawiła się wersja na konsolę PlayStation 4.

Dlaczego zdecydowano się na Kickstarter? Precursor twierdzi, że kampanię rozpoczęto ze względu na liczne prośby graczy, choć nie bez znacznia jest fakt, że zbiórka na oficjalnej stronie postępowała wolno i osiągnięcie założonego celu przed 7 czerwca wydawało się być mało prawdopodobne.

Tydzień później serwis Kotaku publikuje artykuł, w którym wspomina wszystkie „przygody” Denisa Dyacka w Silicon Knights. Sam zainteresowany odpowiada ponad 30-minutowym filmem. Krytykuje w nim niemal wszystkie tezy artykułu, który zarzucał deweloperowi m.in. wykorzystanie pieniędzy otrzymanych na produkcję X-Men: Destiny na inne projekty. Deweloper oświadcza, że „nie ma twardych dowodów poza mało wiarygodnymi, anonimowymi źródłami.”

X-Men Destiny - niskie oceny, duże kontrowersje

Już pod koniec maja coraz bardziej prawdopodobne jest, że obie zbiórki pieniędzy zakończą się niepowodzeniem. Twórcy obiecują, że w przypadku porażki zwrócą wszystkie wpłacone przez PayPal pieniądze, ale los gry będzie niepewny.

„Ponieważ nie mamy innych źródeł finansowania, wydanie gry w przypadku nieudanej zbiórki pieniędzy jest mało prawdopodobne” - napisał menedżer z Precursor, Shawn Jackson, odpowiadając na pytania użytkowników serwisu Reddit.

W następnym tygodniu, 6 czerwca, anulowana zostaje kampania na Kickstarterze. Pozyskano jedynie 128 tys. z planowanych 1,35 mln. Zakończono także zbiórkę na oficjalnej stronie, a gracze odzyskują wpłacone pieniądze. Precursor Games zapewnia, że za kilka tygodni wróci na Kickstarter, z „nowymi informacjami”.

Pomiędzy obiema kampaniami deweloperzy nie mają jednak spokoju. 28 czerwca w sieci pojawia się wiadomość, że scenarzysta, grafik i projektant w Precursor Games - Ken McCulloch - został aresztowany pod zarzutem posiadania i rozprowadzania pornografii dziecięcej. Szef studia, Paul Caporicci natychmiast odciął się od jakichkolwiek powiązań z zatrzymanym.

„Właśnie dowiedziałem się o tych niepokojących zarzutach. Ze względu na ich poważny charakter, Ken McCulloch nie jest już w jakikolwiek sposób związany z Precursor Games" - szef Precursor Games po aresztowaniu pracownika studia pod zarzutem pornografii dziecięcej

„Właśnie dowiedziałem się o tych niepokojących zarzutach. Ze względu na ich poważny charakter, Ken McCulloch nie jest już w jakikolwiek sposób związany z Precursor Games" - napisał na oficjalnym forum firmy.

Dopiero w następnym miesiącu dowiedzieliśmy się, że Shadow of the Eternals wróci na Kickstarter 25 lipca. W nowej zbiórce Precursor Games planuje pozyskać już „tylko” 750 tys. dol. Platformy docelowe to nadal PC i Wii U, zrezygnowano jednak z wydania gry w epizodach. Ruszyła także inicjatywa na Steam Greenlight.

Po miesiącu zdecydowanie spokojniejszej kampanii, zbiórka po raz drugi zakończyła się niepowodzeniem - pozyskano 323 tys. dol. Następnie deweloperzy zapewniają, że nie mają zamiaru się poddawać i będą przyglądać się innym możliwościom finansowania. Kilka dni później, 29 sierpnia, gra zostaje zaakceptowana na Steam Greenlight.

Wydaje się, że historia Shadow of the Eternals i Precursor Games zakończyła się w minioną sobotę, 28 września. Denis Dyack napisał na oficjalnym forum: „Z ciężkim sercem zdecydowaliśmy się zawiesić projekt”.

Niepewny jest także los studia: „Wielu z nas zrobi sobie przerwę. Przez ponad rok dawaliśmy z siebie wszystko i finansowaliśmy prace z własnych pieniędzy. Choć ostatecznie się nie udało, zdobyliśmy wielu nowych przyjaciół i mamy nadzieję, że skorzystają na tym zaangażowane w projekt osoby.”

„Czy projekt jest martwy? Nie, ale wydaje nam się, że musi nieco odpocząć” - dodaje Dyack. „Uzgodniliśmy między sobą, że gdy nadejdzie odpowiednia chwila, zaczniemy od nowa.”

„Niczego nie żałujemy.”

Zobacz także