Skip to main content

Russell Crowe w sutannie. Recenzja filmu „Egzorcysta papieża”

Horror niskich lotów.

Obejrzałem najnowszy film Juliusa Avery’ego. Twórca między innymi „Son of the Gun” i „Operacji Overlorld” znowu zawiódł. To kolejna nietrafiona produkcja po kiepskim „Samarytaninie” z poprzedniego roku.

UWAGA: recenzja zawiera niewielkie spoilery dotyczące fabuły filmu.

Na wstępie warto wspomnieć, że „Egzorcysta papieża” został zainspirowany prawdziwą historią. Przedstawia losy nieżyjącego już Gabriela Amortha (Russell Crowe), najbardziej znanego egzorcysty i jednocześnie jednego z tych księży, którzy szczegółowo opisali swoją pracę w książkach takich jak „Wyznania egzorcysty” czy „Egzorcyści i psychiatrzy”. Twórcy wykorzystali wspomnienia Amortha, ale fabułę dopasowali do konwencji filmu grozy. Nie znajdziemy tu dokumentalistycznego odtworzenia realiów towarzyszących sprawom, którymi zajmował się ksiądz, ale mało wciągający horror.

Egzorcysta Papieża - film, recenzja
Film balansuje na granicy realizmu i groteski

Z początku dostajemy historię małego chłopca, którego opętał szatan. Zadanie egzorcysty wydaje się na pozór łatwe – pokonać zło, wypędzić diabła i uzdrowić dziecko. Tym razem sprawa ma jednak podłoże osobiste i Amorth musi rozliczyć się z własną przeszłością, która nie pozwala mu swobodnie pracować.

Amorth znany był zresztą z tego, że zaprzeczał wielu opiniom i stereotypom na temat pracy egzorcystów. W swoich książkach i wystąpieniach publicznych wyśmiewał czasami przedstawiane w filmach lewitujące ciała, biegających po suficie opętanych, którzy bardzo często nie byli – jak sam twierdził – opanowani przez działania złych mocy.

Egzorcysta Papieża - film, recenzja
Walka ze złem jest dla Amortha codziennością

A w filmie „Egzorcysta papieża” mamy dokładnie to, co dementował sam duchowny! To wygląda tak, jakby twórcy chcieli uwiarygodnić przekaz posługując się postacią rzeczywistego i renomowanego egzorcysty. Czy im się to udaje? Według mnie nie. Film wygląda momentami dziwacznie i nie różni się specjalnie od typowych horrorów o opętaniach. Wartością jest na pewno ciekawy materiał źródłowy, z którego korzystają twórcy. Poza tym nie widzę wielu zalet.

Na plus z pewnością można zaliczyć występ Russella Crowe’a. Nie mam wątpliwości, że pod względem aktorskim całe widowisko ciągnie właśnie on, bo wśród pozostałych aktorów – raczej anonimowych – trudno znaleźć kogoś ciekawego. To on jest postacią, dla której chcemy w ogóle oglądać film. Odgrywany przez niego bohater jest przede wszystkim barwną i ciekawą osobą. Zresztą, to zabieg typowy dla ostanich produkcji Juliusa Avery’ego. Podobnie jak w „Samarytaninie” postawił na znanego aktora (tam główną rolę zagrał Sylvester Stallone), który miał załatwić oglądalność. To jednak nie wystarczy, żeby zrobić solidny film.

Egzorcysta Papieża - film, recenzja
Tym razem Amorth napotyka na poważny problem i potrzebuje pomocy

W międzyczasie poznajemy historię księdza, czasami posługuje się – tak jak pierwowzór – humorystycznymi kwestiami, dowcipami, jest empatyczny i charyzmatyczny. Jest po prostu tym fajnym księdzem jeżdżącym na małym skuterku, ale jednocześnie skutecznie wykonuje swoją pracę, chociaż sam posługuje się nietypowymi metodami. Od razu widać, że jest niepokorny, nie pasuje do hierarchii kościoła. Nieraz musi się tłumaczyć ze swoich kontrowersyjnych czynów przed komisją i przełożonymi.

Kościół nie chce mieć już nic wspólnego z jego nietypowymi metodami. Presja ciążąca na tej instytucji wymaga zmian, a wyrzucenie szefa egzorcystów miałoby przywrócić spokój wewnątrz kościoła i nieco ocieplić jego wizerunek. W tle rozgrywa się jednak ważny konflikt zła i dobra, w który siłą rzeczy będzie uwikłany Amorth.

Egzorcysta Papieża - film, recenzja
Dzieci wyglądają przerażająco, ale to typowe dla tego rodzaju filmów

Okazuje się, że cała ta instytucja nie tylko jest skorumpowana, przeżarta przez administracyjną niemoc, ale w „Egzorcyście papieża” kościół został przedstawiony jako przeniknięty przez działanie szatana. Nawet papież, w którego wcielił się znany z westernów Franco Nero, jest o tym przekonany, ale nic nie może z tym zrobić. Jest to poniekąd krytyka kościoła jako instytucji, ale błaha i pozbawiona dobrych argumentów.

Całkiem nieźle film prezentuje się pod względem obrazowania, bo twórcy najwyraźniej postawili na kontrasty. Z jednej strony obserwujemy bogato zdobione wnętrza watykańskich świątyń, a z drugiej strony dostajemy biedne chałupy, w których mieszkają opętani. Wizualnie film jest typowym przedstawicielem kina grozy, gdzie dominują ciemne barwy i zacienione lokacje. Antagoniści to pokrwawieni i poranieni ludzie budzący obrzydzenie.

Jeśli bliskie Wam są opowieści z dreszczykiem i jesteście fanami takich horrorów, to wybierając się na „Egzorcystę Papieża” pamiętajcie, że nie obejrzycie nic nowatorskiego. Film ma bardzo sztampowy i wręcz modelowy scenariusz, którego zakończenie jest łatwe do przewidzenia. Mocnymi stronami jest obecność Russella Crowe'a grającego głównego bohatera i historia samego Amortha. Poza tym rozwiązania fabularne są mało twórcze i nieoryginalne. Po obejrzeniu tej produkcji odniosłem wrażenie, że już kiedyś oglądałem podobny film.

Ocena: 4/10

Premiera w Polsce: 12.04.2023 – Gdzie obejrzeć: kino – Długość filmu: 1 godziny 43 minuty Rodzaj: horror – Reżyseria: Julius Avery – Scenariusz: Michael Petroni, Evan Spiliotopoulos – Kostiumy: R. Dean McCreary – Występują: Russell Crowe, Daniel Zovatto, Alex Essoe, Franco Nero, Peter DeSouza-Feighoney, Laurel Marsden, Cornell John, Ryan O'Grady, Bianca Bardoe, Santi Bayón, Paloma Bloyd, Alessandro Gruttadauria, River Hawkins, Jordi Collet, Carrie Munro, Marc Velasco, Marc Velasco, Edward Harper-Jones, Matthew Sim.

Zobacz także