Skip to main content

Elden Ring Shadow of the Erdtree - Recenzja dodatku

Piękne, a zarazem mroczne zwieńczenie niezwykłej przygody.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka

Otrzymanie większej porcji tego samego nie musi być niczym złym, jeśli wszystkie najważniejsze elementy są wykonane z poszanowaniem materiału bazowego. Tak właśnie jest w przypadku pierwszego i jedynego dodatku do Elden Ring. W Shadow of the Erdtree z jednej strony nie otrzymujemy czegoś całkowicie świeżego i odkrywczego, ale twórcom udało się zachować wszystkie najważniejsze walory podstawowej wersji gry, które czyniły ją dziełem niesamowitym i zarazem kompletnym - od chęci odkrycia kolejnych lokacji oraz poznania wszystkich tajemnic i zakamarków mapy, aż po zachowanie balansu rozgrywki.

Rozszerzenie wprowadza, co prawda, nowe bronie, czary, popioły wojny czy duchy do przyzwania, ale w kwestii samej rozgrywki niewiele się zmieniło. Biorąc pod uwagę, ile sekretów czeka na odkrycie, ile lokacji można zwiedzić czy ilu bossów oczekuje nas w swoich siedliskach, to po prostu więcej tego samego, ale - wierzcie mi - to tak naprawdę wystarczający powód, by wrócić do Elden Ring.

Krótko o fabule

Na początku warto wspomnieć o fabule dodatku, choć nie będę odsłaniał zbyt wiele, aby nie psuć nikomu zabawy w samodzielnym odkrywaniu kolejnych kart historii. W Królestwie Cienia podążamy za Miquellą i porozstawianymi przez tę postać złotymi krzyżami, które prowadzą nas do kolejnych lokacji. Samo tropienie głównego celu jest ciekawym zajęciem, gdyż - rzecz jasna - nie otrzymujemy czytelnych wskazówek, gdzie mamy iść, a jedynie niewyraźnie mapy i niejasne podpowiedzi napotkanych osób.

Złote krzyże Miquelli prowadzą nas do celu.

Historia toczy się nie tylko wokół Miquelli, ale także wokół postaci, które także podążają za śladami. Trudno wyczuć, czy są naszymi sprzymierzeńcami, czy wrogami, więc - jak to w grach FromSoftware - do końca nie możemy być niczego pewni. Bardziej kameralny charakter opowieści, tajemnicza postać Miquelli, o której przecież słyszeliśmy już w podstawowej wersji gry, a także kilka innych wątków sprawia, że sama historia w dodatku jest jedną z lepszych w dorobku japońskiego studia.

Korytarzowe lokacje w otwartym świecie

Shadow of the Erdtree odkrywa swoje sekrety powoli. W pierwszej fazie rozgrywki przypuszczałem, że twórcy poszli na łatwiznę, serwując nam dobrze znane lokacje w podrasowanej formie. Mimo że przenosimy się od odrębnej krainy, nazywanej Królestwem Cienia, to nietrudno jest odnieść wrażenie, że spacerujemy po prostu po mroczniejszej wersji Pogrobna (ang. Limgrave), pierwszego regionu „podstawki”. Opcjonalne podziemia również nie robiły wrażenia, gdyż ich architektura i konstrukcja była mi dobrze znana.

Jakże się myliłem. Z czasem bowiem natrafiałem na coraz to nowe i ciekawsze miejsca, a i krajobraz w końcu stawał się bardziej zróżnicowany względem bazowej wersji gry. Świeżości nadała również konstrukcja dodatku. Duża część Królestwa Cienia to otwarta przestrzeń, którą możemy dowolnie przemierzać, ale pewne części są niedostępne od razu. Odkrywamy je z czasem, po przemierzeniu kolejnych zamkniętych lokacji i pokonaniu bossów, a także uważnie eksplorując mapę i odnajdując ukryte przejścia w miejscach, w których na pierwszy rzut oka w ogóle nie było ich widać. Projektanci poziomów znowu zabawili się z oczekiwaniami graczy, tworząc zawiłą strukturę poziomów.

Na horyzoncie zawsze znajdzie się coś ciekawego od odkrycia.

Co więcej, sprawy nie ułatwia częściowa zakryta mapa, której nie odkryjemy, mknąć przed siebie na koniu w kierunku drogowskazu, jak miało to miejsce w Ziemiach Pomiędzy. Jej fragmenty znajdują się w obszarach, do których nie prowadzi prosta droga. Czasami trzeba odnaleźć ukryte przejście, innym razem należy przedrzeć się przez zamkniętą lokację. Twórcy więc zdecydowali się na niezwykły zabieg, łącząc otwarty świat z bardziej korytarzowym podejściem do rozgrywki, znanym chociażby z serii Dark Souls.

Błogosławiony balans

Także pod względem mechanik dodatek nie wnosi wielu nowości, aczkolwiek są one istotne. Najważniejszą z nich są błogosławieństwa, które wpływają na siłę ataku i negowanie obrażeń przez naszą postać i duchy, które przywołujemy do pomocy. Odnajdując rzadkie przedmioty i aktywując je w miejscu łaski, zwiększamy poziomy błogosławieństwa, które podbijają statystyki. Co ważne, ten system działa tylko w krainie, do której przenosimy się po rozpoczęciu Shadow of the Erdtree.

Dzięki temu rozwiązaniu balans rozgrywki w podstawowej wersji gry zostaje nienaruszony. Z kolei, jeśli zależy nam wzmocnieniu bohatera i sojuszniczych duchów, warto najpierw ruszyć na poszukiwania ulepszeń i wrócić do przeciwników, z którymi mieliśmy wcześniej kłopot. Ponownie więc mamy powód do eksploracji, a nie tylko podążania za kolejnymi poszlakami fabuły. Tym samym więc twórcy znowu wyszli obronną ręką, tworząc narzędzia, dzięki którym możemy sobie ułatwić rozgrywkę, jeśli poświęcimy na to czas.

Zamkniętych lokacji w dodatku nie brakuje.

Choć opisywany system jest prosty, sprawdza się doskonale podczas rozgrywki. Sprawia on, że nawet bohaterowie bliżej 200-setnego poziomu mogą mieć problemy z bossami, dopóki nie zbiorą kilku poziomów błogosławieństw. Z drugiej strony, gracze szukający jak największego wyzwania, mogą w ogóle nie aktywować wzmocnień, by cierpieć jeszcze bardziej.

Nowi bossowie, nowe problemy

Niezależnie jednak, czy skorzystamy z błogosławieństw, czy nie, należy nastawić się na wymagającą rozgrywkę, nie tylko podczas walk z bossami. Na swojej drodze spotkamy wielu nowych - i potężnych - przeciwników, których musimy cierpliwie rozpracować. Niektórych z nich możemy powalimy dopiero, gdy zastosujemy określony fortel.

Jeśli już o bossach mowa, to spotkamy 10 unikalnych wrogów, stworzonych z myślą o dodatku, a także kilku innych, którzy są wariacjami tych z bazowej kampanii. Choć nie z każdym z nich musimy walczyć - wielu z nich jest opcjonalnych. FromSoftware nie zawiodło i stworzyło ciekawą paletę potężnych przeciwników - od humanoidalnych istot po wielkie bestie. Nie zdradzając zbyt wiele, nadmienię, że japońskie studio, nawet po tylu latach, potrafi jeszcze - pozytywnie - zaskoczyć, nie tylko poziomem wyzwania, ale także projektem bossów.

Spokojnie - nie pokażę wam żadnych bossów.

Niektórzy z nich wydają się na początku wściekle trudni, wręcz nie do pokonania - tyczy się to szczególnie bossów fabularnych. Jednak wyzwanie okazuje się sprawiedliwe. Oczywiście na początku czujemy złość i zniecierpliwienie, by po wielu próbach nauczyć się z walczyć z nimi i poczuć w końcu smak satysfakcji. Bezapelacyjnie tylko FromSoftware potrafi tak wykreować walki z bossami, że chcemy wracać na arenę, by zadać w śmiertelny cios, pomimo że wrogowie obijają nami ściany na lewo i prawo.

Jednak muszę w tym miejscu, niestety, wspomnieć również o kwestii nieco pokpionej przez twórców Shadow of the Erdtree. Dwukrotnie zdarzyło mi się, że, w trakcie walki, pewni bossowie nagle przestali mnie atakować i cierpliwie czekali, dopóki sam ich nie wykończę. Dodam, że nie było to wynikiem użycia jakiegoś przedmiotu lub innych sztuczek. Co prawda, nie byli to przeciwnicy, którzy napsuliby mi krwi, więc w ogólnym rozrachunku nie ułatwiło mi to rozgrywki, ale sam fakt, że takie niedopatrzenie miało miejsce, nie świadczy dobrze o testerach. Nigdy wcześniej nie miałem takich sytuacji w grach Miyazakiego.

Podsumowanie

Czy jest to najlepszy dodatek w dorobku FromSoftware? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, ekipa Miyazakiego bowiem nigdy nie schodzi z wysokiego poziomu. Nierzadko dostarczają rozszerzenia odbiegające od bazowej wersji gry, a często wręcz wybijające się ponad przeciętność, jak w przypadku DLC do Blodborne’a (The Old Hunters). Z pewnością możemy liczyć na najdłuższą przygodę spośród wszystkich dotychczasowych dodatków studia. W Królestwie Cieni można spędzić 40, a nawet i więcej godzin, eksplorując sporych rozmiarów mapę, w której znajduje masę dodatkowych lokacji i opcjonalnych bossów.

Nie bawiąc się jednak w żadne rankingi, Shadow of the Erdtree jest po prostu dodatkiem godnym świetnego Elden Ring, co już jest rekomendacją samą w sobie. Tak naprawdę nowości jest tutaj niewiele, tylko czy rzeczywiście ich aż tak bardzo potrzebujemy, jeśli znowu wsiąkamy na dziesiątki godzin w ten wyjątkowy świat, by ponownie poczuć tę niezwykłą przyjemność i satysfakcję z jego odkrywania?

Ocena: 9/10

Plusy:
+ duża, świetnie zaprojektowana, bogata w sekrety i opcjonalne lokacje mapa
+ długi czas rozgrywki
+ widowiskowe i wymagające walki z bossami
+ interesujący główny wątek fabularny
+ zachowany balans pomiędzy dodatkiem a „podstawką”
Minusy:
- problemy techniczne
- tak naprawdę wnosi niewiele nowości

Recenzja gry została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także