Embracer ma problem. Firma straciła umowę o wartości 2 mld dol.
Załamał się kurs na giełdzie.
Nie wystarczy skupować firm deweloperskich, ale należy je jeszcze utrzymać i wyprodukować udane tytuły. Firma Embracer może mieć z tym problemy w najbliższej przyszłości, ponieważ poinformowała o utracie kontraktu opiewającego na imponujące 2 miliardy dolarów.
Szczegółów nie podano, lecz dyrektor generalny Lars Wingefors z całą pewnością był rozczarowany podczas wczorajszej konferencji z inwestorami. Jak mówił - gęsto wzdychając - „jeszcze do wczorajszego wieczora mieliśmy świetne przepływy gotówkowe dzięki tej transakcji”.
Menedżer nie ujawnił, o jakiej firmie i o jakim porozumieniu mowa, lecz było to rzekomo „bardzo mocne zaangażowanie” od kogoś, komu ufano, z ustnym porozumieniem zawartym już w październiku. W osobnej informacji prasowej dodano, że niedoszły kontrakt miałby ogromny wpływ na działalność Embracer i „stałby się nowym punktem odniesienia w branży gier”. Możemy się tylko domyślać, o co chodzi.
Embracer w ostatnich latach na potęgę skupuje mniejszych wydawców i deweloperów. Dzisiaj w grupie kapitałowej są między innymi Saber Interactive (World War Z), Gearbox Entertainment (Borderlands), Crystal Dynamics (Tomb Raider) czy Eidos Montreal (Deus Ex, Thief).
Problemem w ubiegłym roku była nieudana premiera Saints Row, która padła cieniem na całe przedsięwzięcie. Wydaje się, że sukces Dead Island 2 w tym roku tchnął nowe nadzieje w spółkę, której akcje ponownie poszybowały w dół, właśnie na wieść o utracie perspektyw na 2 miliardy dolarów.
Trudno znaleźć w dorobku firmy licencje czy zasoby, które tłumaczyłyby tak imponującą kwotę. Być może mowa o licencji na Władcę Pierścieni, przejętą w sierpniu ubiegłego roku za 770 milionów dolarów. Mowa jednak o wypłacie wspomnianych 2 mld dol. na przestrzeni 6 lat, więc mowa raczej o stworzeniu jakiejś gry. Może zapowiedzianego niedawno MMORPG od Amazona?