Enemy Within na nowo definiuje XCOM
Dodatek od Firaxis oferuje manipulację genami, cybernetykę i egzoszkielety.
Enemy Within nie jest kontynuacją ciepło przyjętej strategii XCOM: Enemy Unknown. To dość nietypowy dodatek - rozszerzenie raczej w zakresie mechaniki niż narracji.
Będziemy świadkami dokładnie tych samych wydarzeń, co w podstawowej wersji gry. Enemy Within opowie historię broniącej się przed inwazją obcych ludzkości. Rozpoczniemy od pierwszego dnia i przejdziemy przez te same misje.
- To nie jest kontynuacja czy następny epizod; raczej „nakładka” na oryginał. Gracze otrzymają tę samą historię, ale rozbudowaną o masę elementów - zdradza Amanda Gupta, który jest szefem zespołu, odpowiedzialnego za Enemy Within. - Pracowaliśmy nad tym dodatkiem, stawiając sobie za przykład duże rozszerzenia studia Firaxis, jak choćby „Bogowie i Królowie” do Civilization 5.
Główna innowacja w rozszerzeniu opiera się na wyborze naszych żołnierzy. W trakcie postępów w fabule, gracze będą mogli modyfikować prowadzone jednostki - genetycznie i cybernetycznie. Wybór pierwszej opcji wiąże się ze sporą dawką „brudnej roboty”.
- Prowadząc autopsje korpusów obcych, możemy odblokować genetyczne modyfikacje i skierować żołnierzy do laboratorium genetycznego, gdzie otrzymają nowe moce - wyjaśnia Gupta. - Możemy zaoferować im wzmocnione mięśnie nóg, co pozwoli wspinać się na dachy bez drabin i rynien czy modyfikacje mózgu, odbijające ataki psi w stronę atakującego. Lub ulepszony szpik w kościach, regenerujący punkty życia bez apteczek.
Druga, cybernetyczna opcja umożliwi stworzenie mechów.
- Tak, dodaliśmy mechy - potwierdza z dumą Gupta, kiwając głową. - Zaimplementowaliśmy, jak to określamy, zmechanizowane egzoszkielety. To gigantyczne stroje robotów. Po poddaniu żołnierza temu okrutnemu procesowi otrzymujemy cyborga.
Twórca tłumaczy, że dokonywanie modyfikacji tworzy nową klasę jednostek. Dla przykładu, snajper może przeobrazić się w mech żołnierza, z pełnym drzewkiem rozwoju. Przy wyborze umiejętności, nawet kombinezon ma własne systemy taktyczne. Mechy mają więc dwie rodziny zdolności - wynikające z treningu żołnierza oraz systemy samego robota. Z tych drugich warto wymienić miotacz ognia, uderzenie kinetyczne (ładne określenie wielkiej pięści) czy wyrzutnię min zbliżeniowych dla bardziej subtelnych graczy.
Gupta stara się przekonać nas, dlaczego „mechy są fajne”. Nie jest to szczególnie potrzebne. Ciekawe jest raczej to, w jaki sposób gigantyczne roboty wpompowano w istniejącą mechanikę gry. Może być przecież zbyt ciasno.
- To nie są jakieś ponadwymiarowe jednostki - odpowiada twórca. - Są bardzo duże w porównaniu do standardowych żołnierzy, ale nadal zajmują jedno pole, jak większe gatunki obcych. Niemniej, na pewno odczujemy ich obecność na polu bitwy. Mają całkiem nowy zestaw broni, jak gigantyczne działko obrotowe.
Ostatecznie, możemy wykorzystać w stu procentach modyfikacje genetyczne lub cybernetyczne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by pomieszać nieco obie opcje. Bez względu na wybór, fundamentem Enemy Within pozostaje oczywiście walka taktyczna. Jedną ze zmian w zakresie budowy bazy jest, między innymi, dodanie dwóch nowych laboratoriów i związanych z nimi, niedrogich źródeł zasilania. Ciekawiej wygląda możliwość zbierania surowców na polu walki, potrzebnych do zapłaty za opisane już modyfikacji. Surowce określane są nazwą meld.
- Meld to kanistry, które musimy zdobyć podczas walki. Żeby było trudniej, kanistry ulegają samozniszczeniu po określonym czasie - tłumaczy Gupta. - Surowiec znajdzie się na wielu mapach, także tych z porwaniami i UFO. W ten sposób odświeżyliśmy mapy nową warstwą rozgrywki. Wyobraźmy sobie sytuację: gdzieś w okolicy znajduje się rzecz, którą gracz bardzo chce zdobyć, ale jednocześnie musi zachować ostrożność i zdecydować, czy meld jest wart przeprowadzenia frontalnego szturmu, kiedy do samozniszczenia pozostały trzy tury?
Gracz musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest w stanie zaakceptować ryzyko i postawić wszystko na jedną kartę. Meld staje się niejako języczkiem u wagi - zmienia nieco styl gry, ponieważ w środku taktycznego pola bitwy możemy zdecydować się na odrobinę szaleństwa. To zmienia perspektywę, a emocje rosną.
- Gracze świetnie się bawią podczas taktycznej rozgrywki, lecz na trudniejszych poziomach trudności, gra nagradzała raczej ostrożne, konserwatywne podejście - przyznaje Gupta. - Nie ma w tym nic złego. Chcieliśmy jednak sprawić, by wybór konkretnego stylu gry nie był tak oczywiste. Z drugiej strony, jest to też powód do przyśpieszenia rozgrywki. Odbijanie kanistrów to interesujące odświeżenie mechaniki.
To oczywiście nie wszystkie zmiany i usprawnienia w Enemy Within. Po stronie obcych, w opozycji do mechów, pojawią się mechtoidy. Dysponują one sporą siłą ognia, odpornością i zdolnością formowania tarcz psi. Wyposażone są też w nowe gadżety, jak trujące granaty czy granaty igłowe, o dużym zasięgu, choć nieprzenikające osłon.
Wreszcie, dodatek zaoferuje także nowe mapy. Dużo nowych map. Gupta wspomina, że swego czasu pierwsze wideo z XCOM: Enemy Unknown prezentowało walkę na farmie. - Nie udało nam się jednak wprowadzić tej mapy do finalnej gry - mówi. Tym razem farma znajdzie się w dodatku, a wraz z nią liczne, świeże warianty znanych lokacji. Walkę stoczymy choćby przy rozbitym UFO w środku miasta.
Premierę XCOM: Enemy Within W Europie ustalono na 15 listopada. Do rozgrywki nie jest wymagana podstawowa wersja XCOM: Enemy Unknown.