Skip to main content

Entwined - Recenzja

Interesujący pomysł i nie do końca udane wykonanie.

Entwined zostało zapowiedziane 10 czerwca na konferencji Sony w Los Angeles i zadebiutowało na PS4 tego samego dnia. Zwiastun sugerował, że otrzymamy tytuł artystyczny, relaksujący niczym Journey czy Flower. Gra nie okazuje się jednak równie wyjątkowa. To krótka i nawet interesująca przygoda, choć nieco niespójna.

Projektanci z małego studia Pixelopus zaproponowali nieskomplikowaną otoczkę fabularną. Historię opisuje tylko jedno zdanie na początku przygody: „Zawsze osobno, na wieki razem”. Później poznajemy losy dwóch dusz i ich wzajemnej miłości. Pomagamy im, by pozostały nierozłączne.

Założenia rozgrywki są równie proste, co opowieść. Sterujemy dwiema postaciami nieustannie mknącymi do przodu wąskim korytarzem - pomarańczowa ryba po lewej, a niebieski ptak po prawej stronie. Zadaniem gracza jest naprowadzanie dusz w małe pola odpowiadające ich kolorom. Zbieramy także magiczne, święcące kule. W miarę postępów odblokowujemy moc zjednoczenia i przyspieszamy, by pokonać ostatnie przeszkody i ukończyć etap.

Pierwsze plansze uczą zasad, nie są szczególnie trudne, ale kolejne potrafią już dać się we znaki. Czasem nawet za bardzo, ponieważ mamy wrażenie, że niektóre błędy popełniamy przez niedopracowany model sterowania.

Największym problemem jest fakt, że do specyficznego systemu kierowania postaciami przyzwyczajamy się powoli. Można go porządnie opanować dopiero po dwóch czy też trzech godzinach. Grę da się jednak ukończyć w półtorej. Pierwsze doświadczenie bywa dość frustrujące, co negatywnie wpływa na odbiór Entwined.

Zobacz na YouTube

Wymagająca rozgrywka nie pasuje też do atmosfery i pozornie głębokiej, poważnej przypowieści o miłości. Trudno skupić się na urokliwym klimacie, jeżeli kurczowo ściskamy kontroler starając się wcelować w odpowiednie pola. Nie poczułem magii, czaru tej produkcji; nie mogłem poznawać jej we własnym tempie.

Chwilą wytchnienia są wyłącznie etapy przejściowe. Po każdym poziomie trafiamy do otwartej, stosunkowo dużej lokacji. Naszym celem jest zebranie kilku kolorowych kulek, nie musimy już jednak przejmować się trafianiem w konkretne bramki. Kierujemy też jedną postacią, którą stworzyły połączone dusze ryby i ptaka.

Największą zaletą gry od Pixelopus jest bez wątpienia oprawa graficzna i ścieżka dźwiękowa. Barwne środowiska to piękny widok, a każdy kolejny poziom to inna paleta wzorów i kolorów. Muzyka idealnie pasuje do tempa poruszania się naszych podopiecznych i odzwierciedla ich płynne ruchy.

Choć Entwined jest grą bardzo krótką, poza kampanią czeka na nas też sześć wyzwań. To specjalne etapy, w których należy utrzymać się w locie jak najdłużej. W przeciwieństwie do misji fabularnych, na tych planszach można przegrać. Wystarczy nie trafić w odpowiednie pole trzykrotnie. Tablice wyników porównują nasze osiągnięcia z punktacją graczy z całego świata.

Nie obyło się bez błędów technicznych. Gra potrafi co jakiś czas zupełnie się zaciąć na sekundę lub dwie. Zdarza się to rzadko, maksymalnie trzy razy podczas jednej misji. Zamrożenie animacji potrafi jednak wybić z rytmu i zdezorientować.

Twórcy Entwined mieli ciekawy pomysł, ale ostatecznie coś poszło nie tak. Momentami bywa przyjemnie, jednak odczuwa się kontrast pomiędzy piękną oprawą a rozgrywką, która zbyt często potrafi irytować.

6 / 10

Zobacz także