Skip to main content

Ethereum, kryptowaluty i rosnące ceny kart graficznych

Szybkie spojrzenie na sytuację.

RX 580 za 2000 zł? GTX 1070 za 2500 zł? Wydaje się, że rynek kart graficznych ze średniej półki oszalał i wielu graczy planujących aktualizację sprzętu zachodzi w głowę, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Odpowiedź jest prosta, lecz węzłowata - Ethereum.

Ethereum to najnowszy hit na rynku kryptowalut, udostępniony po raz pierwszy niemal dokładnie dwa lata temu, 30 lipca 2015 roku. Obecnie jedna jednostka kosztuje około 177 dolarów (ok. 650 zł), ale jeszcze w połowie czerwca płacono niemal 400 dol. (ok. 1470 zł).

Twoja nowa karta graficzna jest tutaj

Co jednak wspólnego mają kryptowaluty oraz rynek kart graficznych? Warto przyjrzeć się sposobowi ich pozyskiwania. Większość - jeśli nie wszystkie - walut tego typu, z popularnym Bitcoinem na czele, opiera działanie na dodawaniu kolejnych mocy obliczeniowych do łańcucha.

Mówiąc o sieci Ethereum - odpowiedzialnej za walutę o nazwie Ether - przyłączane do sieci moce obliczeniowe odpowiadają nie tylko za sam proces „kopania” - pozyskiwania - waluty, ale także za weryfikowanie, przetwarzanie i potwierdzanie wszystkich prowadzonych transakcji. Im więcej zasobów, tym - teoretycznie - bezpieczniej i szybciej.

Wszelkie informacje na temat transakcji trafiają do bloków, które lądują następnie w łańcuchu. Bloki trzeba jak najszybciej przeanalizować, by zostały zaakceptowane, a działanie całej kryptowaluty było sprawne i płynne - właśnie tu do akcji wkraczają komputery użytkowników.

Każdy „górnik” przeznacza zasoby własnego PC do sortowania bloków w łańcuchu. Gdy uda się trafić na odpowiedni wpis - czyli obliczyć korespondującą, matematyczną formułę, zwaną Esthash - dane mogą zostać „pchnięte do przodu” i zaakceptowane. Transakcja jest wtedy kończona, a użytkownik, który obliczył blok otrzymuje w nagrodę malutki wycinek tej sumy.

Sieć Ethereum co 12 sekund generuje też całkiem nowe bloki o losowym poziomie trudności, do zwiększenia ogólnej sumy w obiegu. W celu kontrolowania inflacji, już w 2014 roku ustalono, że maksymalnie co roku wydawane jest 18 milionów „monet” Ether, a więc szansa na pozyskanie zasobów spada wraz z upływem czasu.

Jak wiadomo, współczesne karty graficzne to urządzenia o ogromnej mocy obliczeniowej, przekraczającej niekiedy nawet procesory. Świetnie nadają się więc do „górnictwa” w Ethereum i dlatego jest na nie obecnie ogromny popyt. Popularni producenci nie nadążają z produkcją, a efektem są rosnące ceny dla końcowego odbiorcy.

Po co śrubki, skoro są trytki

Ta sieć ma także inną przewagę nad Bitcoinem - jest stosunkowo nowa, więc szanse na pozyskanie Etheru są jeszcze względnie wysokie nawet dla szeregowego użytkownika, który nie dysponuje setkami kart graficznych spiętych w „farmę”. Do zabawy wystarczy jedna, a do solidnych zysków - kilkanaście.

Najważniejszym rozwiązaniem premiującym stosowanie GPU do obliczeń w Ethereum jest jednak blokowanie przez tę sieć rozwiązań ASIC, czyli urządzeń o układach scalonych budowanych tylko i wyłącznie do „kopania” monet, bez żadnych innych zastosowań.

Część graczy może pamiętać, że pod koniec 2013 roku Bitcoin także wywołał niemałe zamieszanie w cenach kart graficznych - powody były identyczne, jak teraz. Wtedy jednak najwięksi „kopacze” szybko przeszli na układy ASIC, które okazały się być bardziej opłacalne. W przypadku Etheru nie można tego zrobić, więc pozostaje karta graficzna.

Jest pewna nadzieja: twórcy tej drugiej kryptowaluty zapowiedzieli już, że w przyszłości przejdą na model podobny do tego z Bitcoina. Nie wiemy, kiedy dokładnie do tego dojdzie, ale można spodziewać się zalewu używanych kart graficznych i spadku cen - jak w połowie 2014 roku.

Zobacz także