„Evolve jest inne”
Graliśmy w wersję pokazową - czterech śmiałków przegrywa z kosmitą.
- Najpopularniejsze strzelanki sieciowe oferują raczej tradycyjną, symetryczną rozgrywkę - przekonuje Ian Willows z 2K Games w rozmowie z Eurogamer.pl. - Evolve jest inne. To właśnie jest w tej produkcji najlepsze.
Nie da się ukryć, że nowy tytuł od Turtle Rock Studios faktycznie różni się od gier typu Battlefield czy Call of Duty, głównie za sprawą „asymetrycznej rozgrywki”. Nie jest to zupełna nowość, ale z pewnością coś, czego brakowało w ciągu ostatnich lat pośród wysokobudżetowych produktów stawiających na zabawę w sieci.
Podstawę Evolve stanowi walka drużyny łowców z jednym potworem. We wszystkich uczestników rywalizacji wcielają się gracze. Miałem okazję przejąć kontrolę nad robotem Bucketem - przedstawicielem klasy wsparcia (nazwa oryginalna to Support).
Moim zadaniem było pomaganie towarzyszom. Rozstawiałem mini-działka i szukałem przeciwnika używając własnej głowy jak latającego drona. Mogłem też w mgnieniu oka zapewnić znajdującym się w pobliżu sojusznikom kamuflaż. Bronią robota była wyrzutnia rakiet.
W skład zespołu wchodzą zawsze reprezentanci czterech profesji. Poza postacią wspierającą, są to: specjalista od zadawania obrażeń (Assault), medyk (Medic) oraz tropiący potwora i zastawiający pułapki traper (Trapper).
Klasowej kompozycji w drużynie zmienić nie można. Rozegranie meczu z dwójką medyków będzie niemożliwe. Na szczęście gracze otrzymają - w obrębie profesji - możliwość wyboru postaci. W finalnej wersji znajdzie się dwunastu łowców - po trzech na jedną specjalizację. Każdy dysponuje innym ekwipunkiem i zdolnościami. Wpływa to w sposób znaczący na rozgrywkę.
- Mamy spore zróżnicowanie żołnierzy, nawet tych reprezentujących tę samą klasę - zaznacza Willows. - Wystarczy spojrzeć na Val i Lazarusa, medyków, których pokazaliśmy do tej pory.
„Jeżeli lubisz kooperację, zagrasz jako łowca. Jeżeli wolisz być samotnym wilkiem, wybierzesz potwora.”
Val używa leczącego promienia, by przywracać kompanom punkty zdrowia. Korzysta też ze specjalnych strzałek spowalniających potwora. Lazarus natomiast, poza klasową zdolnością leczącej fali uderzeniowej działającej na krótkim dystansie, nie może na bieżąco przyspieszać regeneracji towarzyszy. Jest za to w stanie wskrzesić ich po śmierci, stając się przez to priorytetowym celem dla monstrum. Może też zniknąć do chwili aktywowania innej umiejętności lub ataku.
- Zaoferowanie trzech przedstawicieli każdej klasy sprawi, że rozgrywka będzie odpowiednio urozmaicona - dodał przedstawiciel 2K Games. - Zespoły będą stosować inne taktyki i strategie w zależności od tego, jacy bohaterowie zostaną wykorzystani. Mecze nie będą więc identyczne.
Styl gry łowców jest po części uzależniony od potwora, z którym walczą. Osobiście miałem okazję zmierzyć się wyłącznie z jednym - Krakenem. To przypominający Cthulhu stwór, używający ataków zasilanych elektrycznością. Najważniejszą cechą Krakena jest umiejętność latania.
Zaznaczę od razu, że upolowanie wielkiej ośmiornicy nie udało się mojej drużynie. Trudno bowiem o pełne skupienie i zgranie, gdy zasiada się do gry po raz pierwszy. Rzucono nas na głęboką wodę - bez żadnych samouczków czy etapów treningowych. Do zwycięstwa niezbędna jest jednak współpraca i stuprocentowe wykorzystanie możliwości każdej klasy. Zanim wszyscy oswoili się z postaciami, gracz sterujący potworem zdążył już osiągnąć trzecie - ostatnie - stadium rozwoju. Po czym zgniótł nas na miazgę.
Mimo wszystko, zabawa była przednia. Napięcie wiele razy sięgało zenitu, szczególnie gdy w końcu komuś udało się wytropić kosmitę. Pogoń ułatwiają plecaki odrzutowe zwiększające swobodę ruchu. Ponadto, całość prezentuje się naprawdę dobrze. Silnik CryEngine po raz kolejny pokazuje, na co go stać.
Potwór może ewoluować, rozwijać zdolności i wybierać nowe, dzięki zdobywaniu pożywienia. Musi polować na dzikie zwierzęta obecne na mapie. Jest ich całkiem sporo, niektóre uciekają na widok graczy, inne są agresywne. Niebezpieczna - przynajmniej dla łowców - jest nawet flora. Podczas rozgrywanego meczu dwukrotnie zdarzyło się, że wielki kwiat „połknął” jednego z członków zespołu.
Nie mogłem niestety wcielić się w Krakena, ale oczywistym jest, że to zupełnie inne doświadczenie niż gra łowcą. Nie musimy polegać na drużynie, na początku meczu staramy się uciekać i zwodzić żołnierzy, by zdobyć czas niezbędny do ewolucji. Akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a nie - jak w przypadku żołnierzy - z oczu bohatera.
- To kolejny element gwarantujący różnorodność w Evolve - zaznacza Ian Willows. - Jeżeli lubisz kooperację, zagrasz jako łowca. Jeżeli wolisz być samotnym wilkiem, wybierzesz potwora.
Warto też dodać, że Kraken jest stworem diametralnie różniącym się od Goliatha. Ten drugi stawia na brutalną siłę, miażdży łowców wielkimi łapami. Nie lata i nie strzela wiązkami elektryczności. W momencie premiery w grze dostępne będą trzy potwory.
Efekt prac Turtle Rock Studios jest imponujący. Świetny pomysł na „asymetryczną rozgrywkę” dopełnia wysoki poziom wykonania. Jeżeli twórcy przygotują odpowiednią liczbę trybów rozgrywki oraz map, otrzymamy produkt stanowiący przyjemną odskocznię od bardziej tradycyjnych sieciowych strzelanek.
Evolve zadebiutuje 21 października na PC, PS4 i Xbox One.