F1 2013 - Recenzja
Kolejna, dobra odsłona wirtualnej Formuły 1.
Tegoroczna odsłona wirtualnej Formuły 1 brytyjskiego studia Codemasters to kolejna, dobra część serii. Nie przynosi jednak zbyt wielu zmian i nie naprawia wszystkich błędów. Zabrakło też odrobiny świeżości.
Tryb kariery w F1 2013 gracz rozpoczyna od dwudniowego treningowego testu, który stanowi rolę bardzo prostego samouczka. Uczy prawidłowego pokonywania zakrętów, pokazuje zachowanie bolidu na mokrej nawierzchni oraz ze zużytymi oponami. Oprócz tego wtajemnicza w dwa systemy - KERS, krótkotrwale dodający około 80 koni mechanicznych mocy silnika oraz DRS, który otwiera tylny spoiler, zwiększając tym samym prędkość maksymalną bolidu, ale zmniejszając przyczepność.
Po zakończeniu testu młodego kierowcy, przechodzimy w standardowy tryb kariery, polegający na braniu udziału w kolejnych Grand Prix. Nie ma szans, abyśmy od razu zaczęli od najmocniejszych stajni. Pierwsze oferty dotyczą jazdy dla zespołów, które nierzadko będą określały sukcesem dojechanie do mety na osiemnastej pozycji.
Pokazywanie się od dobrej strony prędzej czy później będzie jednak miało odzwierciedlenie w postaci propozycji od najlepszych. Aby nie przegapić lukratywnych ofert, wystarczy sprawdzać wiadomości w skrzynce e-mail. To właśnie poprzez elektroniczne wiadomości jesteśmy informowani o najważniejszych wydarzeniach podczas trwania kariery.
Główny tryb nie zaskakuje, lecz trudno ocenić to szczególnie krytycznie - w dalszym ciągu stara się wiernie przedstawić wielotygodniowe święto królowej sportów motorowych i udaje się to po prostu poprawnie. Warto też wspomnieć, że długość głównego dnia wyścigów może zostać skrócona do zaledwie 25 procent, co w większości przypadków stanowi 15 pełnych okrążeń.
Dla tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na poświęcenie wielu godzin, twórcy postanowili przywrócić możliwość rozgrywania pojedynczych Grand Prix, wcielając się w skórę dowolnego kierowcy i prowadząc bolid dla ulubionego zespołu. To oczywiście nie jedyna możliwość krótszego spędzenia czasu z tytułem.
„Tryb wyzwań stawia przed nami konkretne zadania, często odnosząc się do trudnych sytuacji na torze.”
Tryb wyzwań stawia przed nami konkretne zadania, często odnosząc się do trudnych sytuacji na torze. Zazwyczaj dotyczą one wydarzeń mających miejsce na trzy, cztery okrążenia przed finiszem. Sytuacje, w których z pękniętą oponą musimy zjechać do pit-stopu, a następnie odzyskać w krótkim czasie naszą poprzednią pozycję są szalenie ekscytujące, często nawet bardziej niż podstawowy tryb zabawy. Szkoda, że twórcy nie przygotowali więcej wrażeń tego typu.
Ciekawym odświeżeniem serii jest możliwość wzięcia udziału w pojedynczych imprezach za kierownicami kilku klasycznych bolidów z lat 80. Według niektórych miłośników Formuły 1, była to końcówka najciekawszego okresu w dziejach tego sportu. W pojazdach królowały wtedy turbodoładowane silniki, od elektroniki nie było zależnych tak wiele rzeczy, a czynnik ludzki - kierowca - zdawał się odgrywać rolę zasadniczą w odniesieniu sukcesów.
Nawet zasiadając za wirtualnym odpowiednikiem tych bolidów czuć różnicę pomiędzy tamtymi a obecnymi czasami. Samochody prowadzą się bardziej nieprzewidywalnie i za ich kierownicami można pozwolić sobie na nieco więcej szaleństwa.
Prowadząc bolidy z tamtych lat możemy także wskoczyć na dwa historyczne tory: Brands Hatch oraz Jerez. Podczas jazdy w trybie Classics ekran przybiera żółtawe, postarzające barwy. Ten bardzo prosty zabieg rzeczywiście pogłębia wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie. Codemasters przy okazji kolejnej odsłony powinno pomyśleć o rozwinięciu takich atrakcji, być może warto byłoby oddać w ręce graczy możliwość przejścia całej kariery w ramach Classics? Póki co, lata 80. pozostają w grze miłą odskocznią, lecz nie oferującą zbyt dużego zróżnicowania.
Zmian w głównych częściach rozgrywki jest zatem niewiele. Twórcy skupili się najwyraźniej na innych aspektach produkcji. Znacząco poprawiono sztuczną inteligencję komputerowego przeciwnika, który w końcu nie wjeżdża nam bezpardonowo w tył, ale gdy zajeżdża mu się drogę, w inteligentny sposób chce wykorzystać niedopracowania naszej zasadzki. Zachowania komputera potrafią być czasami na tyle nieprzewidywalne, że zapomina się o ich cyfrowym rodowodzie. Wciąż jednak zdarza się to zbyt rzadko, aby móc stwierdzić jednoznacznie, że to nowa jakość sztucznej inteligencji w wirtualnych wyścigach.
Przebudowie uległ także sam model jazdy. Bolidy są bardziej podsterowne, bez względu na to, jaki kontroler jest wykorzystywany. Promień skrętu został znacząco ograniczony, co utrudnia pokonywanie ciasnych zakrętów, nawet przy zachowaniu minimalnej i bezpiecznej prędkości.
Pojazdy są również dużo wrażliwsze na nieodpowiednie dozowanie gazu, zwłaszcza na mokrej nawierzchni. W tegorocznej edycji F1 dużo łatwiej wywinąć bączka przy wychodzeniu z zakrętu lub przy nieco głębszej ścince zahaczającej o tarkę lub trawę, na których notabene prędkość wytracamy znacznie szybciej niż w poprzednich odsłonach gry.
Dużą bolączką ubiegłorocznej edycji były kontrowersyjnie przyznawane kary. Gdy jedziemy przepisowo i równo, a któryś z przeciwników postanowi wcześniej złożyć się do zakrętu i uderzy nasz pojazd, wciąż potrafimy być obarczeni karnymi sekundami, choć takie sytuacje zdarzają się już znacznie rzadziej. O ile widać, że brytyjscy programiści poświęcili temu problemowi więcej uwagi, to aspekt kar wymaga jeszcze wiele pracy.
Oprawa audiowizualna nie przeszła zauważalnych zmian, co w tym przypadku akurat wadą nie jest, gdyż jej poziom już rok temu był wystarczająco wysoki. Wyścigi w deszczu wciąż wyglądają fenomenalnie, a gdy zza chmur wyjdzie słońce, możemy cieszyć się ostrym i kolorowym obrazem. Ponownie największą uwagę poświęcono jak najwierniejszemu odwzorowaniu torów, za co twórcom należą się największe brawa. Jeżeli zaś chodzi o dźwięk, niektórym efektom, głównie redukcji biegów, nie pożałowano odrobiny więcej basowej agresywności, dzięki czemu całość brzmi dużo realniej.
Większa wrażliwość na pełne otwarcie przepustnicy i zwiększenie podsterowności skutecznie podnoszą realizm rozgrywki, czyniąc z F1 2013 tytuł dużo bardziej symulacyjny od poprzedniczek. Nie oznacza to jednak, że to gra tylko i wyłącznie dla tych, którzy poświęcają długie godziny na udoskonalanie własnego warsztatu.
Mnogość opcji związanych z różnego typu asystami, kontrolą trakcji czy wyświetlaniem optymalnego toru jazdy pozwala cieszyć się grą także tym, którzy postanowią sterować klawiaturą. Posiadacze kierownic ze smykałką do grzebania w ustawieniach bolidu będą w stanie wycisnąć z tej produkcji na pewno dużo więcej.
Jeśli posiadamy na półce poprzednią część gry, F1 2013 może przynieść rozczarowanie niewielką ilością zmian i poprawek. Dobre gry urozmaica się bowiem niezwykle trudno.