Fahrenheit: Indigo Prophecy Remastered - Recenzja
Wyjątkowa gra, przeciętny „remaster”.
Odświeżony Fahrenheit to „remaster” przeciętny. Deweloperzy z Quantic Dream przygotowali wyłącznie nieco lepszą oprawę graficzną, bez żadnych innych nowości. W efekcie tytuł można polecić tylko tym, którzy nie mieli do czynienia z oryginałem.
Pierwsze sceny to przykład jednego z lepszych prologów w grach wideo. Lucas Kane - jeden z bohaterów - popełnia zbrodnię. Wbrew własnej woli, w tajemniczych okolicznościach morduje nieznajomego w toalecie nowojorskiej restauracji.
Początek przygody jest intensywny i emocjonujący. Gracz musi szybko zatrzeć ślady i uciec z budynku. Każda sekunda jest cenna, trzeba szybko zastanawiać się nad kolejnością wykonywanych czynności. Po kilku minutach tempo się zmienia - przejmujemy kontrolę nad dwójką policjantów, którzy przybywają na miejsce po odkryciu zwłok przez posterunkowego.
Dalszy ciąg historii to specyficzna mieszanka thrillera, filmu detektywistycznego, elementów science-fiction i zadziwiających - a nieraz nawet śmiesznych oraz absurdalnych - zwrotów akcji i scen. W scenariuszu momentami brakuje logiki, jednak wyjątkowość całego doświadczenia sprawia, że przymykamy na to oko.
Smaku dodaje fakt, że w kolejnych etapach kierujemy zarówno podejrzanym, jak też poszukującymi go stróżami prawa. Rozgrywka przypomina czasem typową grę przygodową - wchodzimy w interakcje z różnymi przedmiotami, prowadzimy rozmowy.
Co jakiś czas mamy też do czynienia ze scenami, w którymi trzeba wykazać się refleksem. Wciskamy konkretne przyciski w odpowiedniej chwili, by wykonać jakąś akcję - na przykład uniknąć ciosu. Tego typu fragmenty pomagają budować napięcie, ale momentami trwają zbyt długo.
Ciekawym elementem Fahrenheit jest też fakt, że wydarzenia mogą potoczyć się inaczej w zależności od naszych działań. Choć najczęściej są to różnice niewielkie, a tylko czasem naprawdę znaczące, to zazwyczaj mamy poczucie, że wszystko, co robimy jest istotne.
Wersja Remastered oferuje tylko ulepszoną oprawę - wsparcie dla rozdzielczości współczesnych monitorów oraz nieco lepsze tekstury. Różnice na pierwszy rzut oka dostrzega się wyłącznie podczas dialogów, kiedy można przyjrzeć się twarzom postaci.
Grafika na pewno jednak nie została udoskonalona w sposób godny dzisiejszego sprzętu. Cały czas widać, że to tytuł sprzed 10 lat, nieco tylko odświeżony. Twórcy zaimplementowali możliwość przełączania się między oryginalną i nową jakością tekstur, jednak dopiero wykonanie screenshotów i zestawienie ich powoduje, że możemy zauważyć więcej detali.
Wprowadzono - na szczęście - porządne wsparcie dla kontrolerów, rozgrywka jest dzięki temu o wiele przyjemniejsza i bardziej wygodna. Niestety, sterowanie przy użyciu klawiatury i myszki pozostało równie frustrujące, co w oryginalnej wersji.
Rozczarowuje fakt, że nie zdecydowano się na żadne inne dodatki czy ciekawostki w stylu nagranej ponownie ścieżki dźwiękowej czy komentarza twórców - jak w wydanym niedawno Grim Fandango: Remastered.
Produkcja Quantic Dream wzbudza skrajne uczucia. Jest niedoskonała, ale bez wątpienia niepowtarzalna. Nie raz chce się na głos zadać pytanie, co też siedziało w głowach scenarzystów. Ostatnia godzina to czyste szaleństwo. Tytuł ten jest bez wątpienia doświadczeniem wartym uwagi miłośników interaktywnych historii. Szkoda, że wersja odświeżona nie jest równie wyjątkowa.
Fahrenheit: Indigo Prophecy Remastered mogą zainteresować się miłośnicy twórczości Quantic Dream, którzy nie mieli okazji zagrać w oryginał - to cały czas niezwykle intrygujący i niepowtarzalny tytuł. Pozostali nie otrzymają jednak żadnych ciekawych dodatków, a jedynie lekko ulepszoną oprawę, na którą tak naprawdę nie zwrócą uwagi. Od wersji remasterowanych należy po prostu oczekiwać więcej.