Fani Final Fantasy 14 apelują o zaprzestanie ataków DDoS, bo nie mogą łowić ryb
Nagromadzenie problemów.
Miłośnicy Final Fantasy 14 od kilku dni cierpią - z powodu problemów z serwerami. Kłopoty i rozłączenia biorą się jednak nie z przeciążenia, lecz z ataków DDoS.
Zmasowana ofensywa rozpoczęła się w poniedziałek, głównie na serwerach w Ameryce Północnej i w Europie - ale nie tylko. Zamieszanie trwało ponad 24 godzin i sytuacja wróciła do normy - ale tylko na chwilę. Po okresie względnego spokoju wczoraj wieczorem kłopoty z rozłączaniem i opóźnieniami wróciły ze zdwojoną siłą.
Square Enix we wpisie na oficjalnej stronie zapewniło, że „przygląda się atakowi i uruchamia środki zapobiegawcze”, co wyobrażamy sobie jako wielkie lasery strzelające do hakerów z orbity. „Dodatkowe informacje będą publikowane wraz z rozwojem wydarzeń” - dodano.
Japoński wydawca ma problem, ponieważ zbliża się premiera oczekiwanego rozszerzenia Dawntrail, zaplanowanego na lipiec. Kto wie, być może napastnicy tylko testują DDoS-owe siły i planują coś większego właśnie na debiut dodatku. Połączenie ogromnej liczby graczy wracających do zabawy wraz z atakami hakerów brzmi dość groźnie.
Także i teraz problemy są jednak poważne. „Ktokolwiek odpowiada za te ataki, proszę przestać...” - zaapelował jeden z miłośników Final Fantasy 14. „Zbliża się okres połowu pewnej ryby i nie chcę czekać kolejnych sześciu dni na następną możliwość złapania tego określonego gatunku tylko dlatego, że mnie rozłączyło”.
Faktycznie brzmi jak spory kłopot, jednak użytkownik o pseudonimie „Lalah Munchkin” w kolejnym wpisie pochwalił się, że jednak złapał rybkę o nazwie Suiten Ippeki. „Złapałem, możecie dalej działać” - napisał do hakerów.
Największe powody do niezadowolenia miał europejski region Chaos, który zmagał się nie tylko z DDoS-em, ale także - jak potwierdził wydawca - z niezależnymi awariami sprzętu. Pozostaje mieć nadzieję, że Square Enix poradzi sobie z wszystkimi tymi kwestiami do 2 lipca...