Skip to main content

Far Cry 3 - Recenzja

Dzieło absolutne, wściekłe i cholernie pasjonujące.

„Świat jest popieprzony. Myślałem, że umiem o siebie zadbać” - mówi Keith, przyjaciel głównego bohatera gry Far Cry 3. Przed wydarzeniami na wyspie Keith był świetnie usytuowanym młodzieńcem, pracownikiem banku inwestycyjnego w bajecznym Los Angeles. Podczas uwięzienia bity i najpewniej gwałcony stracił wszelką nadzieję na ratunek. Far Cry 3 nie przebiera w środkach, ale jest przy tym autentyczny.

Genialność tej gry tkwi w prostocie. Tam, gdzie inni twórcy na siłę poszukują nowatorskich rozwiązań, autorzy Far Cry'a wykorzystują całą znaną wiedzę i doświadczenie, by w każdym możliwym aspekcie stworzyć tytuł totalny. Po pierwsze, wykonali fantastyczną pracę przy pisaniu scenariusza, który wreszcie pełni rolę pierwszoplanową i jest osią gry.

Jason Brody wraz z dziewczyną, braćmi i przyjaciółmi przybywa na wycieczkę turystyczną gdzieś w rajskie serce Pacyfiku, aby pobawić się, poskakać ze spadochronem, poszaleć na skuterach oraz oczywiście urżnąć się w miejscowych klubach i wciągnąć trochę dobrego towaru. To młodzi, bogaci ludzie, którym w życiu wszystko się udaje i nie widzą wiele więcej poza czubkiem własnego nosa.

Nagle wszystko się zmienia. Odzyskujesz przytomność w bambusowej klatce w środku nieznanej wyspy, więziony przez charyzmatycznego lidera lokalnych bojówek - Vaasa. Naprzeciwko siedzi twój brat Grant. Nie masz pojęcia, dlaczego jesteście więzieni, ani gdzie są pozostali. Uciekacie z klatki, ale tylko na chwilkę. Uzbrojeni bandyci są szybsi. Wściekły Vaas zabija Granta, a ciebie puszcza w dżunglę niczym królika. Przy odrobinie szczęścia udaje ci się uciec i trafiasz do niewielkiej wioski, w której żyją Rakyat, rdzenni mieszkańcy wyspy.

„Jason musi nauczyć się zabijać nie tylko zwierzęta, ale i ludzi. Musi stać się łowcą. Predatorem w ludzkiej skórze.”

Vaas to charyzmatyczny lider bojówek. Choć jest twarzą gry, nie jest jedyną interesującą postacią, którą poznamy podczas przygody.

Od tej chwili zaczyna się przemiana Jasona z ładnie uczesanego chłopca w objuczonego bronią i granatami wojownika. To jednak długa i trudna ścieżka. Jason musi nauczyć się zabijać nie tylko zwierzęta, ale i ludzi. Musi stać się łowcą. Predatorem w ludzkiej skórze. Zrobi jednak wszystko, by uratować bliskich, bez względu na cenę, jaką przyjdzie mu zapłacić. Ale wyspa nie pozostawi go obojętnym.

Na początku naszym celem jest więc odnalezienie przyjaciół, ale Rakyat mają wiele problemów, które musimy rozwiązać w zamian za ich pomoc. Wyspa została przejęta przez piratów Vaasa, a mieszkańcy żyją w ciągłym strachu przed gwałtem, mordem i porwaniem dla handlu. Poszczególne obszary połączone są ze sobą za pomocą masztów radiowych, wokół których funkcjonują mniejsze lub większe posterunki, a na drogach można spotkać patrole.

Zdobywając kolejne maszty psujemy krew Vaasowi i odkrywamy mapę wyspy. Jest to obszar ogromny, różnorodny i po prostu wspaniały. Każdy, najmniejszy nawet skrawek został tym razem dobrze przemyślany, a autorzy cały czas zaskakują nas fantastycznymi lokacjami: starożytnymi ruinami, pozostałościami po wojnie czy ukrytymi w głębinach i wodospadach przejściami do nieznanych kryjówek. Niekiedy można poczuć się tutaj jak w Tomb Raiderze, kiedy indziej Jason sam wspomina Indianę Jonesa.

Oczywiście, podobnie jak w poprzednich odsłonach serii, możemy udać się w każdej chwili w dowolnym kierunku i korzystać z samochodów czy motorówek, aby szybciej dotrzeć do celu. Uspokajam, w Far Cry 3 nie ma momentów, w których nie wiadomo, co mamy robić i nie spotkacie się z sytuacją, że musicie błądzić pieszo lub pojazdem po wrogim terenie. Możliwość szybkiej podróży pomiędzy własnymi kryjówkami i fenomenalnie opracowana mapa oraz wszelkie podpowiedzi pozwalają po prostu cieszyć się historią, przygodą i wszystkimi atrakcjami, które przygotowali twórcy. A jest tego całe zatrzęsienie: od misji fabularnych, przez krótkie, intensywne misje poboczne, polowania na zwierzęta i zlecenia na bandytów lub piratów, kończąc na masie mini-gier, z moim ukochanym Texas-Hold'em na czele, ściganiem, strzelaniem i czego tam jeszcze dusza zapragnie, a na masie „znajdziek” kończąc - kolekcjonerzy łupów i świecidełek mogą już powiedzieć rodzinie, że idą na długi urlop.

Jason Brody zaczyna od najprostszych rzeczy. Otrzymuje podstawową broń i musi upolować zwierzynę. To początek wciągającego systemu rozwoju postaci. Każdy pokonany wróg, wykonana misja fabularna czy poboczna zwiększają punkty doświadczenia, które możemy potem wymieniać na specjalne umiejętności. W ten sposób nasz bohater z czasem potrafi zabijać nożem na wiele atrakcyjnych i użytecznych sposobów, dłużej wytrzymywać pod wodą, być bardziej zahartowanym w walce czy zbierać więcej roślinek i skór ze zwierząt.

Te ostatnie umiejętności przydadzą się, aby rozwijać z kolei nasz osprzęt i przygotowywać mikstury. Na wyspie jest masa różnych gatunków zwierząt. Miłośnicy zieleni i obrońcy futrzaków nie będą zadowoleni. Ubicie prosiaka, tygryska czy małpki jest smutne jak psiakrew, ale trzeba to zrobić, by przeżyć - zdjęte skóry umożliwiają uszycie większej kabury, pojemniejszego plecaka czy portfela na kasę. Mikstur też jest sporo, a wszystkie przydatne do polowania czy walki - nie ma niczego, co byłoby wrzucone na siłę.

„Wyspa została przejęta przez piratów Vaasa, a mieszkańcy żyją w ciągłym strachu przed gwałtem, mordem i porwaniem dla handlu.”

Okrutna metoda śmierci stosowana przez handlarzy ludźmi

I ciągle chce się być jeszcze lepszym, bo jest to łatwe, przyjemne i nie nuży. Znów zwycięża prostota rozwiązań, a wspaniałe jest nawet polowanie na rekiny przy pięknym księżycu, gdy trzeba zażyć miksturę, by zatopić się w głębinach lub rozwinąć stosowną umiejętność. Albo rzucenie kamyka, by odwrócić uwagę naćpanego bandyty.

Gdy już zdobędziemy troszeczkę doświadczenia, jesteśmy gotowi do walki na śmierć i życie. Zapomnijcie o wszystkich grach akcji, osadzonych w otwartym świecie. Mogę wymienić ledwie kilka przykładów, które sprawiły mi tak autentyczną frajdę, jeśli chodzi o rozgrywkę w kampanii dla jednego gracza.

Szkoda, że na skąpanej w słońcu wyspie Rook Island rzadko pada deszcz. Pewnej nocy zaczaiłem się bowiem na wzgórzu, skąd rozciągał się widok na jeden z posterunków Vaasa. Nagle zerwał się wiatr i rozpętała ulewa. Schowałem przygotowaną snajperkę i skoczyłem do wody. Wynurzyłem się z niej niczym brutalny łowca, wpychając nóż w stojącego na pomoście człowieka i ściągając go do wody. Eliminowałem wszystkich po kolei tylko za pomocą ostrza, by ostatniemu bandycie poderżnąć gardło w samym środku obozu.

W Far Cry 3 fenomenalnie zaprojektowano każdy, nawet najmniejszy posterunek, a w niektórych misjach osiągnięto wręcz perfekcję. Zdobywanie rozsianych po wyspie obozów Vaasa to już nie smutna konieczność, ale wciągająca, różnorodna i zaskakująca zabawa. Szybki rekonesans, wybór taktyki i do dzieła. Cicha eliminacja pozwoli wstępnie oczyścić teren, a wyłączenie alarmu powstrzyma bandytów przed wezwaniem posiłków. Skradanie się rozwiązano tak banalnie jak to możliwe, dlatego jest cudowne i zjada większość aspirujących tytułów na śniadanie.

Jednak gdy Jason z żelikiem na głowie stanie się Jasonem z jajami, a jego rękę pokryją tatuaże, dźwięk syren alarmowych wywoła tylko delikatne mrowienie i napływ adrenaliny: „okej, teraz się zabawimy, panienki”. Wtedy robi się gorąco, kule świszczą w powietrzu, a kolejni piraci umierają z okrzykiem „To Jason!” na ustach.

Oczywiście dostępny arsenał broni tylko potęguje nasze możliwości. W każdej kryjówce, do której docieramy poprzez wspomnianą „szybką podróż” jednym kliknięciem na mapie, znajduje się sklep. Można tu sprzedać znalezione przedmioty, skóry i rośliny, a potem kupić lub wybrać odblokowany sprzęt, udoskonalić go czy pomalować. Oprócz tradycyjnych pistoletów, karabinów i cięższego sprzętu, możemy zaopatrzyć się w łuk i strzały. Pamiętacie scenę z trzeciej części Rambo, gdy John rozprawił się z konwojem strzelając ze strzał z ładunkiem wybuchowym? Stańcie wieczorem na wzgórzu tuż nad obozem wroga, naciągnijcie cięciwę i oglądajcie przedstawienie, a potem zatopcie swój nóż w ciałach wroga, zgodnie z tradycją Rakyat.

Zaskakujące lokacje i ciekawe misje fabularne to tylko jeden z atutów trzeciej części Far Cry'a. Nie trzeba mieć absolutnie żadnej styczności z poprzednimi odsłonami, aby w pełni cieszyć się grą.

„Jeśli jest jakaś gra wideo, która stanowi odbicie tych czasów i udowadnia, że wysokobudżetowe produkcje są kwintesencją naszej pasji, to jest nią Far Cry 3.”

Żołnierze Vaasa to w większości moczymordy i narkomani. Stoją przy ognisku, chwieją się na nogach, rozglądają i popijają gorzałę. Bardziej dysponowani koczują na wieżyczkach i obserwują teren, a dżunglę przecinają czerwone smużki laserowych celowników. Inni patrolują określone obszary, spacerując i gawędząc z kolegami. W przypadku głośnego ataku zachowują się to idiotycznie, to inteligentnie - chyba w zależności od mocy alkoholu we krwi. Niektórzy rzucają się do desperackiego ataku, ale zazwyczaj wróg kryje się za osłonami, atakuje flankami i szybko się przemieszcza. Posiłki potrafią ustawić się w dogodnych miejscach i prowadzić silny ostrzał, ale swoboda naszych działań umożliwia równie inteligentne rozprawienie się z nimi. Miłośników serii ucieszy fakt, że zabici nie przywitają się z nami ponownie w przejętych obszarach, a najwyższy poziom trudności będzie atrakcyjny nawet dla bardzo wymagających.

Tu i ówdzie pojawiają się pomniejsze błędy, lecz wychwyci je raczej wprawne oko recenzenta czy doświadczonego gracza. Pojazdy z patrolami podróżują po drogach chaotycznie i nonszalancko. Raz czy dwa widziałem gościa stojącego dziesięć centymetrów nad ziemią, ale na tej wyspie w sumie wszystko jest możliwe. Gra zapisuje się automatycznie w punktach kontrolnych. Można też zapisać stan w dowolnym momencie podczas podróży, ale tylko w jednym, tym samym slocie. Moje obawy szybko rozwiała praktyka. Ani razu nie narzekałem na to, że „odrodziłem” się daleko od misji czy posterunku, który atakowałem. Wkrótce więc zupełnie zapomniałem o potrzebie zapisywania, a gra toczyła się swoim życiem.

Far Cry 3 wygląda rewelacyjnie. Pieczołowitość twórców i ich zapał widać niemalże w każdym elemencie gry. Niewiarygodne, że pomiędzy tym ogromem udało się w sposób przekonywający zbudować jeszcze subtelne sceny fabularne z interesującą narracją, montażem i dźwiękiem.

Jeśli po dniach czy tygodniach samotnej walki zapragniemy kontaktu z człowiekiem z krwi i kości, ale przez kabelek, to twórcy przygotowali tryb wieloosobowy oraz tryb kooperacyjny. Ten drugi jest także godny uwagi. Posiada odrębne wprowadzenie fabularne i możliwość wyboru jednej z czterech postaci, niezwiązanych z historią Jasona. Możemy grać przez Internet lub na podzielonym ekranie, a naszym celem jest oczywiście przetrwanie na wyspie i wyrżnięcie w pień wszystkich wrogów.

Jeśli jest jakaś gra wideo, która stanowi odbicie tych czasów i udowadnia, że wysokobudżetowe produkcje są kwintesencją naszej pasji, to jest nią Far Cry 3. Prostota, dopracowanie, spójność, łatwość w odbiorze i doskonały scenariusz doprowadziły do powstania wybitnej gry, w którą bezwzględnie warto zagrać. To dzieło absolutne, wściekłe i cholernie pasjonujące.

10 / 10

Zobacz także