Fascynująca Japonia i szansa Ghost of Tsushima
Big in JapAAAn.
Cuszima - nieduża wyspa należąca do Japonii, położona pomiędzy Półwyspem Koreańskim a największą japońską wyspą Honsiu - to miejsce akcji jednej z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Zawiłe i dramatyczne dzieje tego mało znanego regionu stały się inspiracją dla studia Sucker Punch przy tworzeniu Ghost of Tsushima.
Niebagatelne znaczenie w tym wyborze miał z pewnością burzliwy okres historyczny. W 1274 roku od inwazji na Cuszimę rozpoczął się atak Mongołów na Japonię. Odparcie agresji to ważne wydarzenie, ale to nie czas, a miejsce jest kluczowe w kontekście umiejscowienia Ghost of Tsushima na japońskiej ziemi.
Wyspiarski kraj od zawsze intryguje twórców gier, choć dopiero od jakiegoś czasu pojawia się znacznie więcej dużych projektów, których akcja toczy się we współczesnej Japonii lub korzysta z jej bogatej historii. Co istotne, są to często wysokobudżetowe tytuły, doceniane przez graczy i krytyków.
Jedną z takich gier jest zdobywca wielu nagród w 2019 roku - Sekiro: Shadows Die Twice. Studio From Software wzniosło się na wyżyny swoich umiejętności, oferując wyjątkową przygodę i wzbogacając o nowe mechaniki dość skostniały gatunek soulslike. Ale Sekiro nie jest jedyną grą, charakteryzującą się wysokim poziomem trudności, której akcja toczy się w kraju samurajów.
Niedawno mieliśmy okazję zapoznać się z drugą częścią Nioh, która - podobnie jak Sekiro - dzieje się w okresie Sengoku, czyli w pełnych niepokoju czasach, podczas których wielkie rody walczyły o dominację w kraju. Rozgrywka nasiąknięta jest japońską kulturą i mitologią. Spotykamy bowiem stworzenia obecne w ludowych opowieściach - walczymy z yokai, demonicznymi istotami, a także poszukujemy kodam, przyjacielskich duchów, które zwiększają szanse na zdobycie ważnych przedmiotów.
Zobacz: Ghost of Tsushima - Poradnik, Solucja
Warto również wspomnieć o wyjątkowym Shadow Tactics: Blades of the Shogun, dzięki któremu niemieckie studio Mimimi Games ożywiło zapomniany gatunek taktycznych strategii czasu rzeczywistego - do tego stopnia, że w ostatnim czasie doczekaliśmy się remestera drugiej części legendarnych Commandosów, a już za kilka dni ukaże się nowa odsłona Desperados.
W przypadku Shadow Tactics sukcesu należy doszukiwać się przede wszystkim w dopracowanej rozgrywce, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, że twórcy wzorowo wykorzystali postacie i okres historyczny - gra wyróżniła się bowiem niepowtarzalnym klimatem.
Japonia przyciąga graczy i twórców nie tylko ze względu na bogatą historię. Również i współcześnie kraj ma do zaoferowania o wiele więcej niż nam się wydaje. Udowadniają to między innymi kolejne części i spin-offy Yakuzy, które zabierają graczy do zurbanizowanego Tokio, gdzie śledzimy losy członków jednej z największych organizacji mafijnych na świecie.
Niegdyś ta niszowa seria, mylnie utożsamiana z klonem GTA, święciła triumfy przede wszystkim w Japonii. W dalszych sukcesach pomogła konsekwencja wydawcy - Sega regularnie przygotowywała konwersje i odświeżała starsze odsłony, nie tylko na PS4. To sprawiło, że Yakuzę pokochali gracze z całego świata, a już niedługo pojawi się okazja, by ponownie zagrać w tę wyśmienitą grę, tym razem z podtytułem: Like a dragon.
Co sprawia, że tak chętnie wybieramy się w wirtualną podróż po Japonii? Jednym z kluczowych czynników jest możliwość chłonięcia egzotycznej, niepowtarzalnej atmosfery - bez względu na to, czy wcielamy się w skrytobójczego ninję, skaczącego po dachach, czy też walczymy jako samuraj, który przysiągł oddać życie za swojego pana.
Japońska kultura, przyroda, historia i mitologia pełne są charakterystycznych, niezwykłych elementów, a większość z nas bez problemu rozpoznaje dalekowschodnie zwyczaje, styl życia czy postacie - dlatego nie czujemy się w tym otoczeniu szczególnie zagubieni.
Japonia jest również wyjątkową alternatywą dla gier, których akcja rozgrywa się w znanych i bliższych kulturowo miejscach. W większości przypadków największe gry rozgrywają się na terenie USA i sięgają do korzeni amerykańskiej popkultury. Jednym z wyjątków jest seria Assassin's Creed, która rzuca gracza w rozmaite zakątki świata i okresy historyczne.
Co prawda, trudno wyobrazić sobie kolejną część GTA, The Division czy Resident Evil rozgrywającą się w stolicy Japonii ze względu na przywiązanie odbiorcy do amerykańskich realiów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby Ubisoft wykorzystał potencjał Assassin's Creed i umieścił akcję w jednej z dawnych epok Japonii.
Z drugiej strony, któż z nas nie wziąłby udziału w festiwalu Forzy Horizon w Tokio? Z wielką chęcią zasiadłbym za kierownicą lamborghini, by przejechać się nocą po ulicach tokijskiej metropolii wśród błyszczących od różnokolorowych neonów wieżowców.
Twórcy - może poza budżetem - nie są niczym ograniczeni, jeśli chodzi o miejsce akcji swoich tytułów. Dostęp do informacji i łatwość w przemieszczaniu się, choć chwilowo ograniczona z powodu pandemii, sprawia, że deweloperzy mogą wyprodukować grę, która czerpie z dorobku każdej kultury i każdego kraju na Ziemi.
Gdy europejskie czy amerykańskie studia zwracają swoją uwagę ku Japonii, japońskie Kojima Production w niedawno wydanym Death Stranding umieszcza akcję w postapokaliptycznych Stanach Zjednoczonych. Taka perspektywa pozwala wykreować wyjątkowe światy i produkcje, obok których nikt nie przejdzie obojętnie.
Do tej pory Japonia pozostawała jednak pewną niszą, ciekawostką dla bardziej doświadczonych graczy - i własnie Ghost of Tsushima ma szansę to zmienić. O ile Sekiro, Nioh, Yakuza czy Shadow Tactics odniosły niemały sukces, to należy pamiętać, że wszystkie te tytuły były kierowane do węższego grona odbiorców. Natomiast Ghost od Tsushima ma ogromne aspiracje, by zdobyć szeroką popularność i stać się rozpoznawalną marką, tak jak God of War czy The Last of Us. Czy to się uda, przekonamy się w lipcu.