Skip to main content

Fez (PC) - Recenzja

Sprajtowy ludek w czerwonej czapeczce.

Fez przenosi nas do fantastycznej, kolorowej rzeczywistości pozbawionej przemocy. To pełna uroku produkcja, o ogromnym świecie i cudownej oprawie graficznej, która na lata pozostanie w pamięci graczy.

Głównym bohaterem gry jest Gomez, który z dnia na dzień zostaje „herosem” ratującym pikselowy świat. Zagrażają mu anomalie, swoiste czarne dziury, pochłaniające bajeczną krainę. By je przezwyciężyć, niezbędne jest odnalezienie malutkich, złotych klocków powstałych w wyniku rozpadu wielkiego sześcianu. To on utrzymywał świat w równowadze.

Pieczołowitość z jaką wykonano lokacje, zachwyca

Prawda, że brzmi banalnie? Prosta historyjka i radosna grafika sprawiają, że na początku rozgrywki zastanawiamy się, czy przypadkiem nie trafiliśmy na grę dla najmłodszych. Nic bardzie mylnego. Fez jeszcze nie raz zaskoczy, choćby mechaniką gry. Gomez po założeniu feza otrzymanego na początku rozgrywki - tak, to ta mała czerwona czapeczka - zdobywa zdolność przemieszczania się ze świata dwuwymiarowego, w trójwymiarowy, i z powrotem.

W praktyce uzyskujemy umiejętność manipulowania przestrzenią, obracając planszami o 90 stopni w prawo i lewo. Jeśli z jednej strony nie możemy przejść, bo blokuje nas klocek, być może uda się go przeskoczyć po przekręceniu świata w inną płaszczyznę.

Gomez w całej swej pikselowej okazałości

„Pixel artowa oprawa zachwyca dbałością o szczegóły bogatego świata.”

Przełączając, bawimy się iluzją optyczną, a nasz mózg szaleje krzycząc: „tego się nie da tak zrobić!”. A jednak - jedno kliknięcie i się udaje. Gomez wskakuje jeszcze wyżej i zdobywa upragniony klocuszek. Podróżujemy zresztą po licznych i zróżnicowanych lokacjach. A wygenerowany w Fezie świat zaskakuje złożonością, dużym obszarem i otwartością. Tak jak w Castlevani i Metroidzie, przemieszczamy się pomiędzy nowo odkrytymi lokacjami, wedle własnego uznania.

Dzięki manipulacjom w trzech wymiarach, tytuł wysoko podnosi poprzeczkę poziomem trudności. Fez zdecydowanie nie jest grą łatwą, prostą i przyjemną. Trzeba mieć nie lada instynkt przestrzenny, by ogarnąć otaczający Gomeza świat i możliwości, jakie daje. Do tego dodamy liczne zagadki oraz tajemnicze sekrety i z platformówki robi się wymagająca oraz intrygująca gra logiczna. Zwłaszcza że nic nas tu nie prowadzi za rączkę, i nikt nie podpowiada, co musimy dalej zrobić.

Tempo gry jest niespieszne, z rzadka wymagając niesamowitego refleksu. Najczęściej kombinujemy, jak dostać się z jednej lokacji do drugiej, po drodze odnajdując i zgarniając wszystkie znajdźki lub wymieniamy kilka dowcipnych zdań z rodakami Gomeza. Z czasem zaczniemy dostrzegać dziwnie wyglądające rysunki i elementy otoczenia. Odkrywanie gry nie pozostawia nas obojętnymi.

Sterowanie za pomocą klawiatury komputerowej wypada nieźle. Klawiszy do przyswojenia jest niewiele. Niemniej, tradycyjnie przy platformówkach, po pewnym czasie przerzuciłem się na pada. Jest po prostu wygodniej.

Fez ma spore problemy ze stabilnym i płynnym działaniem. Wielokrotnie zawieszała się i wyskakiwała na pulpit systemu. Nie brakowało też sytuacji, w której Gomez zapominał na przykład, jak się wspinać czy chwytać przedmioty, przez co ukończenie poziomu stawało się niemożliwe. Od czasów wersji xboksowej niewiele się zmieniło i gra wciąż jest najeżona błędami, które uszczuplają radość czerpaną z rozgrywki.

Światem gry możemy obracać w poziomie

Graficznie Fez prezentuje się cudownie. Pixel artowa oprawa zachwyca dbałością o szczegóły bogatego świata. Phil Fish wyraźnie nawiązuje do tytułów sprzed wielu lat, gdzie na automatach do gier królowały rozpikselowane produkcje. Klimat jest skutecznie potęgowany przez tło muzyczne rodem wyjęte z 8-bitowych tytułów. Niemniej, o ile graficznie tytuł urzeka, o tyle dźwiękowo jednak nie do końca przekonuje.

Fez to wspaniała gra. Nieoczywista, niejednoznaczna i trudna. Wymagająca nie tylko zręcznych palców, ale i intensywnego wykorzystywania szarych komórek. Potrafi niesamowicie zmęczyć, ale i wciąga coraz bardziej z każdą minutą. I co najważniejsze - jej pierwsze ukończenie, to tylko wstęp do odkrycia tajemniczego świata Gomeza.

9 / 10

Zobacz także