Filmy Marvela „utrzymują przemysł filmowy przy życiu”? Tak twierdzi znany aktor
„Marvel stał się bezprecedensowym fenomenem w historii kina”.
Tim Nelson zdecydowanie sprzeciwił się krytyce kierowanej pod kątem kinowych produkcji Marvela. Znany aktor twierdzi wręcz, że pojawienie się superbohaterskiego uniwersum „utrzymuje przemysł filmowy przy życiu” i jest fenomenem, który zmienił historię całej branży.
„Marvel stał się bezprecedensowym fenomenem w historii kina” - powiedział aktor redakcji serwisu TheWarp, przy okazji wizyty na imprezie San Diego Comic-Con. „Wszystkie te filmy z ich bohaterami przenoszącymi się pomiędzy różnymi produkcjami albo walczącymi ze sobą w ramach jednego uniwersum, czegoś takiego nigdy nie było wcześniej w filmach”.
„Kiedy ludzie mówią, że MCU »nie jest prawdziwym kinem« albo, że »zabiło kino«, to ja uważam, że jest wprost przeciwnie, że te filmy utrzymują przemysł filmowy przy życiu. I mówię to z pełnym przekonaniem” - podsumowuje Nelson.
Cóż, nie sposób zaprzeczyć, że filmowe uniwersum Marvela stało się popkulturowym fenomenem i wyniosło ekranizacje komiksów z rangi niszowej ciekawostki do statusu zawsze jednych z najgorętszych kinowych premier każdego roku. Niemniej można się sprzeczać, czy faktycznie są aż tak przełomowe dla całej branży.
W ostatnich latach widzimy także, że fani zauważają w filmach Marvela pewną stagnację i swego rodzaju „zmęczenie materiału”. Można, chociażby, przytoczyć reakcje publiczności na pokazowy seans Deadpool i Wolverine - chociaż widzowie zobaczyli zaledwie 30 minut materiału, to i tak wulgarna oraz krwawa komedia tylko dla dorosłych wskazywana była jako bardzo potrzebny gatunkowi powiew świeżości.
Przypomnijmy, że Tima Nelsona zobaczymy w nadchodzącej produkcji Kapitan Ameryka: Nowy Wspaniały Świat. Aktor wcieli się w postać superzłoczyńczy posługującego się pseudonimem The Leader. Obraz trafi na ekrany kin w lutym przyszłego roku.