Firewatch - Recenzja
Piękna przygoda.
Siedzenie długimi tygodniami w środku lasu, czytając książki i wyglądając pożarów, może być ciekawym sposobem na oderwanie się od cywilizacji i złapanie oddechu. Może także okazać się nieco monotonne. Firewatch pozwala zakosztować takiego życia. To interesująca produkcja, nawet jeśli fabuła nie jest dostatecznie dopracowana.
Przygodę rozpoczyna lekkie, choć traktujące o dosyć poważnych sprawach wprowadzenie. Twórcy w krótkich, prostych zdaniach pozwalają poznać kilka dekad życia głównego bohatera, mieszając momenty z jego przeszłości z przebitkami z pierwszych chwil w olbrzymim lesie, do którego uciekł Henry po pewnym nieprzyjemnym wydarzeniu.
Sama zabawa jest dość prosta w swoich założeniach - wcielamy się w rolę obserwatora, który w swojej wysokiej wieży czuwa i uważnie wygląda oznak ewentualnego zagrożenia pożarami.
Akcję oglądamy z perspektywy pierwszej osoby, a chociaż gra każe nam się wspinać, skakać i zjeżdżać na linie, element zręcznościowy jest zautomatyzowany, nie dając nawet szansy, byśmy w jakiś sposób zrobili coś źle. Znaczna część rozgrywki to eksploracja, podziwianie przyrody i cieszenie się własnym, pustym zakątkiem świata.
Już pierwsze kroki wśród drzew pozwalają odczuć atmosferę, w jakiej będziemy się obracać. Cisza, spokój i piękne widoki sprawiają, że łatwo jest się rozluźnić i cieszyć każdym mijanym kamieniem, czy rośliną. Firewatch wygląda świetnie zarówno w nocy, gdy spoglądamy na rozgwieżdżone niebo i odrobinę zbyt duży księżyc, jak i za dnia, kiedy wędrujemy przez wzgórza i doliny.
Głównym narzędziem bohatera jest krótkofalówka - jedyna metoda kontaktu ze światem zewnętrznym, reprezentowanym przez Delilah - naszą szefową i sąsiadkę z drugiej wieży obserwacyjnej. To właśnie ona, dociekliwa, obracająca wszystko w żart, a jednocześnie nieco zgorzkniała kobieta mieszkająca gdzieś na horyzoncie, nadaje tempo całej historii, jest siłą napędową fabuły i niesamowitą postacią, z którą stopniowo budujemy coraz większą więź.
Relacja między Henrym a Delilah to serce całej zabawy. Choć z początku może się wydawać, że krótkofalówka będzie jedynie sposobem na zdobywanie kolejnych zadań, kiedy słyszymy pierwsze, przełamujące lody pytanie o życie prywatne bohatera, nie mamy wątpliwości, że to właśnie wymiana myśli i opinii z sąsiadką będzie nas motywować do gry.
Nie chodzi tu tylko o to, o czym rozmawiają bohaterowie - Henry może donieść przez radio o wielu napotkanych obiektach - a o to, w jaki sposób przebiegają te dyskusje. Świetnie napisane dialogi uzupełniane przez najwyższej klasy grę aktorską Richa Sommera i Cissy Jones sprawiają, że chcemy zgłaszać wszystko, co pojawi się w polu widzenia, by tylko usłyszeć lub opowiedzieć kolejny żart, rzucić przytyk czy drwinę.
Choć momentami bohaterowie rozmawiają automatycznie, gracz ma całkiem sporą kontrolę nad kierunkiem dyskusji, a dynamika relacji z Delilah w dużym stopniu zależy od tego, co i kiedy powiemy. Przez cztery godziny zabawy naprawdę nieźle poznajemy bohaterów, cały czas czując, że zachowują się i mówią jak prawdziwe, żywe postaci.
Nieco gorzej na tle tego doskonale zbudowanego elementu wypada sama fabuła. Zaczyna się całkiem ciekawie - gdy zadomowimy się w wieży i zaznajomimy się z okolicą, gra wprowadza kilka tajemniczych wydarzeń, które sprawiają, że z każdą kolejną minutą atmosfera zdaje się zagęszczać. Henry spędza w lesie długie tygodnie, a chociaż rozmowy z Delilah nie ustają, to wrażenie, że jeśli stanie się coś złego, będziemy zdani na siebie, jest momentami wręcz przytłaczające.
Starannie budowane napięcie sprawia, że przez cztery godziny z niepokojem zastanawiamy się, co wydarzy się za moment i jaki związek wszystkie zajścia mają z przeszłym (i przyszłym) życiem naszego bohatera. Niestety, kiedy dostajemy wreszcie odpowiedzi, gra zaczyna tracić w naszych oczach. Świetnie zaprojektowana atmosfera sypie się z hukiem, gdy docieramy do kresu podróży, sprawiając, że przygoda pozostawia pewien niesmak.
Mimo nieudanego zakończenia, Firewatch jest bez wątpienia tytułem godnym uwagi, choć ciężko nazwać go grą wybitną. Przemyślana, dobrze zrealizowana stylistyka, niesamowite widoki i fascynujące dialogi Henry'ego i Delilah to coś, z czym warto zapoznać się osobiście.